-
wiem o czym myslalam.....o frustracji...to wlasnie to gowniane uczucie powoduje ze (przynajmniej ja ) niekontrolowanie siegalam po slodycze...nie od dzis wiadomo ze poziom cukru jakos tam wplywa na samopoczucie...czlek czuje sie lepiej...szczesliwiej... serotonina...to ona sie wytwarza gdy myslimy ze np.zjadamy ukochana ulubiona czekolade i to ona poprawia nam nieslusznie samopoczucie , a my z kolei myslimy ze to przez czekolade( wlasnie sie tego doczytalam, nie ze taka madrala jestem)..tylko jak sobie wytlumaczyc, ze jak czujemy sie sfrustrowane to czekolada i czekoladki nam nie pomoga??
..a wracajac dolek-> zniechecienie->...frustracja.......w efekcie zeby sobie poprawic humor..slodkosci....potem wyrzuty sumienia.... poglebienie frustracji.... a potem powiedziane na glos" a mam to gdzies!"...i kolejna porcja slodkosci...i jeszcze wiekszy dolek...a potem to tylko zostaje o tym nie myslec...ino wciagac te czekolade...zeby choc przez chwilke sie jednak od tych niemych wyrzotow sumienia uwolnic...tego sie boje!!!
a boej sie bo takmialam...a pisze o tym...bo ktos mi kiedys powiedzial , ze jak sie czegos czlowiek boi to jedynym dobrym wyjsciem jest uzmyslowic to sobie i stawic temu czolo....!!!
wiec ja sobie wlasnie uzmyslawiam....to ze zezre slodycze...nie poprawi mojego samopoczucia....nie pomoze na frustracje i zniechecenia ! a tylko i wylacznie to ze bede walczyc....walczyc i starac sie jak tylko umiem, niebede sie czuc zle..dlatego ze jestem grubasem...bede sie czuc dobrze bo podjelam wyzwanie...i to co robie ma nie tylko sens ale tez wymierne efekty
( buhahah tu powinnam dopisac i imie ojca i syna....albo tak mi dopomoz....ale powiem tak: i tej wersji bede sie trzymac)
p.s. moze i troszke marudze albo cos tam...ale wkoncu takiemam "myslawki" to sie podziele...moze ktos ma podobne
caluski i milego popoludnia
-
z tą czekoladą i w ogóle ze słodkościami to tak dziwnie rzeczywiście jest...
Ale ważne, że nawet jeśli nie wytrzymamy i się skusimy na coś "ponadprogramowego", to żeby nie rzucać od razu całej diety wmawiając sobie, "jakie to jesteśmy słabe i beznadziejne", tylko wymazać ten paskudny dzień z pamięci i szybko wracać (najlepiej - biegiem :P) na dietkową drogę :D
ja przez moje ostatnie wpadki postanowiłam, że w tym tygodniu nie tknę już nic słodkiego, żeby nie zapędzić się w kozi róg; a potem - jak zwykle, małe co nieco słodkiego raz dziennie, ale naprawdę małe i nie zawsze, tylko najwyżej w chwili, gdy najdzie ochota...
pozdrawiam cieplutko!!!
-
uf dzis napisze tylko ze dieta ok wysilek fizyczny az za dobrze..( wpadlam w szal sprzatania z praniem firan i myciem okien wlacznie) ammy-przesylam caluski...
poza tym napisalam sie dzis na innych watkach... :wink:
a do tego jutro mam wolne...wiec sie wyspie
-
a więc słodkich snów! :)
i gratuluję takich "porządnych porządków" - ja już od tygodni sobie obiecuję a nie mogę się zabrac :/
Pozdrówka!!!
-
aha...jak bylo 97 tak i jest.....nic to poczekam :(
-
gagaa witaj slonko :P
widze, ze utworzylas swoj watek :P
ale co mnie najbardziej cieszy... widze, ze pokonalas 100 wielkim krokiem :P gratuluje z calego serducha :P
na pewno bede do ciebie zagladac :D
http://www.ruralrock.com/tailwinds/past/ps001_2.jpg
-
gagaa, nie przejmuj się tą stojącą wagą, dietki trzymaj się dalej tak dobrze jak to potrafisz :P a waga chcąc czy nie chcąc szybciutko ruszy!!! :D
Pozdrówka!!!
