-
Tylko pogratulować dziewczyny.A u mnie zastój chyba minął.Wreszcie coś drgnęło.I 1 kg w dół.No mam nadzieję,że teraz waga poleci,bo czasu mi dużo nie zostało.
Ale macie fajne te kotki dziewczyny.Z moimi zwierzakami raczej nie zaprzyjaźniłyby się bo mam dwa psy.
Trzymajcie się cieplutko
-
Ninka, masz fajną rodzinkę, zawsze jak o niej czytam, to Ci zazdroszczę. :)
Lercia gratuluję, że waga zechciała się ruszyć. Do czego tak Ci się spieszy z tym odchudzaniem, że masz mało czasu? Wakacje i bikini? :D
A mój czarny kociak by Cię zaskoczył. On się zaprzyjaźnił z wielkim dogiem sąsiada (zresztą został wychowany z psami), więc z Twoimi psami też by mógł.
-
Lercia, ja mam dwa psy i kota :lol:
Psy to czysto rasowe kundle, tylko,że duże (ok 25 kg.), a kot,to maleństwo (4,6 kg).A jak myslisz kto rządzi z tej trójki :?: :lol:
Ninka, masz dobrze, że nie chce Ci się jeść w nocy.Ja właśnie najgorszy głód czuję wieczorem i w nocy.Mogę cały dzień nic nie jeść, a w nocy zjadłabym konia z kopytami :lol:
-
Albina,spieszy mi się bo pod koniec miesiąca mąż wraca z kontraktu i chcę go zaskoczyć,a po drugie 4-go czerwca idę na wesele i chciałabym jakoś wyglądać.
A co do psów to moje nie przepadają za kotkami.Jedyne zwierzę jakie tolerowały to szczur.Nawet pozwalały sobie żeby łaził im po grzbietach.
Modka,czyżby to najmniejsze rządziło??
Trzymajcie się kobietki,miłej nocki
-
Witajcie :)
widzę, że rozgorzała rozmowa min. o zwierzakach.
Mój paskudny kocur wrócił z parodniowego szwendania. Brudny i z dwoma kleszczami. Już wątpię czy on jest dobrze wykastrowany.
Poza kocurem mam jeszcze dwie kotki i żółwia. Kiedyś był pies i świnka morska, no ale to już przeszłość.
Żółw jest mało kontaktowy, więc każda z nas (ja i 2 córki) usiłuje uzurpować sobie prawa do przynajmniej jednego kota. Mężowi nie pozostało nic :lol:
Pozdrawiam
http://www.3fatchicks.com/weight-tra.../88/58/85/.png
-
o rany dziewczyny wy to macie cale zwierzynce w domach :wink: :P
ja mam tylko 10 miesieczna sunie, mala rozrabiare, ale przynajmniej zawsze jest wesolo. no i najwazniejsze trzeba :wink: chodzic na spacerki.
-
Och, jak ja wam zazdroszczę. Ja uwielbiam pieski. Ale niestety na razie nie mogę sobie pozwolić. Ponieważ cały dzień u nas nie ma nikogo w domu, więc piesek czuł by się bardzo samotnie. Ale za to mam ukochanego pieska u mamy i ukochanego pieska u teściowej. Tak więc jestem ich panią taką od święta, ale one to rozumieją i zawsze czekaja na mnie z utęsknieniem.
Natomiast w domku mam tylko rybki. Ale też je uwielbiam. Najważniejsze, że one nie odczuwają tak samotności w ciągu dnia.
http://www.pozdrowienia.pl/kartki/dragon/drag70.jpg
-
Dziewczyny,ale czy wiecie jakie gryzonie mogą być zabawne???Miałam szczury,wszyscy się brzydzą szczurów,ale to pocieszne zwierzaki.No bo czy pociesznie nie wygląda szczur usiłujący ukraść naleśnika który nie dość,że jest większy od niego to na dodatek przykleił się do talerza??.A poza szczurami to miałam świnki morskie,szynszyle,myszoskoczki,rybki i kanarka.Na dodatek wszystkie w jednym czasie.Teraz ze względu na dziecko nie kupuję nowych gryzoni ,więc zostały mi tylko dwa psy i rybki.
-
Lercia,
masz rację gryzonie w sumie też lubię. Myszy i szczury mnie nie przerazają, a takie szynszylki są piękniuche.
Jedyne co by mi przeszkadzało to np. pająki (brrrrrrr), robale, raczej też węże i jaszczury. No niestety boję się ich :!: :!:
-
Lercia, u mnie w domu właśnie kot "rządzi" :lol: On tak się przyzwyczaił do psów i tak się na dwóch domownikach "wytrenował", że jak wychodzi na dwór, to przed innymi psami też nie ucieka.Nastawia tylko pazury i trzask psa po nosie i ma spokój :D
Najlepszy widok jest jak dajemy psom po kości.Wszystkie trzy zwierzaki stoją wtedy w przedpokoju i wchodzą na komędę do kuchni.No i kot jest w tym najszybszy.Łapie kość i biegiem leci z nią do łazienki.Kości wprawdzie nie pogryzie, ale ogryzie ją dokładnie :lol:
Mieliśmy też żółwia, ale nam zdechł w zeszłym roku. :cry:
Teraz córka chce przynieść z uczelni ( studiuje na SGGW) robaka, który się nazywa "Straszak Australijski".Mam co do tego spore wątpliwości, bo boję się o jego życie :roll: Kot go na pewno z apetytem skonsumuje :lol:
Lercia, Ty tak jak ja z 15 lat temu odchudzałam się jak mój mąż wyjechał na kontrakt.Nie było go rok.Ja przez rok schudłam 30 kg.Niestety on też wrócił "odchudzony".Wyglądał jak z Treblinki.Przy wzroście 175cm ważył 58 kg.No i żonka postanowiła go "odkarmić".Jemu przybyło 5 kg, a żonce 55 kg.Dlatego też pamiętaj NIE DOKARMIAĆ MĘŻA po powrocie i kontrolować wagę :lol: