-
Historia pewnej grubaski
Wszędzie jej pełno. Dynamiczna, szalona – to najczęściej używane słowa do jej opisania. No i oczywiście: no… taka duża… :oops:
I wszystko było by fajnie i cieszyło – gdyby nie ten dodatek, często bardziej krępujący mówiącego niż ją samą. Ją czyli mnie ;-)
Myślę, że moja historia nie jest wyjątkowa, ale może mój sposób patrzenia na świat – spisany – pomoże innym i mnie samej. Nie lubię faktu bycia dużą. Ale lubię siebie i to właśnie dla siebie się obudziłam z marazmu i zaczęłam ciężką pracę.
Cel: uratowanie kręgosłupa poprzez zrzucenie kilogramów.
Całe życie sport był moją pasją. A nawet więcej – stylem życia. Zaczęłam trenować w wieku 4 lat. W wieku 9 wpadłam jak śliwka w kompot – zakochałam się w judo. I chyba ze wzajemnością skro przez następne prawie 16 lat byliśmy nierozłączni. Szkoła, życie prywatne, nawet miasto w którym mieszkałam – wszystko zostało temu podporządkowane. I to wcale nie było wyrzeczenie – tak jak patetycznie to brzmi – to był świadomy wybór drogi życia. Ale ta droga nie kończy się happy end’em. W najważniejszym dniu życia – na zawodach, które miały zadecydować o wejściu do kadry narodowej i rozpoczęciu przygotowań do startu na Olimpiadzie, sen się skończył. Głupia sprawa – po zawodach organizatorzy poprosili kilkoro zawodników o pokaz walk aby publiczność się nie nudziła w czasie sprawdzania wyników i wypisywania dyplomów. Ten występ skończył się dla mnie urazem kręgosłupa (pęknięcie 2 wyrostków, zmasakrowanie dysku w odcinku c4c5). Zaczęła się walka o możliwość chodzenia. W ramach leczenia podawano mi sterydy. Moja waga w błyskawicznym tempie wzrosła o 150%.
Od tego dnia minęło już parę lat. Chodzę i to całkiem nieżle, i co ważniejsze wreszcie sterydy zostały wypłukane z organizmu. Pozostały ich skutki uboczne: ogólnie hocki – klocki z jedzeniem no i nadwaga… otyłość olbrzymia. I bardzo słaby kręgosłup.
Pojawiła się kwadratura koła: aby odciążyć kręgosłup muszę schudnąć. Aby schudnąć muszę ćwiczyć. Aby ćwiczyć – muszę mieć zdrowy kręgosłup.
Nie chcę nawet na chwilkę wracać myślami, do tych wszystkich samodzielnych prób odchudzania. Każdy kto trafił na to forum doskonale je zna. W końcu uśmiechnęło się do mnie szczęście: w połowie lutego trafiłam do lekarza, [/b]który nie owija w bawełnę, wymaga, wspomaga i … goni do pracy :)
W lutym na liczniku było: 114 kg. Podczas ostatniej wizyty: 98kg. Waga docelowa: 70kg.
Więc jest postęp. Ale zaczęłam się czuć strasznie zmęczona i samotna. Dlatego pojawiam się na forum już w roli nie tylko czytelnika, ale osoby piszącej i proszącej o wsparcie na następne 28 kg. A także nim służącej. W końcu 16 kg to nie w kij dmuchał :P
-
Witaj Catharsis!!!
właściwie niedawno odkryłam ta stronkę i strasznie spodobało mi się to forum, zaczęłam niedawno ponowną walkę o siebie i mam nadzieję, że razem będzie nam łatwiej :D . Mam identyczna liczbę kilogramów do zrzucenia :wink: i napewno damy radę:>, ja z chęcia posłucham jak zrzuciłaś te 16 kilogramów :D . Przy okazji gorąco gratuluje takiego wyniku !!!!!
pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że mogę tu troche z Tobą pobyc :)
-
Witaj na forum Catharsis!
Przede wszystkim gratulacje z powodu utraconych (na pewno bezpowrotnie!) 16 kg!
A z dziewczynami z forum pojdzie kolejne 16 i jeszcze wiecej!