-
witaj slonko :P
no troszke bylam zabiegana, ale udalo mi sie wszystko zalatwic w jeden dzionek :wink: , i wcale nie bylo tego tak duzo, ale czas lecial, i jeszcze przy okazji zaliczylam dwa spacerki z sunia, ktora po tych dwoch tygodniach nie opuszcza mnie na krok :P
czekam na koleja zmiane twojego suwaczka, robi sie po prostu sliczny :P
http://animalpicturesarchive.com/ani...rich_Mangl.jpg
-
czesc,nareszcie dotarlam do ciebie no i cos naskrobie, bardzo lubie czytac co piszesz,mam wrazenie ze mi tez sieuda mimo ze startuje z wiekszej wagi,ktora uswiadomilam sobie dopiero po stanieciu na wadze,wczesniej jakos wiedzialam ze jestem gruba ale nie myslalam ze to az tyle kilogramow,szok.ja dopiero zaczelam, no minie niedlugo drugi tydzien i tak mysle ze tym razem nie moge sie poddac i jak nawet mam ochote na cos slodkiego to wymyslilam ze w weekend moge zjesc jednego big milka :) no i nauczylam odmawiac sie piwa ktore bardzo lubie,nie zebym pila je wczesnie w strasznych ilosciach ale ostatnio bylismy w barze i pilam wode mimo zdziwien reszty towarzystwa(dobrze ze w ogrodku byly lawki a nie plastikowe krzesla bo az boje sie w nie siadac) to moja opsesja wrecz ,bo jakbym byla chuda i by sie zlamalo albo co to zabawne ale teraz to juz widze miny i mysli obecnych,a juz jak pisalam u siebie, boje sie ze po prostu bede wyplywac z tego krzesla.najlepiej bede myslec o tym jak bede miala ochote zgrzeszyc i o odbiciu w lustrze.pozdrawiam goraco
-
imperfect...noo to jak juz zadomowiona jestes na calego to bardzo sie ciesze.... :D
to prawda ..rzekla bym swieta prawda ze zajecia ...jakiekolwiek... zabijaja nie dosc ze apetyt to jeszcze te nutke nudy ktora ciagnie do lodowki...ja z tego powodu wyladowalam na forum ..wieczorki sa najgorsze...choc jak sie mocno "zajme"...to trzeba mi przypominac o porze karmienia :wink:
sunie sa pod wzgledem nieodpuszczania na krok najlepsze..wiem cos o tym sama mam psinke....i jak nikt potrafi czekac.... nawet piec godzin pod drzwiami choc mama jest caly czas w domku i ja wola do siebie..czeka i koniec..potrafi tez naszczekac na mnie jak odpowiednio dlugo nie poglaszcze..albo nie pogadam do niej..( gdyby tak moje facet mial sie zachowywac to swoja droga pogonila bym go he he he )
..niestety juz staruszka wiec te nasze spacerki dosc krotkie sa....a napewno malo energochlonne
wiesz impeefect ja tez na to czekam :wink: na ten suwaczek ..ale jakos tak zawsze jak czekam czekam i doczekac sie nie moge...to nasuwa mi sie jedna dobra mysl...to dobrze ze stoi w miejscu.... znaczy ze bedzie po pierwsze lepiej..a po drugie oznacza to ze chudne trwale.... no i po trzecie jak sie zatrzyma na amen...to znczy ze organizm sie przestawia.... i nabiera nowych nawykow.......wiec za bardzo w panike nie wpadam :D jak waga stoi....ale licze na wsparcie jak mnie dopadnie
agulko :D ciesze sie ze dotarlas i do mnie.....i milo mi ze lubisz sobie moje smetki poczytac
pomysl z niedzielnym bigmilkiem ( to lody chyba??) jest dobry...
ja osobisci ....minmo wszystko zaczelam od rezimu totalnego..znam siebie na tyle ze wiem , ze pozwolenie sobiena jakies odstepsto moglo by zaprzepascic cala moja determinacje....wolalam rzucic w pioruny te wszystki slodkosci absolutnie zadnego pieczywa kielbas i takich tam ..a wierz mi potrafilam wszystko i pod kazda postacia wsunac
czy ci sie uda..pewnie ze tak,, waga startowa nie ma znaczenia az tak wielkiego jak zaobserwowanie momentow w ktorych "chec" jest najwieksza...jak zrozumienie ze to nie sprawa mniejszego rozmiaru a zdrowia i fizycznego i psychicznego i poznanie mechanizmow ktore toba kieruja gdy siegasz do lodowy
ta wiedza pomaga !!!
..pierwsze tygodnie sa dlugie...to prawda miazdzaco dlugie....ale po kilku takich tygodniach...jak napiszesz komus kiedy zaczelas..sama sie zlapiesz na tym...ze twoj nowy zdrowy styl zycia juz trawa wieki l....ja mam tez taki sposob ze niemysle" jeszcze jeden kilosek"...tylko to juz nascie.....dziescia kilo"...to wprowadza motyw odpowiedzialnosci wzgledem samej siebie za ciag dalszy walki
za odmawianie piwa...duza buzka...
po pierwsze ..nie ladujesz magazynow tluszczowych we wlasnym ciele...po drugie....inni widza ze sie starasz... i beda mieli wiekszy wzglad na to ze jestes na diecie...po trzecie... pamietasz co wtedy czulas??..ja tak...
zamiast mysli kurka..ale bym sie napila tej pianki mmmmniam....mialam mysli ale jestem dzielna..cholera...tak latwo poszlo....a wydawalo sie ze bez piwa ani rusz..a jednak mam silna wole....i tym podobne...
