Hej!
Witam was serdecznie.Mam na imie Kinga,mam 24 lata,półtora roku temu urodziłam córke i od tej pory nieustannie sie odchudzam.W ciazy przytyłam bardzo duzo(jakies 30 kg),co przy moim wzroscie 153cm nie prezentowało sie najlepiej.
Zrzuciłam juz jakies 20 kg,teraz zostało mi ok.10.I tym razem nie moge sie poddac!!!
Jestem na diecie juz czwarty tydzien-jak na razie to mój sukces,zawsze wytrzymywałam trzy tygodnie,nie widziałam efektów i zniechecałam sie.Teraz sie nie poddam,nie moge.Zbyt wiele zainwestowałam w to wysiłku,pracy,wyrzeczen i pieniedzy.
Jem teraz do 1100 kcal dziennie,pije czerwona herbatę,zapisałam sie na zajecia fitnessu.
Walczę cały czas z moim"nałogiem jedzenia".Nie podjadam juz wieczorami,chodz nieraz bywam naprawde głodna.Zamiast podjadania ćwiczę albo biore prysznic,wklepuje sobie kremy antycellulitis(które nie działaja,ale jak sobie człowiek wmówi takowe działanie,od razu lepiej sie czuje).Zrezygnowałam z ogladania telewizji,bo wtedy chce sie jesc.To prawda,ze najgorzej jest przetrwac wieczorem,szczególnie gdy moja rodzinka objada sie oglądajac jakies filmy.Wtedy kłade sie spac,zeby sie na nic nie skusic.Jak na razie ta metoda sie sprawdza w moim przypadku.
Mój sukces to jak na razie mniejszy brzuch(spodnie mi leca z pupy,juhuuuu!) oraz fakt,ze ostatnio byłam z moim facetem w fastfoodzie i nic nie zamówiłam!Patrzyłam tylko jak wszyscy jedza i wachałam zapachy.Z tego jestem dumna.
Chociaz zmniejszył sie moj biust,co juz mnie tak bardzo nie cieszy....
Ogółem schudłam jakies trzy kg,a teraz moja waga sie zatrzymała,co ponoc jest normalne.W tym momencie zawsze rezygnowałam z diety,ale tym razem kurcze nie zrezygnuję!Grunt to dobre nastawienie psychiczne.A tym razem jestem bardzo dobrze nastawiona.Nie zalezy mi na ekspresowym zbiciu wagi,może byc powoli,ale trwale.
Mysle że przetrwałam juz najwiekszy kryzys,choc przede mna długa droga i pewnie wiele chwil zwatpienia i zniechecenia.Nie łudzę się że nigdy wiecej nie wezmę do ust kawałka czekolady.Nawet mam zamiar raz na dwa tygodnie siebie nagrodzic i zjesc cos,co lubie,chociaz troszeczke.Bo można zwariowac.Jak sie jadło po tabliczce czekolady,paczce chipsow i ciastek dz\iennie,codziennie,jest bardzo trudno.
Ale nie traktuje tego jako kary za moje "grzeszki".Niech to bedzie nagroda.
Walczacy z nadwaga jest jak alkoholik,który zrywa z nałogiem i przebywa w towarzystwie pijących.
Wiem jednak,ze cwicze także nie tylko moje ciało,ale i charakter,silna wolę.Jesli mi sie uda,w co głeboko wierze,bede juz w stanie zrobic wszystko.Odnajde prawdziwe "ja".
Stane sie osoba silna i zdecydowana.
Napiszcie do mnie jak to jest z wami.Wspierajmy sie nawzajem!!
Zakładki