-
Witaj gaguś...
Mnie też ciekawość zżera, jakąż to straszną dietą idziesz :) Na razie mam pierwszy ślad - węgli li 30 g :shock: Zastanawiam się tylko, jaka jest relacja białka do tłuszczu, pewnie nie ja jedna...
Ja podobnie jak emkrka przyjęłam sobie pewien udział BTW w jedzonku, z nieco większym naciskiem na białko i tłuszcz kosztem węgli, których i tak planowo jem całkiem sporo: B=115, T=50, W=100. Nie zawsze tego dopilnuję, ale staram się nie przesadzać z węglami i najczęściej nie przekraczam tej setki. Pozwalam rządzić mojemu organizmowi delikatnie go tylko nakierowując, podczas gdy u ciebie gagusiny rozum i wola rządzą wszystkim :)
Cieszę się, że twoja mama czuje się na tyle lepiej, że powoli włącza się w domowe krzątanie, serdeczne pozdrowienia dla was obu :)
-
hmm
wegli do 30g dziennie tylko w warzywach... przewaznie zre brokuly albo kalafior albo pomidora...
bialka 120g twarog gotowany cycun z kury ew. poledwica wolowa tunczyk jajka jogurt naturalny...
tluszcze 70 gram... wiekszosc w oliwie z oliwek
do tego powazne dawki wapnia ( zamowilam specjalne w aptece) i omega -3 plus witaminy..
co dwa tygodnie dwa posilki weglowodanowe jedengo dnia.. ( byl ryz brazowy z warzywami i makaron w ssosie pomidorowym zrobiony metoda a'la wloska)
to tyle nic innego nie jem...
rano jajka i jogurt.. potem dwa razy miesko z warzywami ( po 150g) wieczorem tun albo twarog
czasem wymieniam na rybe...
codziennie rano 40 min. aerobow na czczo.. i powinna byc silka trzy razy w tygodniu ale ni ma :(
przedtem bylo dw atygodnie duuuzego zarcia ( 1600) a potrwa to jeszcze trzy cykle czyli 6 tygodni....
nie polecam kopiowania pomyslu... bo dieta powastala w wyniku wielogodzinnych analiz i pasuje do mnie wiec jak ktos chce to na wlasne ryzyko i odpowiedzialnosc...
:mrgreen: kupilam nowe dzinsy...pani mi odlozyla w sklepie a ze sprowadza z niemiec "tani dzins" bo to koncowki jakis tak kolekcjii to zaplacilam raptem 25 zyla....
pani byla powiadomiona ze nielubie fanaberii wiec niema dziwnych dodatkow haftow i tym podobnych tylko malutkie rozciecia przy nogawakach...
sa fajowe....
mam zime z glowy jakos przebieduje....
wiecie... nie mam ciagot na nic innego tylko na chlebek... oddala bym pol regalu slodyczy na chlebus....no i za maliny
//buziol
-
gagunia ale z ciebie dzielniacha :D :D :D ja po tygodniu bym juz na te produkty patrzeć nie mogła :roll: :wink: szczególnie że u mnie brokuły i kalafior to najchętniej w zapiekance :D :D :D
-
hej Gaga:D
fajnie, ze cos wiecej napisalas...
no coz... podziwiam Cie za tą diete.
trzymaj sie!
P.S. maliny też kocham. a jeszcze bardziej od chwili gdy poznałam wiersz Leśmiana "W malinowym chruśniaku"
-
Oj, wyrazy podziwu także ode mnie. Ty to jesteś prawdziwa żelazna dama, chyba bym tak nie potrafiła. No ale pewnie na efekty nie będzie trzeba długo czekać, kiedy masz jakieś następne ważenie/mierzenie, po jakim czasie stosowania tej nowej diety?
Mocno ściskam i jeszcze raz gratuluję determinacji i siły woli :)
-
hmm male podsumowanie...we dwa miesiace poszlo do kosza
~ 6 kilo
~ w tym 5,2 kilo tluszczu
~ramiona -7cm
~-nad biustem -11 ( najwiecej z pleckow ktore teraz moge juz prawie ze pokazac)
- pod zebrami-4
- 8 pas
-biodra 5 ( he he he)
udo -6( he he he jeszcze bardziej)
kolanko --5
lydka -3 ( koooozaki beda dlugie juz niedlugo)
prezedramie -3
ramionko-3
tak sobie sprawdzilam :wink: MBI jest 30,8
znaczy dziala.... i warto sie pomeczyc...chco juz sie nie mecze..pierwszy tydzien to byl szok...ale takiego trza mi bylo..
suwaka nie zmieniam... nie chce mi sie :wink: a moglabym jakie poltora odjac...
mysle ze trzy kilo srednio na miesiac to duzo jak na 8 miesieczny ciag spadku.
bardziej mi sie podoba info ze jestem juz tylko w jedenj tzreciej tluszczem... a w dwuch trzcich mna...
oznacza to tez ze zeby dobic do 20% to musze schusc 16 kilo...
ano zrobi sie :wink: skoro trza
milej nocki..a ja usatysfakcjonowana pomykam pod kolderke
-
Gratulacje, faktycznie masz powody do satysfakcji :)
Ale, jak będziesz miała odrobinkę czasu, to zmień może ten suwaczek - jeśli nie dla siebie, to po to, by mobilizować innych.
Słodkich snów :)
-
Hi Gaguś, podpisuję się pod pomysłem Trini, przecież jesteś dla nas wzorem. :mrgreen:
A nie możesz sobie zrobić suwaczka ze spadkiem tłuszczyku? :wink:
Gratulacje za zawziętość i determinację w dietkowaniu!