ale co do tych mysli....przeanalizuj je...masz siebie lubic akceptowac i wierzyc w siebie....musisz to wypracowac..koniecznie....tylko konstruktywne myslenie da ci sile oparcia w momencie gdy za plecami odezwie ci sie zmora kuszczaca na cos co nie bedzie dobrym wyborem.. jak bedzieszmiala ochote zgrzeszyc,, to pomysl na przyklad o tym ile wyrzeczen bedzie cie kosztowalo nadrobinie strat :wink:
ja dietki sie trzymam dzis "ruchowo" znow az za dobrze....ale jestem po kolejnej dawce specyfiku LUVIERA...( kapiel w olejkach natyceluswinstwowych na bazie alg morskich lotosu i czegos tam jeszcze)..ze mimo ze zmeczona to jeszcze pewnie dzis cos wymysle ciekawego
ammy dzieki....czytam wiekszosc twoich wpisow ...i zaskakuje mnie ze ty zawsze optymistycznie nastawiona jestes....!!!!
-
:? sie rozpisalam co???????
-
a co tam...to moj watek to naskrobie jeszcze troszke....
...,wracajac dzis z pracki w piekielnym upale ( oczywiscie szybko i dlugo bo musialam poodwiedzac koszmarne instytucje pod ogolna nazwa *bank*)...zajelam sie zwyczajowo dziwnymi myslami, przypomnialam sobie rozmowe ze znajomych ze szwecji na temat relatywizmu....( nie pytajcie sie mnie czemu moje mysli zeszly w taki upal na tematy zwiazane z sexem - bo o tym ta rozmowa byla)
spojrzalam na to z innej strony a mianowicie ze strony zbuntowanego grubasa..( bo takim sie czuje, buntuje sie przeciw wlasnej wadze)
relatywnie jestem gruba 97 kilo to w koncu mnoostwo ponad norme!!!
ale z drugiej strony zgubienie 20 kilo to dla mnie samej jest COS... ze nie wspomne o osobach ktore sie o to pytaja i o ich reakcjach...wiec...moglabym powiedziec ze w porownaniu ze styczniem ..jestem chuda( choc mozliwe ze to *lekka* przesada )
gruba-chuda .. gruba-chuda....
cale zycie postrzegalam sie przez pryzmat nie tego jak wygladam ( i nie tylko siebie) ale kim jestem, co lubie , co umiem, i nieskpomnie wyznam ze ten obraz misie podobal...
niemialam poczucia ze jestem grubasem, wbrew pozorom do pewnwgo momentu bylam bardzo zwinna, zawsze skora do psikosow i dzikich kawalow, usmiechnieta i bezmyslna...bo niemyslalam o wadze...
za wszelka cene staralam sie "niepamietac"..ze rosnie moja nadwaga, ze trzeba cos z tym zrobic bo to sie zle skonczy..
taka psychiczna obrona przed problemami-zapominanie !! odsuwanie problemu na kiedys tam!!!
im wiecej ludzi znalam ktorzy jakis tam poziom intelektu mieli, ktorzy cenili w innych otwartosc umyslu , ambicje ...inteligencje..a nie kase, wyglad , ubior czy powierzchowne znamiona bogactwa.tym bardziej zapominalam o takim "malym" problemie jak waga..( z drugiej strony wlasnie wtedy jakos tak naturalnie z lekka chudlam albo trzymalam wage na zasadzie nietycia')
budzilam sie z tego snu od czasu do czasu.....stojac w sklepowej przymierzalnie ze spodniami do polowy ud...lub wbita w kiecke ktora trzeszczala w szwach ....
smutnialam, gorzknialam na jakis czas, leczac po kilku godzinach smutek dobrym winem i slodyczami..ale te momenty tez szybko ulegaly "zapomniemiu"
az przyszedl czas, gdy z waga juz 117 kilo zobaczylam sie na zdjeciach....zobaczylam sie ...i oniemialam, na cale szczecie nie dopadlam wtedy lodowki i jakos juz "niezapomnialam"...tylko rozebralam sie i stanelam przed lustrem...
i wtedy moje relatywne podejscie do bycia grubasem....opadlo ze mnie...relatywnie czy nie...bylam sloniatkiem ( zmiekczenia uzywam tylko przez wzglad na milosc wlasna)
przestalam sie postrzegac przez pryzmat tego kim jestem, ale zajelam sie tym jaka jestem!!!
nie powiem ze teraz nie uzywam tego relatywizmu w postrzeganiu samej siebie...uzywam...ale swiadomie bez zapominania..
mowie sobie tak jestes gruba, ale walczysz z tym i starasz sie to zmienic.... tak wygladasz grubo, ale czego sie wstydzisz?, jak mialas 117 kilo to sie jakos nie wstydzilas!
teraz wygladasz o wiele lepiej
tak zezryj sobie tego snikersa podstawionego pod nos...to podarowane ptasie mleczko w koncu mozesz nikt ci nie zabroni...ale potem nie placz ze waga poszla w gore, i ze kolejne trzy tygodnie bedziesz to nadrabiac a jak juz zrezresz.. to nie mow ze schudlas 18 kilo!!!!...bo schudlas 20 ale dalas d***
:!:
a tych naprawde ciezkich momentach...moze nie checi na slodkie..ale znichecenia wogole....zakladam sobie jakas kiecke z zeszlego lata( najbardziej lubie zakladac te ktora zapieta i puszczona zatrzymuje sie na kostakch :mrgreen: :mrgreen: i wtedy czuje sie relatywnie taka chuda...ze moglabym pofrunac :lol:
ne wiem jak wy sadzicie...ale ja osobiscie twierdze, ze dobrze uzywany relatywizm to niezy pomysl?? a wy???
p.s. podziekowania dla pana einsteina za najlepszy dla mnie wynalazek ( na tym etapie na ktorymjestem) :wink:
-
Witaj Gaga!