-
DZIEWCZYNY - dzięki za tak szybki dzew - to podnosi na duchu ;-)
ajana - w pewnym sensie trochę "oszukiwałam". :oops: Tj., odchudzam się przy wspomaganiu farmakologicznym. Niestety :( Po długich konsultacjach mój lekarz uznał, że aby włączyć tak potrzebny przy odchudzaniu ruch - koniecznie najpierw muszę odciążyć kręgosłup. zdecydował o lekach i dawkach: na początek Meridia 10. No i chrom ;-) teraz jest meridia 15, chrom i Metformax 500. I najgorsza rzecz pod słońcem: zeszycik.... brryyy... jak ja tego nie znoszę!
Dieta nazywa się na zeszycik. Przez pierwsze 2 tygonie miałam się zupełnie nieograniczać z jedzeniem. Tylko wpisywać do zeszytu: ile czego i o której godzinie. Pan doktor popatrzył na moje zapiski, pokręcił głową i... powiedział, że przez kolejne 2 tygodnie mam się zupełnie nie ograniczać co do ilości i rodzaju jedzenia, ale że urwie mi głowę za każdy posiłek po 19.30.
Dopiero po miesiącu nauki kontrolowania się (godziny) i systematyczności (notesik) zaczął wprowadzać ograniczenia: np. pieczywo tylko do 10.00 rano. Owoce do 12.00. itp itd. No i woda, woda, woda...
Teraz jestem na "zakręcie" - ze względu na zawirowania w pracy pogubiłam się w zeszyciku - innymi slowy nie robiłam wpisów. I widzę, że poszalałam z jedzeniem ;( :oops: aż się boję wizyty. Ale bez tych 16 kg mogę zacząć myśleć o ruchu - właśnie szukam jakiegoś basenu gdzie jest areobic w wodzie :D
-
buttermilk - dzięki :-) i nawzajem :D
-
Hej trzymam kciuki za Twoje postepy :)
zreszta juz i tak Ci troche zlecialo wiec jest dobrze :)
mam prosbe - napisz jak mozesz co jeszcze Ci zalecil lekarz? oprocz tego ze chleb do tej godziny i owoce do tej... co do innych pokarmow tez cos mowil,do jakich godzin mozna jesc? i co polecil Ci na sniadanie,obiad,kolacje,przekaski?
bede bardzo wdzieczna z odp.
Pozdrawiam i powodzenia!!!
-
Ja też swojego czasu brałam jakieś tabletki, ale cos nie za bardzo na mnie działały :(
hmm a najwielszym problemem sle mnie jest właśnie wieczór :( :oops: w dzień jeszcze jakoś jest ok, ale wieczorem to już masakra, mam nadzieję, że powolutku uda mi sie samą siebie przekonać do jedzienia kolacji o 19 :wink: Co do ruchu to myslalam o jakis dłuższych spacerkach :) na basenik też bym poszła bo uwielbiam pływać, ale sie wstydze :oops: :oops: :oops: to to odpada narazie :(
ja też jestem ciekawa co Ci lekarz zalecił jeść :D :D
pozdrawiam :P
-
aha Catharsis co to jest meridia ?? :>
-
Jest to lek wspomagający odchudzanie. Drogi aż boli, ale skuteczny.
Początkowo był tworzony jako lek antydepresyjny. Jednak podczas badań klinicznych okazało się, że na depresję nie pomaga, ale za to prawie 90% osób go przyjmujących straciło na wadze. Wrócił więc do laboratoriów, popracowano nad nim jeszcze trochę i ponownie przetestowano.
Meridia to sibutramina, która stymuluje uczucie sytości a także przywraca wrażliwość tłuszczu na termogenezę - czyli spalanie. Bo jak dowodzą najnowsze badania, otyłość jest nie tylko sprawą złego jedzenia czy genetyki, ale co ciekawe, tkanka tłuszczowa, przy bardzo dużej otylości broni się przed unicestwianiem! Wytwarza substancje, które ją chronią, a ten lek niweluje ich działanie. Jednak bardzo Cię proszę, zanim o niej pomyślisz skonsultuj się z lekarzem. Może się okazać że nie jest to lek dla Ciebie. Innym dobrym lekiem jest Xenical, który blokuje wchłanianie przez organizm tłuszczy z pożywienia. Mi jednak on nie służy.