-
dzieki dzieczyny...
ale czy to zawzietosc... ne wiem... tak samo wyszlo.. "ktos" inny za mnie mysli i uklada diete... moze tak ma byc... moze kontrola taka obiektywna jest potrzebna....
zastanawiams ie czasem co sie dzieje z dziewczynami ktore byly tu zanim ja sie pojawilam... mysle tu o margolce ktora mocno zaganiana nie ma czasu do nas wpadac... mysle o imperfect... ktorej strasznie mi brakuje... o szakalce, ktora tez jakby juz poza forum bardziej jak tu... o ammy naszym szkrabku ktorego bylo wszedzie pelno... dlatego teraz tym bardziej pusto sie wydaje....
sama nie mam za bardzo czasu bywac tu na forum.. a jak mam czas.. to szczerze przyznaje ze buszuje w sieci i czytam sobie.. szukam odpowiedzi i troszku wiecej informacji
czuje sie tez czasami "poza" forum bo nie uczestnicze juz w nim tak bardzo jak kiedys... nie znam wiekszosci osob... nawet nie zaczynam czytac nowopowstalych watkow... i tak mam zaleglosci z tymi "ulubionymi"...
zauwazylam jedno... mocno sie wspieralysmy a wy nadal mocno sie wspieracie.. jaki efekt... a wieszosc tych ktore "podczytuje" leci w dol jak malysz na rozbiegu... juz nie sa otyle... maja nadwage... juz nie szlochaja ze glodne... tylko wymieniaja sie przepisami na smakolyki...
bardzo sie ciesze ze weszlam tu w czasie.. kiedy ta "zwarta grupa" szalala
mam nadzieje ze tym ktore wchodza w nalog zmiany stylu zycia tez tak dobrze pojdzie jak nam..
do czego zmierzam...ano...do ogolnego podziekowania i pogratulowania wszystkim ktorym udaje sie..udawalo..i bedzie udawac..
------------
asz taka mnie refleksja naszla :wink:
//buziol
-
Gaguś, ja większości dziewczyn, o których piszesz, nie znam, bo były na tym forum jeszcze przed "moją kadencją", ale Ammy pojawiła sie i u mnie na początku wątku i też nieraz już się zastanawiałam, co się z nią stało. Sądzę, że pewnie pojawi się znowu na forum - może na wiosnę, kiedy jakoś tak więcej osób ma zapał do odchudzania? Widzę, że czasem wracaja tu osoby, które na forum były w roku 2001, 2002, itp.
A jeśli chodzi o wzajemne porady, pomoc i podtrzymywanie sie na duchu, to też stale i niezmiennie jestem pod wrażeniem tego fenomenu. Mnie samej to forum bardzo wiele dało - z jednej strony to właśnie poparcie moralne, uczucie, że ktoś we mnie wierzy, a z drugiej także spore podstawy teoretyczne, dzięki którym mogę nie tylko gubić kilogramy, ale gubić je świadomie :-) Twoja też w tym bardzo duża zasługa :) Dziękuję :)
Mocno ściskam :)
-
Witaj Gaguś. Zaglądam do Ciebie. A tu takie rewelacyjne wiadomości. No jesteś po prostu super odchudzaczką. Twoje wyniki są również super. Jestem pod wrażeniem. Zresztą zawsze byłam.
Wiesz mi też brakuje i Szakalki i Imperfect, ale miejmy nadzieję, ze znowu wrócą do nas. Ty nam dziękujesz, ale ja też Tobie też dziękuje, ze jesteś tu na forum, bardzo nam pomagasz i wogóle umilasz odchudzania.
Trzymaj się dalej tak dzielnie.
-
Gaguś, powiedz mi, jaki jest Twój stosunek do jedzenia w puszkach? Bo mnie się czasem zdarza zjeść tuńczyka czy sardynki z puszki i ostatnio ktoś mi powiedział, że to przeraźliwie szkodliwe i strasznie krzywdzę swój organizm. Wstępuję więc do eksperta z pytaniem o tę kwestię.
Uściski :)
-
hej
Czytam ,czytam i nie mogę wyjść z podziwu.
Jesteś super !
Miłego dnia :!:
-
gosiak//uscisk//uscisk//buziol
triss... hmmm... raczej wolalabym nie miewac stosunkow z puszkami :wink:
a na serio...
zre tuna z puszki... i jest to jedno jedyne pozywienie jakie z puszki jadam...
ale tu sklad jest tunczyk... woda...
oj sorki czasem pomidory w puszce...albo fasolka biala badz czerwona
jezeli piszesz o zarciu z puszki w ktorej sa syfy typu konserwy mp. tusrystyczne.. ryby w sosach...pasztety i takie tam...
jestem przeciwna za duzo smieci za duzo utwardzanych tluszczow.. generalnie malo zdrowe i bez sensu... i tak naprawde nie wiadomo co wrzucaja do srodka
( dlatego wybieram drogiego tuna w kawalkach niz rozdrobnionego... wole nie delektowac sie skarpetami rybaka ktory tego tuna lowil)
kukurydze groszek i takie tam..to jakos wybieram sloiczkowane niz puszkowane....
pewnie ze najlepiej swierze...ale coz zrobic... kiedy to swierze albo za drogie...albo ciezko dostepne....
mysle ze wieksza krzywde wyrzadzamy sobie zrac chipsy i pijac soki... niz jedzac tunczyka z puszki...
pytalam na watku u moominka czy u nas nie ma takich porzadnych rozpisek na etykietach... no niestety nie ma... choc pojawiaja sie coraz czesciej szczegolnei za produktach ktore chcemy exportowac... to pocieszajace... ale niestety ciagle jest tego malo... za malo... a czesciej tez wystepuje info o blonniku ( jakze modnym ostatnio) niz o tluszczach nasyconych czy tez nie
animko... jestem po prostu normalna... i uczciwa wobec siebie i diety... :wink:
a teraz pobluzgam.....
wlasnie sie dowiedzialam probujac zarejestrowac mame do onkologa ( kolejna kontrola)...ze.... niema juz limitow do konca roku...i ze moge sie zapisac...ale bede musiala zaplacic...
zrobilam dym...a jutro dymu ciag dalszy... niewykluczam wizyty w narodowym funduszu zdrowia bo klinike malo co obchodzi ze mamus miesiac po operacji i ze wymog kontroli i dalszego leczenia
jak ktos ma "kalacha" na zbyciu...to bardzo poprosze....
bo mnie az telepie z gniewu...a w gniewie ... bywam nieobliczalna....
