Słodycze to coś, co lubu prawie każdy
Upodobania człowieka do jedzenia zmieniają się wraz z wiekiem - kiedy byliśmy dziećmi, kochaliśmy smak ciast, ciasteczek, lodów, cukierków, żelków ciągnących się w naszych ustach. Wraz z wiekiem człowiek zmienia upodobania ze słodkiego na pikantne, lecz niestety to nie zmienia faktu, że widząc smakowicie wyglądający sernik czy swawolnie leżące ciasteczka, mamy ochotę wziąć w dłoń i zasmakować... czując przysłowiowe „niebo w gębie”. Nie raz, nie dwa pewnie większość z nas stosowała diety, które kończyły się fiaskiem i stwierdzeniem „nie mam silnej woli”, „nie umiem do końca poprowadzić diety”, „nie umiem żyć bez słodyczy”, „w końcu tylko raz się żyję, więc co będę sobie odmawiać” , „Dlaczego ona może zjeść a ja nie , to jest męczące”. Wchodząc na wagę kolejnego dnia, widzicie brak efektów i mówicie już totalnie „finito”.
Co prowadzi do zakończenia diety?
Próbujecie się zaakceptować „w końcu nie jestem taka gruba”, „Kaśka/ Marcin jest ode mnie grubsza/y, a je co chce i kiedy chce”, „Zrobię krótką przerwę i może znowu spróbuję, bo ta dieta mi nic nie daje”. I tak właśnie powstają rozstępy, wałeczki i efekt jojo, oraz spada poziom naszej silnej woli. Wracając do tematu „Czy słodycze muszą być wrogiem każdej odchudzającej się osoby?” Odpowiem na nie całkiem szczerze: słodycze nie muszą być wrogiem odchudzających się. Małe co nie co w ciągu dnia nie jest dużym wykroczeniem. Oczywiście nie można posiłku zastępować słodyczami. Bardzo trafne w tej sytuacji jest przysłowie „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”. Odmawiając sobie czegoś, na co masz ochotę, pozwalasz na to, że to jeszcze bardziej w Tobie to siedzi i myślisz non stop, jak zajść do tej lodówki czy talerza i pochłonąć słodkości. W twojej głowie następuje natłok myśli.
Nie widząc nic słodkiego w domu, najczęściej nie macie na nie ochoty. Ale jeżeli w domu jest sernik, to nie walczcie ze sobą, jeżeli wiecie, że przegracie - tylko możecie skusić się na mały kawałek (tylko KAWAŁEK, a nie pół blachy) sernika. Odczujecie przyjemność z jedzenia słodyczy i już nie będą was męczyły myśli „ale bym sobie zjadł/zjadła”. Ten kawałek sernika na pewno wam nie zaszkodzi, ale uważajcie, takie rozwiązanie wam nie pomoże, jeśli nie będziecie się kontrolować. Każdy z nas jest inny, jedni potrafią przetrwać bez słodyczy, inni nie, ale jedno jest pewne, odmawiając sobie non stop wszystkiego mogą wystąpić w tak zwane „napady obżarstwa” czyli niekontrolowane rzucenie się na jedzenie. Życzę wszystkim powodzenie w diecie. To co tu napisałam to moje małe doświadczenie, które potwierdzam, bo ja pozwalam sobie na małe co nieco, a chudnę :)
Pamiętajcie: JEDZENIE TO TYLKO PALIWO DLA NASZEGO ORGANIZMU. POWODZENIA!!!
Żaneta Grabowska
Komentarze