Niestety widze ze duza czesc nas jej nie ma ani kawalek. Hogh! Powiedzialam!
PS. Jak im/nam pomooc?
Niestety widze ze duza czesc nas jej nie ma ani kawalek. Hogh! Powiedzialam!
PS. Jak im/nam pomooc?
a o jak akceptacje Ci chodzi ta ze strony innych ludzi czy taka akceptacje samych siebie???
dlaczego tak myslisz???... ja co prawda nie akceptuje siebie fizycznie z nadwage 20 kilo... ale akceptuje siebie taka jaka jestem psychicznie... czy pod kazdym innym wzgledem...
nadwagi nie akceptuje.. bo gozi ona mojemu zdrowiu..ale gdyby istniala mozliwosc ze wazac ponad 90 kilo.. nie ma ryzyka miazdzycy...cukrzycy.. chorob stawow..i kazdych innyh... nie mialabym nic przeciwko zeby tyle wazyc
nasze ciało jest czescia nas samych, mysle ze koniecznym jest zaakceptowanie, go co nie oznacza ze nie powinnysmy dazyc do zmian w nim jezeli sa one konieczne np dla naszego zdrowia
mysle ze wlasnie duza czesc nas ma te akceptacje samych siebie... bo to niezbedny chyba element powaznej walki z wlasnym cialem...
pozostali tez maja.. tylko nie dostrzegaja tego bo wymiar "fizyczny" za bardzo ich zajmuje to ze jest sie grubasem, ubranym tak jak ubranym, dyszacym i stekajacym na schodach... "niemodnym" w sensie popularnych gazet za bardzo zajmuje nasze mysli.. zbyt tez odbiera sily do motywowania sie...
a takich czasach zyjemy ze ludzi ocenia sie pobieznie... glownie na podstawie tego co sie "widzi"..... ludzie ktorzy nie sa trendy... przez takie a nie inne nastawienie do zycia.. nie sa akceptowani... albo sami siebie na to skazuja....albo kieruja sie opinia ( mam nadzieje) waskiej grupy spolecznej ... przez nich samych uznawanej za "super" "cool" i"extra"
ja tammialam.. nie akceptowalam siebie bo.. wysmiewali sie ze mnie rowiesnicy. bo niemoglam sie modnie ubierac..( brak kasy... brak ciuchow w miom rozmiarze) bo nie blyszczalam na dyskotekach.. stojac pod sciana i podpierajac je... bonie mialam chlopaka...
na szczesciemialam tego fuksa ze trafilam w swoim zyciu na takich ludzi.. ktorych te "wartosci" nie interesowaly...
Z tym brakiem akceptacji to święta racja - może nie wszytskie z nas tak mają, ale myślę, że spora część na pewno
Jak pomóc? Nie wiem. Myślę, że tu trzeba podejścia bardzo indywidualnego, ponieważ ten brak akceptacji nie wiąże się tylko z nadwagą, lecz także z doświadczeniami, które nas ukształtowały.
U mnie np jest tak, że moja samoocena, a co za tym idzie również akceptacja samej siebie zależy od tego czy coś mi wychodzi czy nie. Jeśli tak, to wtedy skacze aż do nieba, a jak nie... to wiadomo- dół. Mam też tendencję do niedoceniania swoich osiągnęć - zawsze je pomniejszam, a przez to automatycznie nie potrafię w pełni się nimi cieszyć.
To chore podejście, dlatego ostatnimi czasy próbuję je zmienić poprzez zachowanie dystansu do siebie i do tego co się wokół mnie dzieje. To bardzo mi pomaga, trzeźwiej i obiektywniej oceniam. No i powoli "czyszczę" moje otoczenie z toksycznych osób, które mnie dołują, "olewają" i traktują po prostu źle (choć w sposób zakamuflowany).
Kiedyś wydawało mi się, że to niewykonalne, że nie potrafię, a okazało się jednak, że mogę i POTRAFIE To sprawia, że dostrzegam w sobie potencjalną siłę, a to przekłada się na ciut większą akceptację siebie
to długa droga, ale uważam, że jest ona do przejścia
Zakładki