-
Ja też nie mogę znieść tych urzędasów , którzy rządzą i dzielą forsę - nie znając się na tym wcale . W zeszłym roku taka sytuacja toczyła się obok - nie będę się rozpisywać , ale finał był taki że znajomi kilka dawek leków ściągali na własny koszt z zagranicy, bo się w listopadzie limity w szpitalu skończyły. O ile się nie mylę była też droga taka : szpital przedstawi pismo gdzie o tych limitach napisze , i na podstawie tego pisma (i rachunku za leczenie ) można będzie się starać o zwrot kosztów przez ten (jakieś mocne słowo) fundusz . Tylko że w szpitale bardzo się boją takie pismo podpisywać . Ale zawsze to jakieś rozwiązanie ...
Gagaa_ powodzenia ...
Trzymajcie się z Mamą ...
Pozdrowienia
Joanna
-
hej
Mnóstwo pozytywnej energii /, która dziś we mnie/ daję i Tobie tak na Dzień Dobry :wink:
Pozdrowionka :!:
-
Gaguś z chęcia Ci użyczę jakieś strzelby jeśli potrzebujesz. to jest niestety okropne, ze tak się dzieje. Ale mam nadzieję, ze coś Ci się uda załatwić. Najgorsze jest to, ze na ubezpieczenie zdrowotne my płacimy od stycznia do grudnia, a oni już od października nam mówią o wyczerpanych limitach. To moze my tez zaprotestujemy i powiemy, ze od listopada nie płacimy, bo nam limit się skończył i nie mamy co do garnka włożyć.
Pozdrawiam. Życzę pozywtywnego zakończenia Twojej waliki z limitami.
-
Cześć Gaguś, z rozpędzenia napisałam do Ciebie u Margolki, ju sie zorientowałam i wklejam
Caluski
Napisałaś bardzo ważne informacje, to prawda w takim tempie powinno sie zaczynac.
Ja też stosuję rozgrzewkę, czasem na stepie, potem ćwiczenia no poszczególen partie, zawsze zmieniam je, dokładam nowe, na końcu rozciągamy się i relaks
Wiem jakie to ważne.
Ja ćwiczę bardzo dużo, ale to nie tak że o dziś zaczełam i od razu 2 godziny, nie, ja wcześniej uprawiałam sport wyczynowo, potem miałam przerwe i od roku powoli zwiekszałam ilosc cwiczen, teraz cwicze 4 X w tygodniu z 3 grupkami dziewczyn, według powyższych zasad, z tym ze z nowymi dziwczynami zaczynam powoli.
W weekendy ćwiczę dużo mniej, czasem tylko przebiegnę się a czasem długi spacer po lesie.
Dzięki za Twoje rady, sa bardzo cenne, ja je znam ale bardzo dobrze mi zrobiło przypomnienie niektórych np o kontuzjach.
Bardzo ci dziekuje
Kasia
-
Witaj Gaguś!
Nauczyłam sie od CIebie jeść wieczorkiem tuńczyka :) i od razu jakoś moje proporcje BTW lepiej wyglądają - wczoraj wręcz były bliskie ideału :)
Dziś też prawie się udąło - no może ciut za duzo węgli, ale zwale to na @ bo jakoś mi isę czegoś słodkiego chciało dzień cały - no i wszamałam wiecej owocków przez to...
Gaguś, tzrymam kciukasy za załatwianie spraw z urzędasami - wiem to koszmar co oni wyprawiają, ale Ty jesteś dzielna i das zim rade, więc WALCZ! chetnie użyczę mojego kałasznikowa ;)
Buziaki i udanego weekendu
-
Przede wszystkim - mam nadzieję, że z urzędasami sobie poradzisz! Trudniejsze potyczki - takie jak ta z wagą - idą Ci świetnie, co to jest przy tym taki urzędas.
Po drugie przepraszam za te zdjęcia chlebusia. Miałam nadzieję, że za bardzo nie zasmucą one ani Ciebie, ani osób będących na pierwszej fazie SB :(
A jeśli chodzi o puszki, to chodziło mi nawet nie tyle o skład, co o to: "Byłam kiedyś na wykładzie o jedzeniu i tam facet mówił,ze konserwowe ryby to tylko mozna jeść w konieczności bo w samej puszce jest ogromnie duzo szkodliwych substancji." (cytat z postu, który napisano do mnie na innym forum). Czy tego typu bicie na alarm jest już nieaktualne, bo technologia produkcji puszek poszła do przodu, czy też nadal faktycznie mogą z nich przenikac do organizmu "szkodliwe substancje" (mniemam, że chodzi o metale ciężkie)?
I jeszcze jedno pytanie z zupełnie innej beczki - czy pod wpływem procesów typu gotowanie, parowanie, suszenie itp. kaloryczność potraw się zmienia? Niby na zdrowy chłopski rozum kalorie nie powinny parować, ale skoro np. morela surowa ma (per sztuka) trochę więcej kalorii, niż suszona, to może jednak? A konkretnie to moje pytanie brzmi tak: czy jeśli używam do gotowania wina, to liczyć to jako taką samą ilość kcal, co wino wypite, czy też uważać, że jakaś (jaka?) część paruje? Liczę na razie tyle, co przy normalnie wypitym winie, bo w przypadku wątpliwości wolę policzyć za dużo, niż za mało. Ale sama juz nie wiem...
Mocno ściskam i sorry, że jak tak ciągle z pytaniami, ale jesteś dla mnie autorytetem :)
-
Hi Gaguś, pozdrawiam cieplutko. :wink:
-
no wiec tak...
pewnie ze mozna sie spierac o zawarosc olowiu i samej "puszki" w zawartosci puszki...ale...
od tego sa normy to raz... dwa... zawsze wychodze z zalozenia ze grosze to kosztuja smieci...( i sprawdza mi sie )
a poza tym.. kto mi da gwarancje ze kupowana na rynku salata, brokul, i inne... nie maja w sobie wiecej syfu niz produkty z puszki!!! nikt... bo nikt tak naprawde nie bada jakosci tego co rolnik czy tez ogrodnik sprzedaje.... a podziwajac piekne sady i plantacje... jadac polska droga... malo kto zastanawia sie ile olowiu i spalin trujacych lauje w tych "plonach"...a potem na naszym stole....
