Jak zacząć.....i dotrwać do końca?????
Nie nawidzę siebie....za to kim jestem.....już nie mam siły.....
Jak zacząć.....i dotrwać do końca?????
Nie nawidzę siebie....za to kim jestem.....już nie mam siły.....
Przeczytalam Twoj poprzedni wpis, moge Ci tylko powiedziec, jak to sie robi, ze sie wytrzymuje 20 miesiecy, chudnie w tym czasie 37 kg, i one nie wracaja (mam nadzieje ze nigdy nie wroca). Tego nie robi sie dla faceta, ani tez dla siebie. To sie ROBI, i tyle. Nie wiem, ile masz lat - ja mam 34. W swoim grubym zyciu mialam kilku facetow, dla zadnego sie nie odchudzalam i rozstawalam sie z nimi ja, a nie oni ze mna. Moj obecny facet jest ze mna od 4 lat, kiedy wazylam 88 kg i 105 kg, kiedy bylam otyla i kiedy stalam sie monstrualnie otyla. I jest ze mna teraz, kiedy waze 68 kg, i daleko mi do figury modelki. Jest superprzystojny, i nie musial znosic moich kilogramow z obowiazku, bo nie jest moim mezem. Kiedy bylam chudsza o jakies 25 kg, powiedzial mi jak bardzo sie cieszy i jak jest dumny z tego co robie. Niigdy na mysl mi nie przyszlo, ze moglabym to robic z jego powodu, zeby mu sie podobac. Natomiast na poczatku wiary w to, ze uda mi sie schudnac - ze schudne ze 105 kg, ze przestane sie obzerac, ze moge sie zmienic, dalo mi to, kim on dla mnie jest, i co nas laczy. Ale to nie to samo, co odchudzanie sie dla faceta.
Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
Dukam dalej, do skutku!
margolka bardzo bardzo bardzo podoba mi się twoje podejście do sprawy że już nie wspomnę o wynikach ale twój post pokazuje, że wszystko zależy od nas a powodzenie (nie tylko to u facetów) to nie kwestia braku lub posiadania dodatkowych kilogramów, ale naszego podejścia do samych siebie
pozdrawiam
vanilla napisz coś więcej o sobie
Ja podejmując decyzje o odchudzaniu chciałam to zrobić dla siebie. Z swoja wagą czułam się źle fizycznie i psychicznie.Gdy przychodziły chwile załamania wmawialam sobie , że robie to nie tylko dla siebie ale dla męża i syna.Wiem , że to głupie ale mi to pomagało i brnełam dalej.Szło mi powolutku ale z tygodnia na tydzień było coraz lepiej.
Zmieniłam nawyki żywieniowe, i sama się dziwię że kiedyś mogłam jeść tak wiele ,tak słodko i,tak tłusto TAK NIE ZDROWO.
Motywacja jest ważna , bo pomaga wytrwać.
VanillaSky zacznij poprostu się odchudzac tak jak napisała margolka , bo nikt za Ciebie tego nie zrobi. Uwierz w siebie.
Trzymam kciuki
Zamieszczone przez VanillaSky
Vanilla, ja też czasem tak myślę o sobie... że jestem beznadziejna, niczego nie warta, i niewytrwała.... i brak mi siły...
ale jednocześnie wiem ze to nie jest dobre podejście do sprawy.. ono wcale nam nie pomaga.. a wręcz przeciwnie- pogarsza sprawę bo z takich dołków długo i trudno się wychodzi.
Jak zacząć Chyba już zaczełaś Skoro tu jesteś, napisałaś tego posta to znak że chesz coś zmienić w swoim życiu- a to się wlaśnie nazywa poczatkiem.
Może ujawnisz większego rąbka tajemnicy na swój temat Ile masz lat, wzrostu, wagi, czy już od dawna próbujesz się odchudzać itp
Jak dotrwać do końca No w tej kwestii to nie ukrywajmy- expertem nie jestem Ale myślę ze trzeba być wytrwałym. Zamiast myśleć o tym co chciałabym zjeść pomyśl o tym jak będziesz wyglądać gdy już schudniesz. A to dodaje motywacji.
Jeżeli nie wierzysz że wogóle można dojść do końca w diecie to zajrzyć do działu forum- sukcesy w odchudzaniu Czytanie tych radosnych postów na prawdę pomaga i motywuje do dalszej walki
Pozdrawiam
Myslenie o sobie "jestem beznadziejna" nie daje motywacji. Albo beznadzeja i zarcie, albo jakas nadzieja i wziecie sie za siebie. Malymi kroczkami. Nie od razu Rzym zbudowano
Ktoś mądry kiedyś powiedział mi, że tylko optymizm mnie uratuje. I dlatego nie myślę o sobie negatywnie, bo to nic nie daje. Mój Żon jest ze mną już ponad rok i nigdy nie powiedział mi, że jestem za gruba. Moje odchudzanie zaczęłam ze względu na to, by poczuć się lepiej psychicznie. Cóż z tego, że jestem optymistką, to jednak osoba puszysta może (ale nie musi) mieć problemy z psychiką - że jej dusza jest chora. Dlatego najważniejsze jest:
1. OPTYMIZM
2. WSPARCIE NAJBLIŻSZYCH
3. DĄŻENIE DO CELU.
I tego Tobie, VanillaSky, życzę.
Margolka, można powiedzieć, że dałaś "świadectwo" swojej pracy nad sobą... Dziękuję . To mnie bardziej umotywowało w tym, co robię.
podpisuję się pod tym rękami i nogamiZamieszczone przez Krwinka
na pkt 1 nie narzekam póki co,
z 3 nienajlepiej ale miejmy nadzieję, że będzie lepiej
a o 2 (na realu) lepiej nie wspominać....
najbliźsi to jesteście mi właśnie Wy kochane forumowiczki i forumowicze ... i bez Was to bym chyba zwariowała
Katharinka, widzę, że opanowałaś pisanie rękoma i nogami , ale to bardzo dobrze. Szkoda, że w rzeczywistym świecie nie możesz podpisać się pod punktem 2... Ale może niedługo się to zmieni, kto wie...
oby
Zakładki