-
hmm ja już jakoś straciłam wiare w te wszystkie tabletki :(
a tak na marginesie dostałam znowu dzisiaj poczta ulotkie z jakimś nowym lekiem :) i ajk zwykle pisze bez diety, ćwiczeń i żadnych wyrzeczeń schudniesz 20 kilo w miesiac !!!! :D
Świtnie, że konsultujesz się z lekarzem :) dzięki temu będzie napewno zdrowo :wink:
powiedz mi jeszcze w jakim czasie zgubiłaś te 16 kilo i jak to mniej wiecej się rozkładało wagowo?? :D hmm ja kiedys też ważyłam jakieś 110 kilo :wink: tylko to mi się tak w latach rozłożyło to chudniecie :)
buziaczki :*
-
ajana - do lekarza trafiłam w połowie lutego a mamy wrzesień więc w przeciągu 7 miesięcy. Założenie jest takie - nie więcej niż 1kg tygodniowo czyli do 4 w miesiącu. Jak widzisz "powinno" być 28kg. na początku ruszyło oki - ładne 2kg. Później 5kg, kolejne 2kg i... stop. Po ciuchach widać było, że schudłam ale na wadze bez zmian. Ponownie coś drgnęło. Najważniejsze co Doktorzasty wbija mi do głowy to fakt, że 4kg na miesiąc to maximum. O tym co mogę i kiedy jeść napiszę pewnie jutro z domku ;-)
-
-
życze miłej nocki dziewczynki!!!
i żebyśmy sie obudziły z jeszcze wiekszą motywacją !!! :wink: :wink:
-
cat witaj na forum :)
najpierw gratulacje zpowodu tego ile kilogramów już zrzuciłaś :D :D :D fajnie ze udało ci sie trafić na fajnego lekarza, który podszedł do sprawy krok po kroku - mam nadzieje ze niedługo uda ci się rzucić niebotycznie droga meridię w kąt i odchudzac się bez wspomagaczy :)
a ze sportem to fatalna sprawa :( sama trenowałam kiedyś karate (choć absolutnie nie na tak wysokim poziomie) i wiem jaka to jest frajda, wyzwanie, sposób życia... ale trudno się mówi ja tez z powodów zdrowotnych musiałam to rzucić a ja przestałam się ruszac w ciągu paru lat z 56 skoczyłam do 86 kilo a potem jeszcze hop hop :P
ale nic to nie ma co płakac nad rozlanym mlekiem musimy to zrzucić i już :) a twojemu kręgsłupowi też na pewno nowa waga się bardziej spodoba, bo nie będzie miał takiego dużego obciązenia :D :D :D
-
fajnie Ci idzie.
powodzenia.
a o jakiej formie ruchu myslisz? i jakich zasad sie teraz trzymasz?
-
mam nadzieję ze jescze tu przyjdziesz :)
-
Witam Cię na forum. I na początku gratuluję zrzucenia tak duzej ilosci kilosków i trzymam kciuki za następne.
-
Witam dziewczyny - przepraszam ze od piatku zamilklam - wypadl mi niespodziewanie wyjazd sluzbowy. jutro wracam i spokojnie odpisze na wszystkie pytania. no i chyba bede miala sie czym pochwalic :D
Pozdrawiam serdecznie i zycze milego wypoczynku :) do jutra
-
Witaj Catharsis !
Przede wszystkim gratuluję już utraconych 16 kg :D Ładny wynik :D
No i oczywiście trzymam kciuki za następne zgubione kiloski :D
Będę tu do Ciebie zglądać i dopingować Cię :D
Pozdrawiam
Ula
http://arnika.samnet.cz/orchidea.jpg
-
-
A więc czekamy na to twoje chwalenie.
-
-
radosne dzieńdoberek każdej z nas :D
Już odpowiadam w miarę możliwości szczegółowo i po kolei ;-)
ajana - tabletki nas nie "odchudzą". to musimy zrobić same. one mogą tylko pomóc w fazie początkowej, ale wspomóc nasz metabolizm - bo tak naprawdę się wszystko o niego rozbija.
flakonka - jestem, jestem ;-))))
Ze sportem sprawa miała się następująco: w ciągu kilku minut zniknął mój świat. wszystkie plany życiowe i wytyczone cele stały się nieosiągalne. A pomysł na życie - no cóż, trzeba było się pozbierać i znaleźć nowy. uwierz, to nie było łatwe ;( Ale najgorsze już mam za sobą.