a juz amerykanie niech siedza cicho :wink: ze swoimi genetycznie mutowanymi produktami :wink: :wink:
triss.. goowanie parowanie i pieczenie.. jak kazda obrobka termiczna zmienia na pewno sklad witaminowy .... natomiast kaloryczny ... w niewielkim stopniu.. inaczej ma sie ze smazeniem... tu bialko pod wplywem wysokiej temperatury smazenia... zamienia sie w tluszcz i to ten malo wlasciwy... np. cebula.. surowa sama w sobie ,ma niewiele kalorii ( wiem ze nie lubisz... ale ja np. lubie drobniutko wkrojona w pomidorki)...a samzona ma ich az 100 w 100g smazone nie tylko zmaienia swoje bialko w tluszcz ale i wchlania ten uzywany do smazenia.... a tluszcze podgrzewane.. traca swoje wartosci...
np.. podgrzewanie oliwy z oliwek to grzech smiertelny... ale smazenie juz na oliwie nie extra virgine...tylko z wytlokow jest lepsze... ale lepsze... nie zawsze znaczy zdrowe....
gdzies czytalam ( acz nie podazylam tym sladem bo unikam smazenia)...ze lepiej w takich wypadkach smazyc na tluszczach zwiezecych... np. smalcu
co do suszenia..np. owocow... mysle ze wyglada to tak.... jedno jakblo ma dajmy na to 250g ( uwielbiam oooogromne jablka) ... ale zeby otrzymac 250 gram suszu trza tych jablek troszke wiecej jak jedno... byc moze dla tego taka roznica w kalorycznosci....
na szczescie jablka i grapefruity sa caloroczne.... :wink:
wino doliczam zawsze wedlug tego ile go jest przed uzyciem... znaczy doliczalam.... nie miewam ostatnio kontaktu z tego typu produktami.... i troszke zaluje....
a z tym autocostam... tonie przesadzaj... wszytko co wiem wiem z netu
belluniu.... ja tobie tez sle gorace buziaki.. gosik//cmok
emkr-ko ciesze sie ze tuna sie przyjela.... dla mnie jest juz tak normalna jak mycie wieczorem zebow
kasiu... bardzo mnie ucieszyl twoj odzew... znaczy ze sie nie myle... bo jakos... nie zawsze mam pewnosc.... czy to co pisze ... ma sens i czy sie przydaje.... ( poza mna bo mi i owszem)
no coz... byle glupi fundusz zdrowia... jak widac nie ma szans...
zrobilam obiecany dym i obeszlo sie bez kalacha....aczkolwiek uzylam podstepnej. karygodnej grozmy ustnej....
o dziwo... u chirurga tez wizyty sa juz odplatne .. ale jak stwierdzila pani nadzorujaca przyjecia.... mama jest tak dluga i wymagajaca staej opieki pancjentka...ze nie ma mowy zeby przeszla w tryb "odplatny".. dopoki bedzie trza... bedzie przyjmowana....
a co sie okazalo w klinice... ano... wzieli jak leci.. zagladali w kartoteke i wyszlo im ze mam byla raptem dwa razy u onkologa... .. niby tak... bo dwa razy weszlysmy do tego bez kolejki a dwa razy zaplacilysmy...a potem bylo szalenstwo z poznaniem...
maja teraz maly klopot... bo uruchomilam do akcji NFZ...
uprzedzilam jednak lekarke ...ze zamierzam to zrobic
bylam w tym NFZ na dosc ostrej rozmowie...z szantazem ze nie interesuje mnie jak bardzo pani jakastam jest zajeta.... ma mnie przyjac i koniec...
ponoc wiedza o sytuacji w tej klinice... i zaproponowali mi innego onkologa w placowce ktore jeszce ma limity... odmowilam, uzasadniajac ze jestem przekonana do tego akurat onkologa... daze go zaufaniem i nie zycze sobie zmiany lekarza prowadzacego w srodku terapi. i albo oni pokryja mi koszty leczenia....albo zalatwia te sprawe tak... zebym mogla nieodplatnie korzystac z uslug tego i tylko tego lekarza.... a na ich nieszczescie taka mozliwosc instnieje...i beda ja egzekwowac
efekt jest taki ze
:wink: zadzwonili z kilini.. pytajac sie na kiedy maja zarejestrowac mamus...
ale nadal uwazam ze to dranstwo... boprzyjmujac moja mame... nie przyjma kogos innego...a moze okazac sie ze jest juz za pozno...
dziwi mnie jescze jedno...do onkologa nie ma przeciez skierowan... wiec po jaka cholere robia limity.... i jak moga grzmiec o profilaktyce wyleczalnosci.... a z drugiej strony.. nie wiem czy wiecie co sie dzieje w sprawach chemioterapii leczenia onkologicznego i jakie placowki onkologiczne maja problemy ( poznan rowniez)
z drugiej strony.... uwazam za szwindel i cos niehalo..jezli normalna prywatna wizyta kosztuje 70 pln....a chciano odemnie 20 pln... po tym jak sie postawilam ze mama jest w trakcie leczenia.... cos nie tak z tym jest... bo skoro nie maja limitow niech biora pelna stawke...a jak im wystrczy 20... to czemu normalnie biora 70????
echhh...
zmykam...
//buziol
-
no niestety tak to jest :( tyle grzmią o tym że profilaktyka jest najważniejsza a po tym jak odkryto mi guzek w piersi i starałam się zapisac do jakiejś poradni chorób sutka okazało się, ze najbliższe zapisy są na grudzień :shock: :shock: :shock: pani w szpitalu mi łaskawie poradziła, żebym zadzwoniła do innej poradni bo u nich to nie ma sensu :? :? :? oczywiście skończyło się tym, że musiałam się zapisac do takiej poradni, ale odpłatnie za 70 złotych własnie :shock: :shock: :shock: a jezli kogoś nie stac zeby zapłacić te 70 złotych to co?? i jak to włąściwie jest z ta profilaktyką w takim razie?? hasła hasła hasła a rzeczywistość... poza tym wkurzyłam się okrutnie, bo cała ta wielka płatna wizyta trwała jakies 3 minuty, pani stwierdziła że cokolwiek stwierdzic może jedynie biopsjka i tyle było tej wizyty :evil: :evil: :evil: takiej rady to mogłam sobie sama udzielic i iść na biopsję od razu, bo biopsja kosztuje 120 zł ta wizyta 70 więc dołożyłabym 50 zł i miałabym wynik od razu :x :x :x i takie to są zabawy właśnie :D a jeszcze dodatkowo rżadają ode mnie jakiegos potwierdzenia ubezpieczenia, mimo że jestem studentem :? :? :?
