Hmm.. nie jem mięsa od jakiś 5 lat...
Nie ze względów ideologicznych, ale tak O , tak sobie pewnego dnia wymyśliłam i po prostu przestałam...

Dzisiaj wpadłam na pomysł, żeby zacząć je jeść. W końcu tyle białka tam jest.. np. pierś z kurczaka na obiad gotowana... kurcze, bo ja jem surówki na obiad i nigdy nie wiem , co do tego dodać, dlatego dodaje np ryż biały. a już chyba lepiej by bylo, gdybym zjadła to mięso... Wydaje mi się, że to niejedzenie mięsa jest pośrednią przyczyną mojej tuszy... Podczas gdy moja rodzinka jadla na obiad mięso - ja wpierniczalam naleśniki albo pierogi...


Myślicie, że to dobry pomysł?
Doradźcie mi