Kolejna sprawa, to że jako sportowiec jadałam konkretne posiłki w konkretnych godzinach, a ruch jak wiadomo stymuluje metabolizm - i dlatego odchudzając się musimy ćwiczyć. W momencie kiedy zabrakło ruchu - trawienie u mnie siadło. A podawane sterydy je poprostu dobiły. To jeden z najważniejszych powodów mojego "spuchnięcia"
julcyk - jaki ruch? woooooddddaaa :-)))))) oczywiście najchętniej poszłabym na matę - ale to na razie jest wykluczone. Więc pozostaje mi woda, którą uwielbiam. Na początek areobik w wodzie - raz w tygodniu. Najmniej obciążający stawy, wyporność wody ułatwia ćwiczenia, ale jej opór ... to dodatkowy "ciężar" z którym ćwiczysz. Świetne rozwiązanie. Do tego jako drugi - basen. czyli pływanie na miarę sił. Ale pływanie a nie taplanie się w wodzie :-) Za chwilkę, jak tylko uspokoi mi się gorący sezon w pracy: taniec :D Uwielbiam tańczyć więc idę na kurs przygotowywujący do... kursu tańca :-)))))))))))) Mają nas tam rozruszać łagoniej niż na areobiku, a na tyle skutecznie abyśmy sobie poradzili na kursie tańca. To naprawdę super gimnastyka.
A w nagrodę i na pocieszenia, no także trochę leczniczo - masaż... ;-)
Często odchudzanie się jest bardzo drogie ;(. Ale życie jako osoba gruba także (o tym niżej). W sumie basen kosztuje mnie miesięcznie 35 pln - jest to do zaakceptowania.
Kurs "roztańczenia" to kolejne 28 pln za miesiąc. Najdroższe są masaże - do 35 -50 zł za sesję czyli około 250 pln na miesiąc. Ale skoro mam mniej jeść... :-))))) no w końcu i takie ograniczenie, że nie ma forsy aby ją wydawać na szaleństwa kulinarne może być dobrą metodą na samoograniczenie :D
gosikmt - bardzo dziękuję za powitanie ;-)
k(ulka) - Tobie także dziękuję za powitanie i pochwałę. Ta 16 - jest to dobry początek :-)
A teraz małe chwalenie się
W sobotę zdobyłam się na prawdziwą odwagę :-))) Naprawdę na ogromną. Kupiłam ... WAGĘ. w dodatku tą najbardziej bezlitosną bo elektroniczną. Co więcej odważyłam się na niej stanąć i ... HA! było na niej 92.4 kg :D całkiem sympatyczny wynik, nieprawdaż? :-)
-
No tak - nie ma jak skleroza :D
Mam pytanko - skąd macie takie fajne suwaczki pokazujące wagę? też bym taki chciała, a jeszcze się nie dokopałam do ich źródła na forum.
Co do jedzenia - pamiętak tabelka ma być :-) ale w sumie to tak:
węglowodany, cukry do 10.00
owoce i małe "grzeszki" do 11.30 -12.00
mieszany posiłek z węglowodanami (ale jako miejszość) tłuszczami i białkami do 16.00
białka do 19.00
i KONIEC :-)
czyli jak rano wstanę to mogę sobie zjeść np. musli czykawałek chleba z dżemem. Owoce od 10.-12.00, czasami coś około 16 - ale już śladowe ilości. później coś treściwego lekkostrawnego, a na kolację posiłek głównie białkowy. (np. jogurt bez tłuszczu i cukru)
a produkty? wszystko, ale w rozsądnych proporcjach.
I jeszcze jedno - ważenie max 1 w tygodniu. w ciągu doby nasza waga ma prawo się wachać od 0,5 -1,5 kg ze względu na gospodarkę wodną organizmu.
a co do kosztów bycia dużą... jak tylko będę miała chwilkę (siedzę w pracy :p) to poruszę ten temat. ciekawa jestem waszych opinii już teraz. dlaczego bycie dużą jest takie drogie?? ?? ??
-
Witam
Jestem pełna podziwu dla twoich poczynań
Miłego poniedziałku
http://www.digitalphoto.pl/foto_gale..._2004-0716.jpg
-
agnimi - dzięki, ale taki podziw należy się każdej z nas, która poprostu próbuje :-)
-
Witaj w poniedzialek Catharsis!
Czy masz rowniez dzienny limit kaloryczny zalecony przez lekarza?