-
hej
U mnie w drugiej ciąży wykryli komórki rakowe na szyjce macicy spowodowane przez wirus hpv.Ponieważ kwestia jaki poród w tym wypadku była do rozwiązania tylko po badaniach wycinka trzeba było sie na to zdecydować.Lekarz zażadał 240 zł.Po długim czasie pod kontrolą, w którym nie można było nic zrobić bo karmiłam piersią /co miało dobroczynny wpływ na cała sytuację/ .Kontrole co 3 mce.Jak już "odstawiłam " małego lekarz znów z tymi próbkami ponieważ poprzednie wyszły "na granicy ryzyka" , czyli kolejna kasa.Póżniej 2 zabiegi po 300 zł , które nie gwarantują całkowitego wyzdrowienia ... dalej chodzę co 3 mce do kontroli na badania pod mikroskopem.
Dzięki za odwiedzinki i pozdrowionka :wink: :!:
-
Gratuluję wywalczenia "swego" dla Twojej Mamy, choć oczywiście faktycznie smutne jest to, że nie wszystkim to się uda i niektórzy polegną w walce z systemem :-(
Cenna informacja, z tym smażeniem. Domyśliłabym się, że smażone produkty wchłaniają tłuszcz, ale tego, że także ich własne białko się w tłuszcz zamienia, nie wiedziałam. Jakie jeszcze (poza cebulą) produkty wykazują pod wpływem smażenia najbardziej drastyczne zmiany? Czy białko w jajku zachowuje się w ten sam sposób, jak robimy jajecznicę? Czy dotyczy to tylko smażenia na tłuszczu, czy też np. na sosie sojowym (sprawdziłam na etykietce, tłuszczy 0%) też? Tak, czytałam już wiele razy o tym, żeby na oliwie nie smażyć, na razie albo smażę bez tłuszczu, albo na odrobinie sezamowego, niebawem chcę kupić olej z pestek winogron, tłoczony na zimno. A olej lniany, polecany przez Ciebie (nie do smażenia oczywiście), który do tej pory widziałam tylko w jednym superdrogim sklepie, kupiłam 2 razy taniej... w aptece, jako suplement. Z tego, co widzę na etykietce, jest to czysty olej, więc chyba żadna różnica, poza ceną :)
Tak słyszę o tej modyfikacji genetycznej roślin... Wiem, że to ingerowanie w przyrodę, rozumiem wpływ na środowisko i różnorodność gatunkową, ale w jaki właściwie sposób wpływa to na organizm zjadacza? Alergie? Choroby cywilizacyjne? Czy też jeszcze nie ustalony ale potencjalnie niebezpieczny wpływ, który poznamy dopiero za kilka lat? Też mnie mierzi zmiana struktury genetycznej rośliny li i jedynie dla ludzkiej wygody. Akurat ta osoba, która mi napisała o puszkach, jest Polką, ale faktycznie u Amerykanów dążenie do wygody w spożywaniu dorasta czasem do absurdalnych rozmiarów. Znam całkiem sporo osób, które nie ruszą winogron lub mandarynek, jeśli te nie są bezpestkowe (no i hit ostatnich lat - bezpestkowe arbuzy) :roll:
A z tymi morelami to raczej może kwestia typu "różne tabelki, różne wartości", bo chodziło mi o kaloryczność na sztukę, niezależnie od jej wagi, nie na 100 g. Może różnej wielkości owoce brali pod uwagę.
No tak, jak zwykle zarzuciłam Cię setkami pytań :D
Uściski :)
-
zdazylam sie wylogoac... i sobie przypomnialam ze mialam przeciez na koncu napisac u siebie slow kilka....
hrhrhr.....
zaczne od tego...ze poki co nic nie zmieniam nic w trickecie... nei bylo czasu posprawdzac.. zreszta... nei widze zmian ... wiec luzuje sie na pomiaty wagowo-obwodowe
triniu... szczerze mowiac... nie umiem ci odpowieziec na to jakie produkty zmieniaja kalorycznosc... ja poprostu nie smaze.... a do tego odchodze skutecznie od liczenia kalorii nie dosc ze mam stala rozpiske co moge jesc...to bardziej studjuje etykiety pod katem BTW wiem mniej wiecej co i na co i ile na ile moge wymiec w produktach do mojego menu...
cebula mi utkwila... bo lubilam swego czasu dodawac do brazowego ryzu podduszona cebulke z papryke pokrojone w drobna kostke...i jesc takie samo... jedno z drugim... oblizujac sie ze smakiem przeokropnie do tego :wink: az do czasu jak doczytalam o tej kalorycznosci
zdarza mi sie usmazyc jajecznice z tych moich wskazanych dwoch jajek rano... ale robie to bez tluszczu... i dosc zadko... a traktuje raczej jako odmiane od tych wiecznie gotowanych na twardo... ( przygotowuje to przeddzien zeby rano zaoszczedzic czasu )
a czasem ..zaszaleje i zagotowuje wode dodaje troszke octu winnego...i wlewam tam ostroznei jajco... czekam az sie scina bialko i wtedy wyjmuje... zolteczko jest cieplutkie ale plynne... hmmm i wtedy z kalafiorkiem.. mniam...
co do ingerencji w genetyke.... nie stwierdzono chyba jednoznacznie czy ma to jakis wplyw... natomiast jest to odejscie i to spore od "nieprzetwarzania"... bo jaki smak moze miec pomidor ktory jest wyhodowany tak...zeby miec ten sam ksztalt kolor i rozmiar jak jego sasiad z krzaka obok... albo marchew.. ktora musi byc tak samo dluga i wysoka jak i inne na kilkudziesiecio hektarowej polaci...
