-
Justyś , rzeczywiście ciepełko rodzinne jest najważniejsze , wtedy nie straszny deszcz i wiatr.Jesteśmy szczęściarami...Coraz częściej sobie to uświadamiam i staram się pamiętać o córciach , mężu , zdrowiu, które mamy szczęście mieć , a nie wszystkim jest dane...Często , jak bierze mnie na narzekanie , mam zły humor , albo właśnie jest wspomniany przez Ciebie poniedziałek , przypominam sobie jaką jestem szczęściarą i jest mi zaraz lepiej...
A odnośnie przypomnienia mi o mojej obietnicy , to nieźle mnie zawstydziłaś i ...zmotywowałaś na nowo...
...Ty moje sumienie kochane...
-
Widzę, że nie jestem sama z tym chlebem wieczorem, potrafilabym chyba zjeść pól bochenka na kolację, no teraz już może troche mniej bo się jednak żolądek skurczyl :) Też próbuję się trzymać podobnego planu żywieniowego, niestety nie zawsze wychodzi... szczególnie z bialkiem na wieczór...
Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się przestawić.
Mlego wieczoru :)
-
Mnie wczoraj rozpaczliwym głosem wołały bułki. Oj, jak wołały! Ale na szczęście udało mi się je olać. Mi żołądek chyba się nie zmniejszył :) To znaczy, logicznie by było, że się zmniejszył, ale ja tam tego nie czuję. Jak się uprę, to mogę zjeść tyle, ile kiedyś. No i rozpycham go herbatami (oby herbatami! ;)) No trudno, sama chciałam, to się pomęczę teraz ;)
A z tą rodziną to dzielna jesteś. U nas taka rewolucja zawsze spotykała się z oporem :) I kończyła się na tym, że opór był stawiany. Na szczęście teraz to ja jestem inicjatorką rewolucji, więc nie chodzę wściekła :)
-
buttuś, a gdzie ja się potknęłam?? leżałam plackiem przez 3 tygodnie, dopóki nie zobaczyłam że leżę...ale odezwałam się, poprosiłam o pomoc, pomoc dostałam od ciebie i innych dziewczyn z forum, jak otrzepię kolana to ruszę znów...w jedynym słusznym kierunku....
dziękuję....
a co do chłopa...hm....mój ma to samo...grubnie, chudnie, grubnie, chudnie....tak sobie....
-
Miłego dnia Ci życzę Justynko i dziękuję że jesteś !!! :D :D :D
-
Witam Was w piekny sloneczny poranek, choc zimno jak diabli :twisted: Od przystanku do pracy mam jakies 700 m miedzy polami i mialam wrazenie ze wywialo mi mozg, zanim doszlam na miejsce :D
Wczorajszy dzien byl udany, chociaz wieczorem znowu musialam powalczyc sama ze soba. Niby bylam napchana po obiedzie a jednak jakis glos podszeptywal zeby jeszcze cos w siebie wcisnac, moze muesli, moze jogurcik, a moze swiezy chlebek, ktory wlasnie wyszedl z maszyny? Musialam zaangazowac cala swoja silna wole, w zasadzie chyba resztki, ktore jeszcze pozostaly i udalo mi sie przetrwac. Zastanawiam sie, gdzie podziala sie stara "ja", przeciez jeszcze nie tak dawno nie odczuwalam zadnych pokus, nawet nie mialam specjalnej ochoty na obiad po przyjsciu z pracy... Czyzby organizm najpierw uspil moja czujnosc a potem znienacka przypuscil atak? czyzby tak bardzo bronil sie przed schudnieciem?? :?
****
Bigus, ja Tobie takze zycze wspanialego, udanego dnia. I ciesze sie, ze nadal walczysz, dzielna dziewczynka! :lol:
Korni, plackiem to tak calkiem nie lezalas, walczylas mimo wszystko o siebie, mialas swiadomosc, ze popelniasz wielki blad poddajac sie obzarstwu. Najwazniejsze ze sie nie poddalas i nie zniknelas, damy sobie rade!
