-
Witam!
Pozwólcie moje drogie że Wam przedstawię mój nowiutki suwaczek z całkiem nowym zapisem :)
2 kilo mniej! co prawda myślałam że będzie mnie jeszcze mniej, no ale dieta moja nie obyła się bez grzeszków więc coś za coś. Dietetyczce je wyznałam. Mimo że było mi głupio. Ale i tak powiedziała że chudnę w dobrym tempie. Ale teraz czekają mnie 2 tygodnie "podkręconej" diety. To znaczy jedzeniowo nic się nie zmienia, ale zwiększam swoją aktywność fizyczną. Codziennie przez 2 tygodnie ćwiczę przez godzinę. Do tego przed snem łykam 1000 mg L-Karnityny. No i zero alkoholu i innych grzesznych kalorii. Chcę do końca listopada mieć 9 z przodu. Nie wiem czy mi sie uda, ale spróbuję powalczyć. Od jutra. Dziś już poćwiczę, ale jeszcze kilka lampek wina mnie dziś czeka. Obiecałam to mojemu chłopakowi, który kupił wczoraj najnowsze Bojouleau Noveau i chce dziś ze mną romantyczny wieczór spędzić. No więc nie mogłam mu odmówić. Same chyba rozumiecie ;)
-
Romantyczny wieczór, więc winko rozumiem, ale czy L Karnityne nie powinno się łykać przed ćwiczeniami?
-
też zadałam to pytanie dietetyczce - powiedziała mi, że nie, że własnie na noc przed snem - o ile mam zamiar ćwiczyć codziennie - tu chodzi o wprowdzenie jej w krążenie i nocą podobno jest to najlepsze...nie wiem. Ufam jej.
-
czy waga może zwariować?
wczoraj stanęłam na mojej nowej wadze - w ciągu dnia - dopiero wczoraj bo wreszcie udało mi się kupić do inej baterie :D - i po tygodniu od ostatniego ważenia i dietetyczki waga pokazała mi 104 - czyli 2 kilo mniej...czy to możliwe że 2 róże wagi elektroniczne pokazują inne wyniki? Wydawać by się mogło że nie powinny kłamać. No ale najlepsze było poźniej. Po godzinie aerobiku waga wskazała 103 :))) czyli spaliłam kolejny kilogram...no ale potem zjadłam talerz zupy więc...nie nie już się nie zważyłam bo bym zwariowała, ale radość z nowej wagi tak mnie nakręciła że pewnie dziś znów się na niej zważę :)
od piątku łykam też karnitynę w dawce 1000mg - czyżby to ona podciągnęła moje spalanie? mam nadzieję że tak i że to wszystko prawda!
ale jeśli za tydzień u dietetyczki waga będzie jednak inna....to będzie mi smutno...bo w sumie u niej do tej pory się ważylam i to jej sprzęt powinien być dla mnie punktem odniesienia...ech.,..co sądzicie??
-
Lepiej trzymaj się jedenej wagi bo faktycznei moga być przekłamania. Ale, że coś tam spadło to pewne. A L-karnityna przyśpiesza spalanie to pewne.
-
Hej Yastko !
Dzięki za odwiedzinki !
Widzę ,że u Ciebie wagi wariują - Ty je chyba zaklinasz ,czy jak?
Święto Bojouleau też zaliczone a jakie nastroje....
Chciałabym mieć tyle optymizmu :!:
I nie wyjeżdżaj mi tu z tą wspaniałością bo mogłabym jeszcze dużo się od Ciebie nauczyć :!:
Buziaki!
-
Yastko, moim zdaniem 2 kg w ciągu tygodnia to wcale nie jest niemożliwy wynik i życzę Ci, żeby i na wadze u dietetyczki sie on potwierdził.
A z okazji Święta Dziękczynienia, które ja przedłużyłam na cały weekend, chciałam Ci podziękować za Twoje mądre, ciekawe, życzliwe posty :)
Usciski :)
-
-
witam po przerwie
mialam trochę oddechu od pracy i komputera. Przyjechała do mnie z wizytą mama i spędziłysmy cudowne 4 dni na łażeniu po Warszawie. Zakupy, spacery, zwiedzanie. Szczerze powiem nigdy się tak nie nazwiedzałam Warszawy jak przez te kilka dni, a mieszkam tu już 10 lat. Moja mama jest bardzo energetyczną osobą i nieźle mnie przegoniła po mieście. Co tam aerobik, 12 godzin łażenia po sklepach, po mieście...to dopiero metoda na spalenie :) z tego wszystkiego jadłam wyjątkowo mało, co w sumie też nie jest zbyt dobre bo znowu moja dietkowa rutyna została nieco zaburzona. Ale oparłam się wszelkim pokusom, nawet w cukierni u Bliklego kiedy moja mama kupowała sobie i tacie ciastka pyszne i te pączki...ach...nie skusiłam się nawet na gryzka. Jakoś mnie nie ciągnęło nawet, nasmakowałam się oczami :) i wiem że dopiero w święta pozwolę sobie na jakieś ciasteczko i słodycz. Bo wiem, że mogę i wiem, że nie będzie to oznaczało końca mojej diety, a jedynie małą w niej przerwę, która oczywiście spowoduje, że po świetach będę miała do zrzucenia pewnie ze 2 kilo więcej no ale przecież co to dla mnie :D
aha, wlazłam już w spodnie rozmiar 46! Co prawda są z lycrą ale i tak leżą super! Kupiłam sobie piękną rozkloszowaną spódnicę o jakiej marzyłam (też rozmiar 46) i bluzeczkę białą na święta :) bluzka jest 48 bo niestety nic a nic nie chudnę w ramionach. Mam masywne ręce i one mnie najbardziej wpieniaja i marzę żeby one wreszcie się ruszyły i zaczęły maleć no. To przez nie omija mnie wiele pięknych bluzek, płaszczy czy żakietów...
a tak z ciekawości w których miejsach wam zaczęlo ubywać od początku diety?
U mnie idzie to jakoś tak: brzuch - pupa - talia - uda...ramiona i łydki jakoś nie chcą się ruszyć!
-
U mnie właśnie ramiona schudły szybko i dużo 3 cm w obwodzie - to chyba zasługa TBC i ćwiczeń z hantelkami. Najwięcej poleciało mi w biodrach i talii. łydki dopiero teraz zaczęły chudąć po kilku miesiącach.