i dlaczego sezonowe pomidory smakuja i pachna a te sprowadzane zima juz nie?...
ja nie mowie ze nasze "plony" nie sa skazone w jakims tam stopniu bo i nawozy ..i opryski.... ale mozna sie pokusic o stwierdzenie ze mimo wszystko jest to nadal naturalne zarcie....
pewna grupa moich znajomych uwaza ze nowotwory , alergie, zwyrodnienia spadek odpornosci sa spowodowane wlasnie chemia i ingerencja czlowieka w zywnosc...
mozna sie spierac ile w tym racji...a ile niedomowien... i przeklaman...
ale byc moze cos w tym jest
co do suszonych morelek...ekhm... kiedys pokusilam sie o przeliczenie na sztuke....z tego co podali na etykiecie.. wyszko mi ze jedna ma niecale 3 kcal.... :wink: nie wiem czy nie popelnilam wtedy bledu jakiegos przy obliczeniach ale w takiej 100 gramowej paczce to wbrew pozorom troszke ich jednak bylo
//buziol i pozdrawiam
-
HEJ
-
Witaj, gaguś... Mam nadzieję, że wszystko układa się dobrze, i z mamą, i z tobą, i że niedługo znajdziesz więcej czasu dla nas, a nie tylko na buszowanie po sieci w poszukiwaniu wiedzy :) Bo chociaż pojawiły się fantastyczne dziewczyny, brakuje starych, coraz bardziej milczących XXL-ek, z którymi tak wspaniale przechodziło się przez pierwsze miesiące odchudzania...
Moc serdecznych pozdrowień :)
-
Witam cię Gagaa!
chyba po raz pierwszy mam okazję coś u ciebie napisać jakoś wcześniej nie miałam odwagi.
Przeczytałam twoje posty na wątku , który utworzyła Margolka odchudzam się nie chudnę ....
na początku byłam zła że tego jest tyle i ,że właściwie wszystko co robię robie żle ale sobie to wszystlko przemyślałam dogłabnie na prawdę no i doszłam do wnoisku że próbuję okłamać samą siebie , chodzi mi m.in. o jedzenie wieczorkami , tryb głodowy organizmu dał mi też baaaaaardzo wiele do myślenia bo przecież nagminnie robiłam właśnie to czego absolutnie robić nie wolno bo działałam na swoją niekorzyść i zamiast chudnąć waga stała w miejscu.
Ehh, dużo by tu jeszcze mówić na ten temat , wygodnictwa mojego , niechęci spojrzenia prawdzie w oczy i nie wyeliminowania złych nawyków żywieniowych.
Tutaj chcę ci pozdiękować bo odwaliłaś kawał dobrej roboty i chwała ci za to że zechciałaś się tym podzielić tu na forum.
Zrobiłam sobie wręcz ściągawkę z tego co napisałaś no i stosuję się do tych wytycznych - i tego koszmarnego nie jedzenia po 20 .
Gaguniu bardzo ale to bardzo ci dziękuję
Kasia -niedowiarek
ps jak to jest możliwe żeby cebula tak zmieniała swoją kalorycznośc , bo to trochę jest absurdalne, .żeby z 34 do chodziło do 100 kcal w 100 g,
moja wiedza chemiczna nie jest na złym poziomie i wydaje mi się to nierealne , przecież coś - czyli dodatek kalorii nie bierze się znikąd , moim skromnym zdaniem będzie to uzależnione od tego ile dodamy do tej cebuli tłuszczu bo ona go wchłonie w całości .
więc reasumując jeśli udusimy cebulę sztuk 1 na 1 łyżeczce oleju to jedyne co ona może zwiększyć swoją kaloryczność to o te kalorie , które posiada olej
ciekawe gdzie ty to znalazłaś bo ja uwielbiam duszoną cebulkę i aż mi się smutno zrobilo jak to przeczytałam
pozdrówka Kasia
-
http://www.majkowscy.neostrada.pl/ku...a/kalorie.html
kasiu chocby tutaj...a poniewaz reszta kalorii mnie sie zgadza z tym co mam w swoim prywatnym kalkulatorze...to nei mam podstwa zeby nie ufac....
a zreszta...
http://www.dieta.pl/Catalog.asp?grid=8%3B66
tutaj tez :wink:
oznacza to jedno... nie zawsze sprawy maa sie tak jak nam sie wydaje... i nie ma co liczyc na "oko" trzeba sprawdzac....albo unikac takich niespodzianek..
dziekuje za te slowa... duzo mi daly...
a poniewaz nie mam czasu i sil zeby sprawdzac wszystkie watki to postanowilam kiedys spisac to w jednym margolkowym watku...
co nie znaczy ze ja jedynie znam regule na odchudzanie... to raczej wpisy ktore maja pobudzic domyslenia te z nas ktore faktycznie chca sie czegos dowiedziec.... kto bedzie chcial i mial czas... moze sobie poszperac dalej... to co tam jest napisane to wszystko z netu... aczkolwiek kupe czasu mi zajelo spisanie tego... i ulozenie tak zeby mniej wiecej kazdy zrozumial...
jak ktos nie chce... mysle ze wystarczy przeczytac tylko ten watek...a wiele rzeczy sie wyjasni a napewno zmieni sie nastawianie do "jedzonka" jako takiego widze po dziewczynach.. ktore nawet jaknie licza BTW to raz na jakis czas to zrobia.... i inaczej juz patrza na zarelko
wazne jest dla mnie to...zeby gdy mnie juz tu nie bedzie... kazdy kto chce zaczac... zeby mial od czego...a nie po omacku i na slepo tak jak ja i wiele mi znanych osob ... czasem z takimi bledami ktore nie daja szans na kontynuacje..albo zeby wiedzial czego szukac :wink:
( taka naiwna wiara ze moje wpisy przetrwaja probe czasu ;-) )
to ze teraz myslisz i robisz inaczej .. nie znaczy tez ze kiedys robilas zle... robilas tak jak uwazalas ze bedzie dobrze.... podkreslam nie ma jednej recepty na trwale pozbycie sie kilogramow.. nie ma i nie bedzie , co oznacza ze kazdy z nas musi jej sobie sam poszukac.... oby skutecznie
moje "dietowe" myslenie zmienialo sie tak czesto...ze nawet nie roztrzasam juz pierwszych prob i bledow zywieniowych...