Jeszcze do ciebie nie zawitałam i własnie to nadrabiam :)
Ale ale widze że ty masz "lekki pioro" wiec na poczytanie całości musze sobie dluzsza chwile zarezerwowac.
Gratuluje dotychczasowego sukcesu i mam nadzieje, ze i ty mnie podopingujesz... ja juz tak bym chciala zejsc ponizej 100
Pozdarwiam
-
emkr.milo cie widziec....lekkie nie lekkie jak mnie najdzie to pisze....chco czasem sama widze ze to pokretnie tak jakos mi wychodzi..
a do 10 i nizej dojdziesz...dojdziesz szybciej niz myslisz
a swoja droga tak przez czysta ciekawosc co oznacza" emkr"???? :wink:
-
EMKR to moje inicjaly (I imię, II imię oraz 2 pierwsze literki nazwiska) ale jeszcze z panienskich czasów :) Powinnam zmienic ale sie tak przyzwyczailam i mam taki adres mailowy :)
-
Gagaa, smieszne, ale prawdziwe. Ja podejmujac decyzje o odchudzaniu powiedzialam mojemu facetowi, ze moglam byc sloniem indyjskim, ale po przemianie w afrykanskiego juz sie nie akceptuje. Indyjskie sa mniejsze (chyba, w kazdym razie jedne sa wieksze)
-
gagaa :) Wiesz co - długo, ale bardzo miło się czyta :) Kurczę, czytam tak o tym relatywizmie, no i łapię się w niektórych momentach, że to brzmi jak moje myśli, podejście do życia. Tylko czasami oceniając się, a nie patrząc na wagę, figurę, coś mi tu nie grało... Niby ludzie mnie lubili, doceniali, ale sama sobie zaczęłam "wmawiać", że przecież mogłabym oprócz bycia ciekawą osóbką (taaa, moja skromnosć :P) być również ładną osóbką... I stąd te niezliczone próby diet, niestety zwykle szybko zakończone "zapomnieniem" a potem zarzuceniem... A potem dopiero przyszedł inny pomysł - a może by tak zmienić styl życia, tj. - odżywiania i ruchu na zdrowy? I tak od ponad 2 miechów AmmyLee chudnie :D
emkr - to ciekawe z tym Twoim nickiem :P Bo z moim - Ammy jest podobnie, A jak imię I, M jak imię II, "My" jak początek nazwiska :D
Pozdrówka serdeczne!!!
-
oj czyta sie dlugo to fakt..postaram sie bardziej precyzowac i troszke bardziej konkretnie pisac :wink: ....
..ale na szczescie nia mamtak co dzien :wink:
-
oj, tylko nie zrozum mnie źle - ja naprawdę lubię czytać, a zwłaszcza posty ludzi, którzy wiedzą, co chcą powiedzieć :D I nie ważne, jak długie one są :P
Dobranoc!/Dzień dobry!!! :P
-
gagaa pisz ile chcesz i co chcesz bo nie dosc ze to twoj wtek to jeszcze ja osobiscie lubie czytac co piszesz :) no wlasnie,chyba czas zeby niektorzy postrzegali nie tylko moja wewnetrzna osobke i ladna buzie.czas zeby ktos obejrzal sie za mna bo jestem fajna w calosci a nie dlatego ze wygladam jak slonik afrykanski (albo indyjski) bo tez nie pamietam ktory wiekszy :D pozdrowienia i milego weekendu
-
hehhe a ja lubie kiedy tak sie rozpisujesz i zawsze czytam od deski do deski :P
z moja sunia na krotki spacerek nie da sie wyjsc, skonczyla dopiero rok i jak nie dyszy przynajmniej z godzine po spacerze to znaczy, ze bylo za malo :wink: :P
gagaa widze, ze zastoje wagi tak przy zgubionej 20 sa nieuniknione, sama meczylam sie przez jakis czas, ale ruszylo, wiec i tobie tez wkrotce ruszy, a i kto wie moze jak z kopyta :wink: serdecznie ci tego zycze.
i mierz jak najwiecej sukienek :wink:
pozdrowka
-
tja......po co ja obiecuje ze sie bede 'streszczac" :wink: ..nic nie poradze ze czasem mnie slowotok ( wyrazotok) napadnie.....