A chlopy to maja jednak dobrze, moj jak zobaczyl te minus 6 na wadze to od razu stracil zainteresowanie intensywna dieta :lol: Wczoraj co prawda usilowal policzyc kalorie, ale mam wrazenie ze troszke sobie zaniza :wink:
Bianco, ciesze sie ze olalas bulki, nie wiem co one w sobie takiego maja ze po spozyciu jednej od razu dostaje sie glupawki i cala dieta idzie w diably (przynajmniej w tym dniu)... Herbatki dobra rzecz, ja wczoraj wytrabilam 3 jedna po drugiej aby tylko nie skusic sie na kolacje... :?
Emelko, musimy starac sie wyeliminowac to pieczywo wieczorem, ja wiem ze to bardzo trudne, ale widzialam szybkie efekty jak scisle trzymalam sie zasad. Zauwazylam, ze latem jest jakos latwiej, chetniej zjem serek wiejski z pomidorem na kolacje, niz teraz, gdy zimno. Same otwarcie lodowki wywoluje u mnie dreszcze, najchetniej porwalabym stamtad maslo i posmarowala cieply chlebek albo smakowicie wygladajaca buleczke... :evil: No widzisz, o czym ja pisze :!: Zasluguje na solidnego kopa! :(
Dorciu kochana, nie mialam zamiaru Cie zawstydzac! Mysle, ze motywacji Ci nie brakuje i o obietnicy caly czas pamietasz. A ze czasem upadasz - no coz, nie jestesmy robotami i niestety ulegamy slabosciom. A grubaski sa strasznie slabiutkie psychicznie, byle co potrafi nas zlamac i z powrotem wpedzic w kraine zarcia. Ale dasz sobie rade, wierze w Ciebie bardzo mocno!
Masz racje, rodzina jest najwazniejsza, a zdrowa rodzina to skarb. Ja tez staram sie szukac jak najjasniejszych stron w moim zyciu i to bardzo pomaga.
-
Justyś urodziny miałam 7 listopada , prezent kupiłam sobie trochę spóźniony .Poza tym czuję się przez niego jak frajerka.
Kolejny raz dałam się naciągnąć...
Pa!
-
A ja wczoraj kilkakrotnie wyjmowałam i chowalam slodkie bułeczki maslane :evil:
i udalo mi się ich nie zjeść , choc raz już nawet jedną przekroiłam :oops:
ale wygralam i dzisiaj juz na pewno ich nie dotknę , nie mam ochoty :lol:
buziaki H
-
Buttermilku, siłuj się dalej z wolą, to w końcu się cholerstwo ugnie. Każdy ma lepsze i gorsze okresy. Ty teraz masz ten troszkę gorszy, ale to minie i znów będziesz silna. Mi teraz wieczorami zimno, nieprzyjemnie, ale nie damy się!
-
Ty mi tutaj o cieplym chlebku i maselku nie pisz bo slinotoku dostaje. Masla to ja od ponad 2 miesiecy w ustach nie mialam i przez najblizyzszy czas na pewno go nie tkne. Dzisiaj twardo na kolacje byl serek wiejski, wiec jest dobrze :)
Na pewno w końcu nam się uda pokonac pokuse chlebowa. Wychodze z zalozenia ze trzeba sie po prostu przyzwyczaic do jedzenia bialka wieczorem i tyle. Z czasem ochota na chleb sama przejdzie (mam przynajmniej taka nadzieje :twisted: ). Kiedyś mi się wydawalo, że nigdy nie będę potrafila przestać jeść slodyczy, albo jeść ich w malych ilosciach (np. 2 kostki, zamiast calej czekolady) a jednak udalo sie! Wiec z chlebem tez sie musi udac :)
Milej nocki