kazdy czas ma swoje zadanie .. najpierw trzeba nauczyc sie jesc mniej o wyznaczonych porach... potem wytrwac dluzej jak trzy dni.. potem wlaczyc cwiczenia... itd.
moja mama zawsze powtarza ze ten kto stoi w miejscu to tak naprawde sie cofa...bo swiat idzie na przod co dzien... i niema co sie rzucac na gleboka wode...bo od czegos trzeba zaczac..a podstawy sa bardzo wazne ! a im trwalej wprowadzone...tym skuteczniejsze i latwiejsze do zmodyfikowania
mooominus mnie sie wydaje ze juz raczej nie bede miala duzo czasu na buszowanie po forum... ba !!!!bede go miala coraz mniej.... :(
//buziol
-
no tak ale mi sie wydaje ze chodzi własnie o tłuszcz który jest w smażonej cebuli - przecież jedna łyzka oliwy np to ok 90 kalorii czyli wystarczy tyle tylko dodac zeby kaloryczność zwiększyła się o 100 kalorii prawie :roll: :roll: :roll:
a co znikania to mam nadzieję że narazie nigdzie nie znikasz :D
-
No właśnie, jeszcze zanim doszłam do postu Flakonki to tak troszeczkę zaniepokoiło mnie to "jak mnie już tu nie będzie". Gaguś, mam nadzieję, że jak już dojdziesz do docelowej wagi, to nie zostawisz nas tak na amen (lub też, jak dzieci mawiają, na "ament")? Wiem, że masz bardzo dużo zajęć, ale mam nadzieję, że choć od czasu do czasu wpadniesz tu, by nam opowiedzieć, jak pięknie idzie Ci utrzymanie wagi i że skoro Tobie się udało, to innym, takze tym, które dopiero zaczynają, też może się udać. Nie będę udawać, że piszę to tylko i wyłącznie z altruistycznych pobudek. Los nowych forumowiczek nie jest mi obojętny, a wiem, że poczucie na sobie od czasu do czasu Oka Saurona wyjdzie im na dobre. Ale piszę to również dlatego, że po prostu bardzo polubiłam nie tylko Ciebie jako kopalnię wiedzy, ale także Ciebie jako osobę, Twoją waleczną, nieustraszoną naturę, oryginalne poczucie humoru, troskę o innych, pasję i pęd do wiedzy :-)
A to jajko gotowane w occie winnym brzmi bardzo ciekawie, na pewno niebawem wypróbuję (aczkolwiek z jabłkowym lub balsamicznym, bo takie mam akurat w domu). :)
Uściski!!!
-
Hi Gaguś, przytulam się do Ciebie i proszę o buziolka w czółko, bo walczę z nowym pokładem sił. :P
-
-
Witaj Gaguś!
Widzę że nie tylko ja mam coraz mniej czasu na forum :( Trochę szkoda, ale z drugiej strony nauczyłam sie ze muszę sobie radzić sama, bo przecież nei zawsze mogę sie tutaj Was poradzić.
BTW nadal liczę, ale naprawdę różnie mi to wychodzi :roll:
Mam natomiast pytanko jeśli chodzi o wartość tłuszczy - zwiększyłam ją sobie do 0,7 g/kg suchej masy ciała (wczesniej bylo 0,5 ale na zimę to chyba dobre posunięcie) i wychodzi mi 36,4g tłuszczu dziennie. Ae wystarczy że zjem sobie łososia (pieczonego w folii) i już limit wyczerpany - tyle że przez "dobre" tłuszcze. Wiem że bez sensu popadać w paranoję i w tym momencie już nie jesc nic co zawiera choć gram tłuszczu, ale przez to mam co najmniej 2x przekroczony limit T. A może te tluszcze omega-3 jakoś inaczej powinno sie liczyć?
Mam też problem z węglami, ale to już inna historia - po prostu lubię owoce i jakoś ciężko mi z nich zrezygnować.
Życzę Ci udanego weekendu i odpoczynku w tym czasie (zapewne również refleksji bo to taki specjalny weekend)
Buziaki
-
emkr-ko...
wiem ze lubisz owoce....ale naprawde lepiej warzywa jak owoce jesc... nie dosc ze mala mniej przyswajalnych wegli to duzo blonnika szczegolnie te zielone i lisciaste....
co do tluszczy... pisalam kiedys ze w diecie redukcyjnej powinno ich byc od 0,5 do 1g/kg a poniewaz zdrowe tluszce pomagaja spalac ten zmagazynowany przez nas w ogranizmie... warto sie zastanowic czy nie brac 1g /kg kosztem zmniejszenia wegli
piszesz ze wychodzi ci 36,4g jako limit dzienny ok skoro tak ci wychodzi...ale zdrowe tluszcze to NIE JEST tylko omega -3 ... to tluszcze nienasycone wszelkie!!!!!
skoro porcja losoa zabiera ci caly przydzial tlusczy zdrowych ... to jesz go 200g a to daje ponad 500 kcal... czyli jak mysle.... 1/3 albo i mniej twojego limitu.. pozostaje ci zmniejszyc porcje do 100 g albo zjadac na dwa razy areszte uzupelniac oliwa z oliwek ( jedna lyzka mniej wiecej 10 g tluszczy )
i nie musisz wliczac omega-3 ktore zjadasz w kapsulkach ( o ile zjadasz) do posilkow ktore tluszczy zdrowych nie zawieraja
dodam tez...ze wegle wiaza wode.. jedna czasteczka weglowodanow az trzy czasteczki wody.. stad przy duzej ilosci zjadanych ww - efekt czy odczucie napuchniecia
triss flakonko
nie zamierzam odchodzic z forum... jeszcze nie... mam sporo pracki nad soba zeby dotrzec do momentu w ktorym sie bede zastanawiac jak utrzymac te moja wymarzona idealna dla mnie wage... wiec bardzo prosze nie wprowadzac nerwowej atomsfery :wink: ok? a jak bede odchodzic nie rozbie tego bez slowa... uprzedze :wink:
a co do mojej diety...coz... przyszedl czas na refleksje i podsumowanie kolejne i nie jest ono satysfakcjonujace dla mnie...a skoro nie jest... i do tego czuje sie przybita smutna bez energii i mysle ciagle o jedzeniu ( glownie o weglach).. to podjelam decyzje o zmianie
dalam sobie tydzien dwa na ponowne przemyslenie co i jak... na dopytanie i konsultacje ale mysle ze wroce do zbilansowanej... zeby podkrecic troszke ospaly ostatnio metabolizm...
slowem oddech w diecie... na ten weekend bede jadla tyle ile moge czyli 2000 ( bez redukcji) ale tylko w zdrowych rzeczach.... zeby nie przegiac w druga strone...
pozdrawiam wszystkich
bellus czuj sie wysciskana i wycalowana ...