W sprawie kosztow bycia duza to na mysl przychodzi mi wieksze zuzycie kosmetykow - wszak mamy wieksza powierzchnie do wysmarowania, prawda? :lol:
-
buttermilk -> nie. uznaliśmy, że w moim przypadku nie ma co mówic o liczeniu kalori bo ja się do tego nie nadaję. Nie umiem i nie mam na to czasu. Ilość zjedzonego pokarmu określa zeszycik. Czyli codzienne wpisywanie czego ile zjadłam. Np. wiem, że kiedyś aby się najeść potrzebowałam min. 7 łyżek ryżu, 4 warzyw, 1 duży kawałek kurczaka i masa jakiegoś fajnego sosu. Teraz wystarczają mi 2 łyżki ryżu, 3 warzyw, i 1/3 kawałka mięsa. A na sos pozwalam sobie dla przyjemności: 1 - 1,5 łyżki.
Bardzo przemawia do mnie teoria o mózgu jako ośrodku zarządzania. Jeśli sobie czegoś odmawiamy i katujemy się wyrzeczeniami to automatycznie jesteśmy zestresowane i mniej szczęśliwe. Przecież odmówienie sobie ulubionego smakołuku to straszny stresor. A zjedzenie go w symbolicznej ilości... tak - jak nasz mózg się cieszy to lepiej działa. dlatego staram się nie szaleć z ograniczeniami.
ps. - świetny txt o kosmetykach, ale ty razem nie to mam na myśli :-) czekam na dalsze propozycje
-
Witaj
Trzymam ze Ciebie kciuki
-
witam dziewczyny !!!! :)
Jak po weekendzie?? :D
Catharsis
tutaj masz wszystko ladnie wyjasnione jak zrobic wykresik :wink:
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?p=136612#136612[/img]
Pozdrawiam cieplutko :)
-
ajana -> dziękuję, dziękję, dziękuję :-))))))
ależ mnie ten suwaczek zaskoczył ... ;D
-
cat wlasnie przeczytalam caly twoj watek
jestem pelna podziwu
odbudowlaas caly swoj swiat na nowo i dalej walczysz a przy tym jestes wesola i wogole
silna z ciebie kobietka malo takich jest gratuluje z calego serducha i trzymam kciuki za nastepne sukcesy
zostawiam moc cieplutkich usciskow i mase buziakow
-
Blondyneczko -> nie wszystko jest takie różowe. mase czasu trwalo zanim sie pozbieralam. poprostu pewnego dnia ktos przyszedł i ... dał mi klapsa na 4 litery. A potem powiedział, że skoro zachowję się jak bachor i nie walczę to jak bachora będzie mnie traktował. Prawda, że fajnego mam brata? :wink:
-
wiesz cat moj braciak mi powiedzial kiedys ze jak ja nie czuje sie ladna i nie mysle tak o sobie to dlaczego inni maja tak myslec o mnie
he od tamtej pory schudlam 22kg hihi
nmie ma to jak dobry brat co nie?????????/
-
No Cath, trzymam za Ciebie kciuki(za siebie też hehe), bedę tu zagladac co jakis czas i sprawdzać jak Ci idzie to dietkowanie. Pozdrawiam
-
Dark - dzięki :-)
Blondi - ja mam 3 braci... szału idzie z nimi dostać :P :roll: Klapsa dał mi najstarszy i to był klaps przywracajacy do życia. żebym zaczęła rehabilitajcę i zdobyła pewność że będę chodzić. on nigdy nie komentował mojej wagi.
za to moj bliźniak... o ... ten to sobie szczerych słów nie żałuje. A że sam się zrobił "misiaczkiem"... :D ja jemu też nie :D
-
masz barat bliźniaka???
ja mam siostre bliźniaczke:D
i jednego barata tez mam. straszego.
moze chodzi Ci o ubrania i jedzenie z tym kosztownym zyciem? jak sie jest duzym to sie duzo je?
moj brat jest duzy i je bardzo duzo:D
-
ja tez bym chciała 3 braci :cry: a mam 1 siostre L:) w sumie dobre i to :)
milej nocki
-
Cath,a dlaczego bierzesz Metformax 500? Ja biore metformax 850,mimo ze nie mam cukrzycy.Ale doc ginekolog endokrynolog przepisala mi ten lek..
-
...Z punktu widzenia grubaski...
Pobuszowałam dzisiaj trochę na formum, zajrzałam na chata. Widzę, że zebrała się tu natastyczna mieszanina osobowości. Duże brawa dla wszystkich.
