-
Heh..
Po napisaniu tej notki położyłam się spać, a o 19.15 zadzwoniła przyjaciółka, czy bym z nimi nie poszła do knajpy świętować urodziny jej faceta.. oooookej. Gdzie i kiedy? -> pod blokiem za 15 minut :D przygotowywałam się z prędkością nadświetlną i jakoś zdążyłam. No i właśnie jakieś pół godzinki temu wróciłam do domu ;) niestety - jedno piwo było. Ale juz sobie nie pozwoliłam na kolejne, bo ciągle myślałam ile to kalorii i nieeeee mogę i już. Więc stanęło na piwie i soku grejfrutowym, a poza tym dużo dużo tańczyłam, więc sumienie mam w miarę spokojne.
No.. to teraz sobie nad książką poczekam, aż włosy wyschną (strasznie nie lubię, jak po powrocie z knajpy tak potwornie śmierdzą papierosami, bleeeee) i sobie zaaasnę..
Julciu, niestety nie wiem od której ten sklep czynny w weekend. Ale strzelałabym na 10., może 12. godzinę. Udanych zakupów ;)
Idę, idę.
C.
-
Oj, znam to doświadczenie - wracanie do domu w środku nocy po imprezie i zaraz mycie włosów, bo tak paskudnie śmierdzą papierochami :?
A ja, pomimo że ogólnie raczej humanistka, na maturze (jeszcze starej) zdawałam ustnie matematykę jako przedmiot wybrany. Po prostu stwierdziłam, że skoro i tak muszę zdawać pisemną (co wtedy było obowiązkowe), to po co mam się do ustnej kolejnego przedmiotu uczyć. No i wsławiłam się tym, że po zdanej dobrze maturze krzyknęłam "Nigdy więcej matematyki!"... a zaraz za mną wychodziła sobie na przerwę nauczycielka :oops: :roll:
Uściski, waga na pewno ruszy, przecież nie może zmniejszać się codziennie
-
hej Cauchy
Też miałam wczoraj wyjście ze znajomymi do pizzeri (o zgrozo!!).Skusiłam się "tylko" na jednego redsika i sok wiśniowo-jabłkowy.Nie martw się nie jesteś sama.Nie uważam tego za jakiś wielki grzech z mojej strony....może powinnam.....hmmmmmmmmm :wink:
Buziaki
-
Tris, no ładnie :D ja na maturze (jestem ostatnim rocznikiem, który miał to szczęście i nie zaliczył gimnazjum i nowej matury) na szczęście uniknęłam ustnych, z polskiego byłam zwolniona, z matematyki też, a języka zdawać nie musiałam, bo mam certyfikat z niemieckiego. Więc były dwa egzaminy pisemne na 5 i koniec :mrgreen:
Eh, te wyjścia ze znajomymi.. piwo kusi i kusi, a w głowie tylko przelatują liczby.. No ale trudno, uznaję to za wstęp do zwiększenia sobie limitu kalorycznego ;)
Waga stoi od tygodnia, w sumie to nawet zdarza jej się pokazywać nieco więcej, szkoda. Ale zwalam winę na okres ;) do ćwiczeń się dzisiaj po wstaniu nie zmusiłam (po wstaniu, czyli pół godziny temu ;) ), jedno że "niedyspozycja", a drugie to jakoś tak po wczorajszym główka coś nie bardzo ma ochotę na wygibasy :twisted:
Idę zobaczyć w jakim stopniu zaawansowania jest jajko, które się gotuje do śniadania..
Buziaki i życzę miłego dnia,
C.
-
Cześć Izuniu!
Jedno piwo to nic strasznego! Odrobisz w polu :)! ja dziś wieczorem idę na osiemnastkę koleżanki gdzie na progu będzie stała inna koleżanka i rozdawała piwa... taki mały zwyczaj... Oczywiście już zapowiedziałam, że nie chcę alkoholu dlatego będę mogła podejść do baru i zamówić sobie wieeeele herbatek! No, ale nie zawsze miałam tak silną wolę... wczoraj zjadłam lizaka podobno bez cukru i posiadającego o 30% mniej kalorii niż jego zwykły odpowiednik. Co się kazalo? Ze kalorii to on ma ponad 200! A chciałam dietetycznie... Oooo i właśnie! ! jednym z puławskich marketów jest dzialik (malusieńki) ze zdrową i nietuczącą żywnością! Taaaak się ucieszyłam jak to zobaczyłam!
Właśnie siedzę i po śniadaniu ( 1/5 paczki warzyw hortexu i herbatka malinowa) wcianam pół grapefruita na deser. Ten owoc (bo zwykle nie jadam deserów) to nagroda (dietetyczna!) za 52,7kg :). Muszę chyba iśc prać sobie bluzkę na dzisiejsze wyjście. Jeszcze jej nie uprałam od Sylwestra kiedy to ktoś napał mi na pierś świeczką a bystra Pring nie zauważyła... No i tak sobie rzuciłam to moje czarne nieszczęście do kosza na brudne ubrania i leży... No nic... wybacz, ze nie było mnie tu tak długo! Buziaczek :*
-
Pring droga, nic nie szkodzi, że Cię nie było. Ja o Tobie pamiętam i nie zapomnę, więc nie licz na to, że kiedyś dam Ci spokój ;)
A co do tego śniadania - to coś za mało tego nie jest przypadkiem? :)
Ja właśnie skończyłam pyszne śniadanie. Kromka żytniego razowca (mmmmmniam), przekrojona na pół, na każdej po plasterku sopockiej, do tego jedno jajko ugotowane poplasterkowane na kromeczki, troszkę musztardy i kawałek papryki. No bosko. I tak około 250 kalorii. :mrgreen:
A teraz właśnie popijam herbatki, Pu-Erhy Liptona, melonowa i ananasowa. Dobrze jest.