imperfect moja tez dyszy szczegolnie dzis po rapetem 20 minutach lazenia....efekt dyszenia trwal z godzinke chyba...ale moja psina ( zmora :twisted: ma na imie bo mialo byc na "z" po matce a ze szlag mnie z nia trafial jak byla mala to tak juz zostalo) ma juz 12 lat i kilka operacji za soba ( lacznie z cesarskim przy jej urodzeniu) to nawet sie jej nie dziwie...tylko zalosc mnie ogarnia jak ona sie bidula tak nameczy...
agulko ja sie moge z tych wymienionych powodow za toba non toper ogladac!!!!!...bo jestes fajna w calosci...ino ze tobie samej wizja gubego ciala przeslania troszke te reszte..prawda??? a nieslusznie popatrz na te ( za przeproszeniem ) plastikowe lalunie sadzisz ze sa fajniejsze bo maja plaskie brzuszki i zgrabne nogi....sadzisz ze plytkosc emocjonalna sprawia ze sa takie fajne.....ze ich popularnosc bazuje na czyms glebszym a nie na latwosci zachwycania sie byle czym i byle kim...
..dieta to nie tylko ograniczenie zarla....o tym juz wszyscy pisali ale zrobie to raz jeszcze..dieta to ciezka praca, nie tylko nad wlasna fizjonomia..ale nad psychika.... i cala reszta..
zeby poznac wlasciwe zasady diety rozumianej jako ograniczenie zywieniowe trzeba troszke sie naszukac naszperac, poczytac, pomyslec zanim sie cos zje....jakby nie bylo to trening dla intelektu, samo bycie na forum i poznanwanie innych, formulowanie wypowiedzi i dyskusje rozwijaja ciebie jako CIEBIE...a co te laseczki robia dla samych siebie jak ksztaltuja swoje ja?? bo przeciez nie tym ze sie ladnie ubieraja, czy robia makijaz...my grubasy tez to robimy , to ale i wiele wiele wiecej
wybralam przyklad pudrowanych landrynek...bo bardziej wyrazisty...bo takie dziewczyny przykuwaja uwage i "rzucaja sie w oczy".., nie chce zeby jakas szczupla dziewczyna ktora to przeczyta myslala ze to o niej!!! bron boze!!!
ammy ja sie tak sama z siebie smieje... nie zamierzam sie powstrzymywac jak mnie napadna" gryzipiorskie stany" poza tym tak dla samej siebie pisze( miedzy innymi), bo to co napisze to mi juz zostanie...bede sobie mogla wrocic przypomniec..moze cos dodac jak moje rozwazaniana dany temat pojda w innym kierunku
a co do mojej wagi..... jakos mnie nie zalamuje ze stoi w koncu moze stac z wielu przyczyn.... najwazniejsze ze dieta w porzadku i ruch w pozadku....a nie bede sie zastanawiac czy to zatrzymanie wody w takim upale...czy jakies inne szpagi-labagi, czy to juz ten moemnt przestawienia sie mojego organizmu...
teraz sie zastanwiam czy te nowo obczytana kapiel mleczno-drozdzowa zafundowac sobie teraz ...czy na wieczorek.....ale chyba mnie sie wydaje ze teraz
..odsapnelam troszke po pracce...myslalam o malej dzemce...ale chyba jednak wskocze do wanny ( dzieki ci opatrznosci ze nie dalas mi sie namowic na kabine prysznicowa)...
tak tak zrobie...wezme sobie gazetke...butle minerali i poplumkam troszke....
do wieczorka
aha indyjsi jest mniejszy :wink: ( az spardwzilam w necie) :wink:
-
mm kąpiel mleczna w wannie... :) Też bym sobie zrobiła, tylko cholerka nie lubię przesiadywać za długo w mojej łazience jak jeszcze słonko świeci, bo w łazience okna nie ma :( :lol:
więc chyba wybiorę spacerek, z moim niedpieszczonym dziś Edziem :P :lol:
Cieszę się, że stojąca w miejscu waga Cię nie załamuje - nie ma nic gorszego jak z powodu byle czego się podłamywać i popełniać "dietetyczne głupstwa" :wink:
Pozdrówka słoneczne - eh, ale dziś upał był :?
http://www.ekartka.net/kartki/net/po..._pozdrow_1.jpg
-
no to sobie poplumkalam...bylo super.....i gazetka i mineralka... i nawet psina zajrzala choc unika lazienki jak ognia....
zrobilam tak...wzielam mleczko ( kupilam granulowane odtluszczone - to chyba jakas skaza juz) robeltalam i wlalam to do wanny...nawet sie mleczna pianka zrobila he he he
..wlazlam tam i polezalam troszku...czyli jakies 20 minut...potem przygotwane wczesniej rozpuszczone drozdze dolalam do tej wanny z zawartoscia mnie samej...i znow 20 minut...
