-
Niedziele są paskudne nawet dla osób siedzących w domkach - koniec usprawiedliwionego lenistwa, nowy tydzień, nowe wyzwania, hmm, właściwie mogłoby to być nawet ekscytujące, ale mam wrażenie, że w każdym z nas siedzi ten biedny przerażony uczniak z przeszłości, który własnie przypomniał sobie, że nie zrobił nic z całego stosu zadanej pracy domowej, a w poniedziałek czeka go dodatkowo sprawdzian z calego semestru :D
Elga, 1500 kcal to nie jest ilość, z powodu której możesz wpadać w taki nastrój. To nie jest dużo, zwłaszcza w porównaniu z tym, co jadłaś do tej pory, a weekendy rzeczywiście są wyzwaniem dla diety, zbyt dużo wolnego czasu, który do tej pory chętnie i bezmyślnie zapełniało się jedzeniem smakołyków. Proszę więc natychmiast się rozchmurzyć i nie martwić o wagę - byłabym zaskoczona, gdyby okazało się, że nic nie schudłaś. To przecież początek twojego odchudzania, ograniczyłaś znacząco kalorie, w środę na pewno będziesz mogła przesunąć suwaczek w prawo :)
-
Dzięki Moomin za Twoje słowa.Mam nadzieje że we środę waga drgnie w dół.Oczywiście napisze o tym napewno.
W tym tygodniu muszę wymyslić sposób na zwiększenie mojej aktywności fizycznej.Jestem leniem z gatunku bardzo zatwardziałych i wszelki ruch, poza tym bez którego nie da się normalnie funkcjonowac, jest dla mnie jak najbardziej zbyteczny.Zdaje sobie sprawę że stanowczo za mało sie ruszam ale na mysl o gimnastyce robi mi się tak jakoś dziwnie.Dlatego pilnie szukam sposobu na rozruszanie się.Może ktoś z was ma taki sposób????
Mam w domu takie mądre urządzenie do cwiczeń.Wydałam na nie mase pieniędzy a od lat pokrywa się kurzem.Nazywa się orbitrek i służy mi teraz jako miejsce na którym moge wyeksponować sombrero i ponczo które dostałąm w prezencie.Mam teżm kilka kaset z cwiczeniami :callanetics,aerobik z Jane Fndą ,cwiczenia z Cindy Crowford.Leża w szafce.Więc mam zaplecze do cwiczeń ale nie mam sposobu na pokonanie lenia który siedzi we mnie.
-
elga mnie za miesiąc stuknie 34 lata i startowałam z wagi 139 w listopadzie. potem był dolek i od czerwca znowu tym razem na serio i rozsądnie.
waga powoli leci w dół ja mam czasami doły że powoli ale nie daję się! i zeszłam już poniżej 130 kg :D
walcz bo warto!
-
Elga!
Bierz się za ćwiczenia!!!!! Bo jak nie to Ci zabiore ten orbiterek ;) Skoro nie używany się kurzy ;) Od jakiegoś czasu namawiam męża na zakup jakiegoś sprzetu - orbiterka albo rowerka stacjonarnego, ale jak na razie pieniążki idą na co innego.
A więc do ćwiczeń marsz! ;)
A jak poćwiczysz to powiedz mi czy warto wydać tą kasiorkę na orbiterka :)
Pozdrawiam
-
Witaj Elga. Trafiłaś na forum akurat podczas mojej urlopowej nieobecności więc nie miałam okazji Cię powitać. Ale teraz robię to z wielką przyjemnością i życzę duzych sukcesów w gubieniu sadełka.
Tak poczytałam twój wateczek i widziałam, ze miałaś kilka problemów z motywacją, tłumieniem głodu, zapałem do ćwiczeń i okropnymi niedzielami.
Więc może ja sie podzielę swoimi spostrzeżeniami jak ja sobię z tym radzę. Jedną z moich najważniejszych motywacji w odchudzaniu było oczywiście zdrówko, ale również ustaliłam sobie, ze za każdy zgubiony kg będę odkładać 10zł. Mój mąż zaoferował się, ze możemy sobie pozwolić na jeszcze dodatkowe 10zł, więc w sumie każdy kilogram to 20zł do skarbonki. W ten sposób uzbierało się 500zł. Już kilka zakupów za to zrobiłam: waga elektroniczna, fajne mniejsze ciuszki, kosmetyk. To naprawdę mobilizuje.
Jeżeli chodzi o tłumienie głodu na początku to polubiłam ssanie w żołądku bo wmówiłam sobie, że jak burczy mi żółądek to znaczy że się tłuszczyk spala i naprawdę pomogło.
A co do zapału do ćwiczeń to najważniejsze żeby zacząć a potem wejdzie w krew i będziesz źle się czuła jak nie poćwiczysz przez dłuższy czas. Ja osobiście uwielbiam rower i ćwiczenia w domku. A jak zobaczysz efekty to do ćwiczonek będziesz się sama palić.
Życzę Ci wszystkiego najlepszego.
-
elgo trzymam kciuki za jutrzejsze wyniki... bo nic tak nie dodaje motywacji jak skutecznie gubione kilogramy...a co do mobilizacji na cwiczenia .. ja kilka razy dziennie mowilam sobie ze "czas najwyzszy na cwiczenia"..ze" musze pocwiczyc".. az ktoregos dnia cholernie zle sie poczulam ze tylko tak gadam gadam a nic nie robie...i zaczelam
:D
-
Dziekuje dziewczyny za słowa wsparcia.Potrzebne mi są one jak powietrze.Wielkie wielkie dzieki dla wszystkich którzy mnie tu odwiedzaja wspomagaja radami i kibicuja mi w walce z kilogramami.
Wczoraj nie zaglądałam na forum bo miałam bardzo ciężki dzień.Jestem migrenowcem i dopadł mnie wczoraj jeden z ciężkich ataków.W czasie migreny dzień jest wyjety z życiorysu.Ból jest straszny, do tego mdłosci i torsje.Jedyna dobra rzecz w migrenie,jeśli można tak to ując,to to że cały dzień człowiek nic nie je a jeśli coś zjadł zanim pojawił sie atak to przy torsjach wiadomo co sie z tym dzieje.
Dzis się zważyłam.Tydzień temu było 177,6 dzis jest 112,6.Pięć kilo mniej :lol: :lol: Oczywiście w tym pięc to straconego sadełka jest może z kilogram,póltora a reszta to woda ale poczatek jest dobry. prawda???
Chiałabym mieć swój suwaczek ale nie umiem go zrobic.Próbowałam ale mi nie wychodzi coś robie nie tak :cry:
-
GRATULACJE GRATULACJE GRATULACJE GRATULACJE GRATULACJE
Jak 5 to 5. Ja zawsze mawiam woda, nie woda, ale kręgosłup i nogi maja mniej do dźwigania. I to jest najważniejsze. jesteś juz więc coraz blizej do gubienia samego tłuszczyku.
A co do suwaczka to zajrzyj pod ten link: http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=56009
-
Elgo super wynik!
Gratulacje i faktycznie gosia ma rację, twoje nóżki są sporo odciążone....
:P
-
Dziekuje.Musze jeszcze zabrać się za gimnastykę.Obiecuje że jeszcze w tym tygodniu odkurze orbitreka i poćwicze na nim choć pare minut( na poczatek oczywiscie)