Dzisiaj mi już wróciła ta energia, która mi się gdzieś w tygodniu zapodziała.. a wczoraj w tej knajpie, to aż mnie nosiło, ciągle mi się tańczyć chciało, chociaż muzyka w sumie wcale nie należała do tego rodzaju, który lubię.. ale pop ma tę zaletę, że aż chce się poruszać przy nim.
Uh, świeczka. Jak ja tego nie lubię na ubraniach. Powodzenia z praniem ;)
Idę dalej odwiedzać wątki, bo się z tym zapuściłam ostatnio bardzo.
Ale później jeszcze popiszę tu jakieś swoje wynurzenia, bo coś ich dużo mam dzisiaj..
Buziaki :mrgreen:
C.
-
Dwie sobotnie godziny w plecy, za to spędzone miło, bo na odwiedzaniu Was, dziewczyny kochane :) dawaniu energii i czerpaniu jej od Was.. nie wiem co bym zrobiła bez tego forum.
Ciągle zastanawiam się nad tym jakie to w ogóle jest uczucie być szczupłą. I liczę na to, że jestem już na dobrej drodze do tego, żeby się tego dowiedzieć. :)
Po najpoważniejszym dotąd odchudzaniu ważyłam 69 kilogramów. Pamiętam, że czułam się świetnie i lubiłam spoglądać w lustro. Jasne, jeszcze sporo było do zrzucenia, ale to co widziałam w odbiciu już nie straszyło i mogło się podobać.. nie to, co teraz. No, ale nie ma co narzekać. Za rok będę z siebie zadowolona. Nie może być inaczej. :)
A druga myśl chodząca mi po głowie to zapisanie się na jakieś zajęcia ruchowe. Najlepszy byłby aerobik, ale za bardzo się wstydzę, żeby chodzić na jakiś takiś, gdzie będzie mnóstwo szczuplaków pośród których będę się czuła jak ciężarna słonica wśród sarenek :? poszukam potem po necie, bo chyba powinnam znaleźć gdzieś w Krakowe coś w rodzaju aerobiku dla puchatków? Mam nadzieję, że tak.. A potem pozostanie jeszcze naciągnąć rodziców, żeby mi za to zapłacili - ale w tej kwestii jestem dość spokojna, bo zaczęli popierać moje odchudzanie i powinni pomóc. Jedyne ograniczenie to nadchodząca sesja - jeśli rzeczywiście podejmę się chodzenia na jakiąś gimnastykę, to dopiero po egzaminach, czyli za niecały miesiąc. No, zobaczymy..
A teraz wybywam na spacer. Najpierw połażę troche sama, a potem jestem umówiona na piętnastą z przyjaciółką, jej facetem i ich psami ;) więc sobie pogadamy.
Buziaki dla Was Wszystkich, przepraszam te, których nie zdążyłam odwiedzić - nadrobię po powrocie ze spaceru.
Miłej soboty!
C.
-
witaj Cauchy :-)
Pierwszy raz robię wpisik na Twoim podwórku ... lubię czytać Twoje rady i relacje wydarzeń codziennych :-)
Zastanawiasz się jak być szczupła ... fajnie ;-) ... zresztą z tego co czytam to idziesz po swoją wymarzoną wagę ( za co gratulki ) ...
Co do ćwiczeń to jak najbardziej polecam ... nie przejmuj się szczuplakami ( mimo że i mnie czasami denerwują jak widze je w rozmiarze XS i te przeważnie przyłażą się polansować - jesli chodzi o siłownie ale na aerobicu nie spotkałam sie z takimi reakcjami że dziewczyny krzywo patrzą) :-)
Życzę miłego spaceru ... bo z tego co widać w miłym towarzyswtie i jeszcze psiaki więc bedzie wesoło :-)
Pozdrawiam serdecznie
-
ja też życzę miłego spaceru.
ciesze się, ze humor już lepszy:D to dobrze:D
-
:mrgreen:
Droga Sonne, na Twoim wątku byłam na samym począteczku kiedy tu przyszłam i z zapartym tchem czytałam o perypetiach z byłym, a potem choróbsku podczas którego nowy Pan się tak słodko Tobą opiekował i w ogóle.. :) Dziękuję ślicznie za odwiedziny, od dzisiaj będę stałym bywalcem Twojego kącika.
A spacerek był, owszem, całkiem miły. Najpierw przez godzinę maszerowałam po parku, a potem poczłapałam do drugiego, w którym się umówiliśmy. Był też jeden ich znajomy, który był z nami również w kinie i wczoraj w knajpie (no, i mnóstwo innych znajomych, ale on akurat mieszka blisko nas, więc tak w czwórkę jeździmy / spacerujemy etc.). Sympatycznie było :)
Wróciłam, wszamałam obiadek, no i przyszłam do Was :mrgreen:
Buziaki,
C.