zapach drozdzy wogole nie przeszkadza...z mlekiem jakos tak lagodnieje.... rzeklabym ze to kapiel o lekkiej nucie placka drozdzowego :wink: skora juz w trakcie plumkania stala sie aksamitna w jakis taki inny zdumiewajacy sposob, efekt aksamitu utrzymuje sie do teraz
wrazenia wrokowe z perspektywy" lezacej" fajne a swiadomosc ze to 100% naturel wspomagaja chyba wszystkie inne doznania
posiadajacym wanny polecam polecam i jeszcze raz polecam
-
Cześć Agnieszko!!! :P :P :P
Bardzo lubię wpadać tu do Ciebie! Twoje posty wpływają na mnie jakoś tak krzepiąco... Ja na dzień dzisiejszy ważę...patrz suwaczek poniżej...ale postanowiłam sobie,że na swoje urodziny...25-te z resztą...będę ważyć 99kg!!! Mam nadzieję,że mi się uda! Myślę,że to jest możliwe bo urodziny mam pod koniec listopada więc... :twisted: :twisted: :twisted: kto wie... :wink:
Bardzo Ci zazdroszczę tego,że masz piesia! Ja też bym bardzo chciała...miałam w swoim życiu dwa pieski...oba dożyły sędziwej starości... A teraz mama moja nie chce się zgodzić,bo mówi że ja cały dzień na uczelni a ona nie będzie wychodzić (fakt jest chora i nie zawsze ma siłę na spacer) ale ja myślę,że ona po prostu nie chce się przywiązywać do psia po raz kolejny :cry: Ale prawda jest taka,że ja zazwyczaj stawiam na swoim i jeszcze w tym roku sprowadzę jakąś zbłąkaną,bezbronną i bezdomną duszyczkę do domu...postawię mamę przed faktem dokonanym...na dwór psinki biednej nie wyrzuci...bo psiara jest z niej tak wielka jak ze mnie...więc postanowione!!! :twisted:
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci z całego sedrucha byś mimo spadających kilosków pozostała tą samą Agnieszką,która ma 1000 myśli na minutę i wyrazotok,bo to jest bardzo fajne i bardzo mi pomaga...myślę,że innym też...
Tak więc skradłam Ci trochę Twojej pozytywnj energii i znikam, bo zaczynam nudzić... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
-
Ach i jeszcze jedno...drożdże kupię dopiero jutro i mleko w proszku też i oddam się tej rozkosznej kąpieli o zapachu placka :lol: :lol: :lol: dziś lecę się oddać zbawiennemu działaniu prysznica...będzie masaż :P :D :P
-
no, to już niedługo pewno i ja się wyplumkam w takiej kąpieli, skoro doznania ze wszech stron takie fajne :)
Birdget, życzę Ci śliczniutkiego, kochaniutkiego piesia!!! :D No i "spełnienia prezentu urodzinowego", z Twoją siłą oraz wsparciem z tego forum wszystko jest możliwe :!: :D
Pozdrawiam serdecznie!!!
http://www.ekartka.net/kartki/super/.../b_kubus_5.gif
*żartuję :P
-
hahahah ammy ta psina to wypisz wymaluj moja zmorka :D tylko bez tej uroczej kratki ...dzieki :mrgreen:
birdget...bardo sie ciesze ze czytujesz...i ze sie podoba...to lechce moje ego niespelnionego gryzipiorka :wink:
psinki sa fajowe...ale rozumiem mamunie twoja...ja sama czasem zastanawiam sie co bym zrobila gdyby mojej zmorki zabraklo.....urodzila sie na moich rekach..zostala mi przyniesiona do lozka pod opieke przez jej mame na czas pierwszego spaceru po porodzie..no i ..jest ze mna tyle lat ..nie wiem czy bym sie zdecydowala na innego psa...pamietam jeszcze jak bardzo przezywalam strate zuzki( jej matki)..to byl pies o ktorego walczylam kilka ladnych lat ...niestety nie bylo mnie wtedy w kraju i nie moglam nawet przyjechac a domownicy mi opowiadlai ze jak juz bylonaprawde zle to pies poszedl pod drzwi i czekal...
...choc pamietam tez...jak bardzo mama moja byla przeciwna wprowadzeniu psa do domu....grozba nieodzywania sie do mnie byla bardzo realna, na szczescie pies tak ja ujal...tym ze stal w progu "duzego" pokoju podgladajac i zagladajac jedym okiem co ona tam robi....i spieprzajac ( sorki) jak tylko mama ja zauwazyla
ze jakos ta kmachinalnie poszla zagrzac jej mleczka...i tak sie zaczelo....
wstawanie zeby wyjsc z psina rano to faktycznie problem dopoki zyj moj tato to byla jego "dzialka" i tak wstawal po piatej... od ladnych kilku lat ja sie tym zajmuje...i wiesz co...nie wyobrazam sobie zaczecia dnia bez tego spaceru mimo ze to wstawanie 5:30 jest meczace ...mama moja tez schorowana wiec bywa tak ze lece po pracy do domu zeby psa wyprowadzic ..ale za to mam z moja psinka ustalone ze w moje wolne soboty....to nie mnie rano budzi :wink: tylko grzecznie czeka....do 10( nadrabiam zaleglosci z calego tygodnia)..a potem budzi mame zeby ona obudzila mnie hahah dobre co?
