Cześć jestem nowa w Waszym gronie, ale wiem, że w końcu znalazłam się w najlepszym towarzystwie - wśród ludzi życzliwych, wrażliwych i borykającym się z takimi samymi problemami jak ja.
Muszę przyznać się od razu, że mam dzisiaj "doła". Od lat walczę z nadwagą i zaczynam wierzyć w to, że nigdy nie schudnę. Tracę nadzieję, ile to już diet nie wypróbowałam. Po tylu nieudanych próbach coraz trudniej podjąć mi tą kolejną. Niestety gubi mnie brak wytrwałości, niecierpliwość i słodycze (mój jedyny, ale najgorszy nałóg). Nie chcę być gruba. Czuję się jakby ktoś za karę uwięził mnie w ciele, które do mnie nie pasuje. Nie pasuje do mojego temperamentu, ogranicza mi możliwości życiowe.
Bardzo liczę, że wśród Was wróci mój optymizm i uda mi się znaleźć tyle wewnętrznej siły, żeby spróbować ponownie.
Zakładki