20 albo i 21 kg (co za różnica)....co prawda zbliża mi się okres, ale to bez znaczenia, muszę się w końcu za siebie zabrać, ale tym razem na poważnie, bez wymówek, bez przekładania na później, bez oszukaństwa
Jednej rzeczy jestem pewna, zamiast przerzucać się na jakąś dietę muszę przede wszystkim zwiększyć sobie dawkę ruchu, bo sama dieta nic nie da, tym bardziej, że jestem kanapkowym i czekoladowym potworem...Spróbuję 1000 kcal, ale przy moim trybie życia troszkę trudno będzie, poza tym przeliczanie kalorii doprowadza mnie do szału, wtedy nie myślę o niczym innym tylko o jedzeniu ...dlatego najpierw zabiorę się za ćwiczenia i spacerki (może się w końcu ociepli), potem bieganie (ehh, jush to widzę -nic to , pomarzyć sobie przecież można ), a jak jush się wciągnę w "ruchawicę" zabiorę się za zmianę nawyków żywieniowych...
W tej chwili ważę ok. 84 kg (jaka ściema "około"heheh) i mierzę 167 cm...
Mój cel: 64 kg...
Pzdr...
Zakładki