birdget..ja ci bardzo bardzo zycze spadku wagi...
ale przemysl jeszcze ten cel na urodzinki....
maxymalna bezpieczna predkosc "spadania" z wagi to kilo lub ciut wiecej niz kilo na tydzien....do listopada to 5 miesiecy..zakladjac ze nie bedziesz miala przestojow...czyli zlosliwosci ze strony wagi....bezpiecznie mozesz zgubic 20kilo..to ogromny spadek...da ci juz poczucie lekkosci i "wysmuklenia"...i pozucie wladzy nad wlasnym organizmem
szybciej to nawet nie ze niebezpiecznie...ja juz teraz mam "fale
" na rekach( tzn ja je widze inni nie)..i walcze z tym jak sie tylko ta...co zrobisz..jak szybciutko schudniesz a skora zostanietaka jak byla....w rolki sie tego nie da jakos ladnie pozawijac....ja sobie zaraz wejde jeszcze na twoj watek i poczytam...
..ale prosze cie przemysl to..a moze tak na nowy rok..co nowy rok bezpiecznie i bez trzycyfrowki to by bylo cos :!: :!: :!:
-
a o kapieli....echh re-we-la-cja i przeklepuje tu to co wpisalam u margoli na watku
Mleczna kąpiel piękności Do ciepłej wody nalać pełne mleko, maślankę lub serwatkę (minimum 2 l na wannę) lub rozrobione wcześniej w zimnej wodzie pół opakowania mleka w proszku. Kąpiel powinna trwać nie więcej niż 20 minut. Łagodnie oczyszcza, polepsza ukrwienie i wygładza skórę, nie naruszając jej płaszcza lipidowego. Nie trzeba się po niej spłukiwać pod prysznicem i wycierać. Jeśli zagotujemy wcześniej w mleku 25 dkg otrąb pszennych, kąpiel oczyści pory i wygładzi skórę. Oczyszczająco podziała również kąpiel mleczna, do której dodamy drożdże (ok. 8 dkg)
-
mam nadzieję, że ta kąpiel ma też funkcję odstresowującą :P Tak ją zachwalasz... :D Jutro sobie zafunduję jak czasu starczy :)
Rzeczywiście gagaa masz rację, że te 27 kg Birdget do listopada to jednak trochę za szybko :P Nie wiem co mi się ubzdurało, że do listopada jest nie 5 a 6 miesięcy :P zresztą nawet i w 6 to ciut zbyt dużo :P
Moja psinka też była "niechciana" u mnie w domu najbardziej przez mamę. I czekałam dłuuugo na chwilę, w której mama troszkę zmiękła i wkońcu powiedziała, że możemy jakąś "przybłędę" przynieść do domu. A co się wkrótce okazało? Że nasz Edziorek stał się mamusinym ulubieńcem :)
Pozdrawiam serdecznie!!
-
oj dzis tylko chwilka..nie chce mi sie pisac....bylam na badaniach...dietkowo tez ok...( az za malo dzis jakis taki dzien do d***)..lece razaz dowanny i spac....w sobote do lekarza..ciekawam co mi pani dohtor powie
milej nocki wszystkim
-
Równiez miłej nocki Syskim życzę :D
Mój dzień był dziś na tyle zabiegany, że nawet nie wiem, czy był do d... czy nie :P
Ale ważne, że mam gienialny :P humorek, bo ZDAŁAM MATURĘ :!: :D
Pozdrówka!!!
-
..a jednak ....jestem
ammy garulacje :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: dzielna dziewczynka z ciebie :!: :!: :!:
...ja wlaczam do standardu dnia cwiczenia..czas juz najwyzszy..ale do nich jak i do wszystkiego musialam sie zmotywowac...no i zmotywowalam... zaczynam powolutku 20-25 minut dziennie...wiem ze powinno byc wiecej ale regularnie zwiekszam ilosc ...czuje dzis caly dzien skosne miesnie brzucha...i stwierdzam ze to dosc mile uczucie :wink: staram sie "trzymac" oddech i w rownym tempie cwiczyc...i zawsze zlana potem jestem jak kiedys maszerujac szybko
z rzeczy fajnych w dniu dzisiejszym: kolezanka po urlopie mnie nie poznala..powiedziala mi "dzien dobry"jak weszlam do pracki :wink:
z zabawnych... sasiadka stwierdzila ze schudlam ale zapytala sie czy aby pracy nie stracilam :wink:
z dokonan...dostalam paczki ( nie naucza sie no!!! zeby jablka przynoscic)..no i te paczki...to...mama pozarla i mowi ze smaczne byly :mrgreen:
z optymistycznych ..mowia ze truskawki beda jakies dwa tygodnie jeszcze ( przywoza mi kobialke co dwa dni tak z czystej sympati bo powiedzialam ze truskawy zjadaja moj tluszcz)
z rzeczy oszczednych w koncu mamy wode przydzialowa w pracce...czyli poltora butelki odpada mi z wydatkow ( niby niewiele ale jednak cos),a skoro daja to bede pic jeszcze wiecej :wink:
z napawajacych niepokojem.....wizyta u lekarza( choc nie wiem czemu sie niepokoje)
z deprymujacych...zdrowe zarcie wcale nie jest tanie..dzieki bogu ze czesc z nich moge sobie we wlasnej hurtowni kupic
..to ide....pa!