I chyba jakoś mnie olśniło i wiem co chciałabym w swoim wątku widzieć: od czasu do czasu poruszyć jakiś temat - mniej lub bardziej ważny dla osób dużych. Pogadajmy o sprawach przyziemnych ;-)
Doktorzasty, na którego się powoływałam już kilka razy, ma zwyczaj mówienia bez ogródek wielu różnych rzeczy. Często takich, o których ja myśleć nie chcę. Czasami się zastanawiam, czy to jego "odchudzanie" mnie nie jest w jakimś stopniu jego polem zdobywania doświadczenia w psychoanalizie (tak to nazywam w przypływie dobrego humoru) lub też w sadyźmie (a tak zazwyczaj :) ) podczas pierwszej wizyty rzucił takie zdanie:
- Proszę się liczyć z faktem, że odchudzanie to cholernie droga sprawa.Zbyt droga, żeby traktować to jak zabawę i wyrzcać pieniądze w błoto. Proszę się więc zastanowić czy Pani chce zgubić wagę naprawdę czy tylko poodchudzać się. Na pocieszenie powiem, że bycie osobą otyłą także jest drogą sprawą.
W pierwszej chwili nie zastanowiłam się nad tym. Ale z czasem... zaczęło do mnie docierać, że ten facet ma rację. Cholera jasna. Odchudzanie to naprawdę droga sprawa. Leki, zajęcia sportowe, wizyty lekarskie, jedzenie!! Przecież będąc na diecie i jedząc znacznie mniej zaczęłam na to wydawać o wiele więcej pieniędzy. Zgroza.Zdrowe produkty są często o wiele droższe niż zwykłe zapychacze...Przecież można by jakoś motywować firmy do np. wypuszczania linii produktów beż tłuszczu czy cukru, prawda? Może jakieś lgi dla nich? Albo dodatkowe obowiązkowe składki dla tych co takich produktów nie wprowadzą? Niech wpłacają chociażby 1% od swojego obrotu do MZ, a te pieniądze niech idą na lezenie otyłości. Czy to zły pomysł??
A jak się waga ruszyła i trzeba było wymienić część garderoby?? W dodatku nadal w ogromnych rozmiarach w okolicach 50-52??
I wtedy mnie olśniło. Bycie dużą jest drogie. Najkosztowniejszą sprawą, w dodatku dla mnie nieodzownie kończącą sie ogromnym dołem są zakupy ciuchowe i bieliźniane. Każda taka wyprawa kończyła się nocnymi łzami, podłym nastrojem, zgryźliwością. Albo co gorsze - bezdennym, pełnym rezygnacji smutkiem.
W przeciętnym sklepie nie ma dla mnie ubrań. Kończą się na 44 rozmiarze. W sklepach XXL, których jest jak na lekarstwo, nie ma ciuchów dla osób w moim wieku i o moim charakterze. (wesołe, żywe przed 30-stką). Tylko dla 50'letnich bab albo bez gustu, albo zrezygnowanych. A ceny? To żerowanie na czyimś losie! Przykład? Ależ proszę bardzo: Koszula: identyczny krój i materiał, różnica tylko w rozmarze - dla kumpeli nr 42 cena to 38 PLN. Dla mnie 50 rozmiar - 150 PLN!! Różnica w ilości potrzebnnego materiały - nawet gdyby wynosiła 1m2 to koszt uszycia dla producenta zwiększył by się o jakieś 7pln. Więc skąd ta róznica?? Bo grube nie mają wyboru i muszą kupić niezależnie od ceny. W "normalnej rozmiarówce" jest straszliwa konkurencja pośród producentów. Ale u dużych? Hulaj dusza, ile pragniesz... A przecież około 25% naszego społeczeństwa, ludzi aktywnych zawodowo, a więc zarabiających - ma nadwagę. Czyli potrzebje ubrań w większych rozmiarach. Taka nisza rynkowa, leży i nikt tego nie widzi?? ?? Czy to poprostu mniej prestiżowe? No wiecie, szycie dla grubych?? ??
Kolejna sprawa, to dlaczego kroje zdecydowanie przeznaczone dla dużych są dostępne tylko w małych rozmiarach??
Za każdym razem kiedy idę do sklepu XXL dostaję szału. Na widok niesprawiedliwych i nieuzasadnionych cen...
A czy Wy macie takie "pewniki" na podniesienie sobie ciśnienia związane z wagą a dokładniej mówiąc z nadwagą? Czy może ja się poprostu czepiam?