//buziol
-
cześć Gaguś,
a dlaczego tylko wyściskujesz naszą kochana Bellunię?
ja tez chcę, a co :wink: :wink: :wink: :wink:
-
No to ja też się grzecznie ustawiam w kolejce do wyściskania, może i mnie się coś dostanie? :)
Podoba mi się to, jak trzymasz ręke na pulsie i dostosowujesz dietę do efektów :) No i całe szczęście, że nas nie chcesz zostawiać :D
Twój wątek zawsze jest bardzo rzeczowy, więc waham się, wklejając tu obrazki z moich spacerów i robię to rzadziej, niż gdzie indziej. Ale tym razem pospamuję jednym z moich ulubionych zdjęć z wczoraj. Ściskam i przylapiam na nosku jeden z takich klonowych... no, nosków (które pewnie mają też jakąś fachową nazwę)
http://i29.photobucket.com/albums/c2...utumn/5c61.jpg
-
triss... prooosze cie tak....
moje zdanie na temat zdjec wklejanych na forum
nie mam nic przeciwko... szczegolnie jak sa to zdjecia wlasne... a jak nie sa wlasne tylko wyszperane tez nie mam nic przeciwko.. to tak jak z drobnymi prezentami.. liczy sie wola.. idea.. chec... kazdy prezent jest mily czy pasuje nam w gusta czy tez nie..... ale to ze ktos chcial sie podzielic czyms comu siepodoba , co znalazl.. i tym co mial na celu wklejajac ma wieksza wartosc niz pojecie sztuki czy artyzmu...
fakt ze ja nie wklejam raczej obrazkow dlugo tak sie dzialo bo po prostu nei wiedzialam jak sie to robi :wink: teraz wiem -fakt- ale nie wiem czy to co mam na kompie wam sie spodoba...a nie zniosla bym kt\rytyki chyba bo kolekcjonuje zdjecia tego co mnie poruszylo nad ktorym lubie sie zastanowic i podociekac nad odniesieniami.. sensem lub dowcipem ... ale mam tez kilka wyszperanych tu na forum.. i zapisanych na kompie..." na zas"
a teraz wysciskanie... bella prosila o buziolka w czolko... miala ku temu sobie znane powody... nie znam wszystkich... choc czesc napewno... ( podczytuje w koncu forum i czasem gadamy na gadulcu)
dla innych byl tradycyjny "//buziol".. ale chcecie wysciskania.. prosze bardzo.......
.......sciskam........................... mocniej sciskam................................... buziolki................................ i jeszcze troszke buziolkow dla bardziej wymagajacych...................................... .................................................. .................................................. .................................................. ..................................................
mam nadzieje ze wszyscy usatysfakconowani :wink:
triss ..hrhrh.. moglabym ronie dobrze przyznac ze moj ostatnio pomysl dietkowy byl do kitu.... :? nie mniej rzecza ludzka jest sie mylic w zalozeniach... dlatego zmieniam diete...
generalnie wszystko mozna nazwac "ladnie" albo "nieladnie"... ale nie nawyklam uzalac sie nad soba i jeczec ze cos nie tak... wiec stad to rzeczowe podejscie...
zle wyniki -zmiana..
tym razem jednak dluuuugo bede rozwazac nowy pomysl... choc mam juz zarys i plan
-
Witam cię Gaguś!
Mam do forumowej specjalistki od dietyki, parę pytań.
próbowałam stosować dietę opartą na ograniczeniu liczby kalorii , nie był to 1000 ale około 1300 kal, jedząc rzeczy takie aby zmieścić się wtym limicie ale po 2 tygodniach nie widzę żadnego efektu, i nie wiem co jest grane , wcześniej moja dieta wyglądała trochę inaczej bo po prostu ograniczałam pieczywo i słodycze do 0 i jakiś efekt był , fakt że nie jadłam regularnie bo jadłam z reguły wieczorem i po południu ale jakiś efekt był teraz nie ma, i zastanawiam się z czego to wynika. jesm 5 posiłków dziennie co mi się wcześniej nie zdarzało nie jem po 20 ew. warzywka, no i waga zamiast spaść wzrosła !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ćwiczę do tego na steperze od 30 minut do 1 godziny dziennie
i zastanawiam się czy nie jest to stan przejściowy tj reakcja organizmu na zmianę sposobu odżywiania się , może po tym głodowy trybie mój organizm nie zdążył się przestawić na stały dowóz kalorii o określonych porach no i sobie magazynuje , co mu się dostarczy nadal, myśląc że później może nie dostać nic albo prawie nic.
nie wiem co jest grane i nie wiem dlaczego tak się dzieje.
fizjologię organizmu człowieka znam dość dobrze ale dietetyką nigdy się nie zajmowałam więc nie wiem .
mój metabolizm jest ok , hormony w normie bo robiłam badania
jak nie jem to chudnę ale tylko wtedy jak się przestawię na tryb głodowy
Jestem załamana bo mi się odechciewa wszystkiego , na prawdę się staram i nie widzę efektów , nie chcę wielkich ale przeraż mnie to że zamiast chudnąć tyję.
Dlatego pytam ciebie droga Gaguniu czy możliwe że jest to stan przejściowy .
Bardzo cię proszę o odpowiedź jeśli będziesz miała chwilkę wolnego czasu
pozdrawiam kasia