-
:mrgreen: :twisted: mam jeszcze jeden maly sekret niekoniecznie zwiazany z odchudzaniem ale poki co szaaa..i ciii...zeby nie zapeszyc..przyjdzie czas..to oglosze :wink: i wtedy po raz pierwszy uzyje innego koloru :wink:
-
ale kusicie ta kapiela w mleczku, chyba i ja zafunduje sobie te 20 min z zycia kleopatry :wink: :P
gagaa ja uwielbiam sekrety, ale kiedy wiem o co chosi :wink: :P
nie moge sie doczekac :evil:
Ammy gratuluje zdanej maturki :P
-
echh siedze przy kompie..wlosy w turbanie z recznika..cialko nasmarowane i wymasowane.... niedawno wyszlam z mlecznej kapieli ( coraz bardziej zachwycona jestem tym mlekiem z drozdzami), nozki w kapieli relaksacyjnej...
...za trzy dni lekarz ( mam mimowolnego stracha) dieta ok zmiescilam sie w 1200 mimo ze nie liczylam za dnia tylko notowalam w pamieci co zjadlam :wink: ( taki maly test) ruchowo troszke kiepsko pracka dala mi w kosc.
.jednym slowem swiat sie kreci a waga stoi...jak stala :wink: niech se stoi drapal ja pies :!: :!:
cos smutnawo na forum margolki ni ma gosika ni ma...wszyscy jacys tacy zajeci..echh
pozdrawiam i milej nocki ..milego czwartku....a kysz pokusom :!: :!:
-
ja tez wczoraj mialam zabiegi kosmetyczne tylko ze jedynie moge korzystac z prysznica,no moze nie jedynie -to zle slowo bo go uwielbiam :) ale nasmarowalam sie, wlosy w turbanie itp :)
no tez z niecierpliwoscia czekam na odkrycie sekretu w nowym kolorze :)
-
Jak tam mija końcóweczka tygodnia? Mam nadzieję, że wszystko w jak najlepszym porządku!
Waga niech sobie stoi - ważne, że Ty trzymasz się ostro dietki. Przyjdzie czas, że wagta wyjścia mieć nie będzie i ruszy raz-dwa! :D
Pozdróweczka i udanego, pogodnego weekendu życzę!!!
-
oj kochane..dzialo sie dzialo :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
bylam dzis u lekarza..z lekka skruszala...niecierpliwa...i wystrachana..szalenstwa mojej wagi i wachania od 100 do 97przez ostatnie dwa tygodnie niekoniecznie podnosily mi optymizm
troszke sie naczekalam tez...bo jak nigdy kolejka!!! to chyba wizja nalozenia kosuimu kapielowego tak sprawila.. ze tlumy do lekarzy od grubaskow
w koncu moja kolej nadeszla...wparpwalam do tego gabinetu...tlumaczac sie ze wyniki jak wyniki ale badan nie zrobilam wszystkich bo sie chyba niedogadalam z lekarzem rodzinnym dokladnie..pani doktor zerknela i stwierdzila ze nie jest chyba tak zle...( to mile bylo)..przejrzala zeszyt pochwalila...troszke naprowadzila...troszke sie usmiala z komentarzy odnosnie paru dni..skorygowla bledy i kazala sie rozebrac i stanac na wage....
westchnelam sobie mocno i gleboko..i wlazlam....i tu niespodzianka 95 :!: :!: :!: :!: :!:
co mi daje 8.2 kilograma od ostaniej wizyty czyli od 6 tygodni...ja juz bylam w tym momencie szczesliwa...
zmierzono mnie w obwodach zbadano ogolnie...a potem kazano sie polozyc i nastapilo mierzenie wody i tluszczu i sprawdzanie metabolizmu
i wiecie co...powiem wam...bo to najradosniejszy element tej wizyty...cale to osiem kilo to tluszcz :!: :mrgreen: :!: :mrgreen: :!: :mrgreen: :mrgreen:
z moich 47 kilo tluszczu zostalo 39 metabolizm rewelacyjny
jejku jaka radocha...
troszke mnie martwi ze mimo ze wypijam 4 litry napojow ( woda herbaty ziolowe i czerwone) dziennie to tej wody w organizmie troszke malo
nastepna wizyta w sierpniu tym razem w poznaniu( i tak mam urlop)
i powrot do 1000 kalorii +dodatkowe 200 na warzywa i owoce
zaczynam tez lazic na silownie ..i ogolnie zwiekszam aktywnosc fizyczna
ciesze sie ciesze ciesze....chyba se poskakam nawet :wink:
-
oczywiscie pozdrwiam i caluski
ammy ta dzidzia jest rozkszna :mrgreen:
imperfect dzieki za trzymanie kciukow....stokrotnie