-
Mam już tego dość!!!
Całe życie walcze z wagą i nie mogę schudnąć i utrzymać wagi.Nie wiem jak sobie poradzic,jem z nudów lub nerwów ale mam dużo wolnego czasu i będąc na diecie czekam tylko na sniadanie,obiad albo kolacje .Ja nie wiem jak inni to robią,brak mi cierpliwosci by utrzymac dietę,dochodze do 3,4 dni i potem znowu sie opycham.Od dzis znowu podejmuję walkę ale tak bym chciała by to już było ostatni raz a mam do zrzucenia az 11kgTaka nadwaga moze spaskudzic każda dziewczynę a ja nigdy nie byłam specjalnie piękna.Nie wiem co tym razem zmienic by napewno dotrzymac sobie słowa i do poznej wiosny byc już chuda...ech
-
Cześć Sava
Widzę, że naszedł Cię mały dołek. Pamiętaj każdy może się odchudzić. Trzeba tylko naprawde chcieć. Nie Stawiaj sobie wygórowanych celów bo tylko będziesz bardziej rozczarowana gdy nie uda Ci się ich zrealizować. Bycie "chudą" nie powinno być celem. Daj sobie troche czasu i bądź bardziej wyrozumiała.Małe cele i dążenie do nich to jest to. Trzymaj się i głowa do góry.
Ps. ja też mam do zrzucenia 11 kilogramów. To nie jest aż tak dużo. Pomyśl że inne dziewczyny muszą czasem walczyć z kilkidziesięciokilogramową nadwagą. Zycze dużo uśmiechu :P :P :P
-
Trzymam kciuki za ciebie ;)
Hej Mamy podobną wage i tyle samo chcemy zrzucić. Ja mam za sobą pierwsze 5kg, i z tego powodu jestem bardzo dumna, zajeło mi to miesiąc. A jeśli widać efekty twoich strań to motywacja sama przychodzi, bo poprostu szkoda zmarnować swojego poświęcenia i myśl o tym tak. Bo na początku nie jest łatwo, wyobraź sobie siebie za 2-3 lata - obżartucha i śliczną odchudzoną, porównaj i za każdym razem kiedy bedziesz myśleć o jedzieniu, przypomni sobie obżartucha Powodzenia i trzymam za ciebie kciuki ;*
-
Hej!
Przyznam sie,ze do niedawna myślałam podobnie jak Ty.Mam za soba juz ponad miesiac diety(mój sukces,zawsze się załamywałam i konczyłam góra po trzech tygodniach).
ja chciałam zrzucic 13 kilogramów,na razie udało mi się prawie 6.Nie wiem,co mnie skłoniło tym razem,aby dioety nie rzucac i dlaczego tak długo wytrzymałam.I teraz juz jestem na 99% pewna,że juz wytrwm do konca.
Mysle,ze przychodzi po prostu taki dzien,który o tym decyduje.TYm razem zaczełam tak jak zawsze,choc przyznam sie,że jak zawsze byłam pewna swego,tym razem ogarniiały mnie wątpliwosci.Myslalam,że bedzie tak samo jak zawsze ,bałam sie moich skłonnosci do obzarstwa.
I wiesz co mi pomogło?Zapisałam sie na aerobik-to była głowna motywacja.Zaplaciłam z góry na karnet za miesiąc,zeby nie przyszło mi do głowy zrezygnowac.Ten mój materializm
Poza tym wszystkim naokoło naopowiadałam,że sie odchudzam i nie chciałam rezygnowac chocby dlatego.Mimo tego,ze zawsze motywowały mnie pochwały a nie krytyka,zmotywawała mnie chyba własnie krytyka.nie mogłam juz sluchac ojca,gdy mi mówił jaki mam wielki bandzioch,a mój facet po raz pierwszy powiedzial do mnie:brzuch ci jakos tak urósł,moja matka"jezus,jak ty przytyłas znowu".
Zrobiłam to w dużej miezre dla siebie,ale i dla swietego spokoju.I teraz czuje,jak oni sa ze mnie wsszzyscy dumni,choc tego nie mówia.
A jak wyglądało moje zycie przedtem?Polegało na obżarstwie.Wiesz co zjadałam kazdego dnia?Rano-kawa z wielgachna iloscia cukru(teraz juz nie piję)
sniadanie w pracy:dwie bułki z pasztetem
potem paczka chipsów,tabliczka czekolady,baton dodatkowo.A jak sie to wszystko skonczyło ,to zamykalam sklep ok 15.oo na chwile(pracuje w sklepie) i biegłam do kiosku po dwa batony,albo i trzy.Wracałam do domu z pracy i obzerałam sie do wieczora.
A teraz?1000-1200 kcal,cwicze 4 razy w tygodniu.Jak nie ja.
Przyznam sie,że czasem sie skuszę na kostke czekolady,ale w koncu nie jestem przeciez maszyną,jestem człowiekiem.
I wiesz,ze czuje sie teraz o niebo lepiej?Czuje sie lzejsza jakbym straciła nie 6, a 20 kg.
mam duzo wiecej energii,więcej mi sie chce.Nie jestem taka ospała,wczesniej jak wracałam z pracy z tego przejedzenia nie miałam nawet siły bawic sie z moja córeczką,a teraz?Skaczę razem z nia !
|Powodzenia Ci zyczę z całego serca.Wiem ,ze potrafisz,bo skoro taki obzartuch jak ja mógł,to każdy może.
-
Kiniusia24-bardzo zmotywowal mnie Twoj post!!!
Sava-obydwie mamy teraz dietowego dola, rozumiem co czujesz. Ale...przeciez tak bardzo chcemy byc szczuple...a chciec to moc...
Pozdrawiam i zycze powodzenia
-
Dziewczyny,macie rację .Dziękuję Wam bardzo,to był dobry pomysł by podjać walke na forum.Na razie kończy sie dopiero mój 1wszy dzien ale postaram nie zawiesc siebie ani moich kolezanek.W grupie razniej. Zastanawiam sie tylko jak najlepiej zwalczyć mój nałóg słodyczy.chyba jestem uzalezniona,bo jeśli przez tydzien ich nie jem mam obnizony nastrój,jak alkoholik na odwyku:P.Ale na razie jest dobrze a tak sobie powtarzam,ze jesli nawet bede miec pokuse to bede pamietac co jest moim celem.Gdybym raz na jakis czas nie odchudzała sie do tej pory pewnie by było ponad setke.Zrzucę te 10kg ,1wsze 3 kilo szybko nawet zlecą.I cera mi sie poprawi,po miesiącu diety zawsze mam ładną.Jeszcze raz dzieki,teraz wszystko wyglada optymistyczniej.A od pn zabieram sie za ćwiczenia,chyba po godzinie dziennie gimnastyki wystarczy
-
Cieszę sie Sava,ze mój post troche Cie zmotywował.Powiem Ci,ze ja najgorsze juz przeszłam i czuję sie swietnie.Każdemu tego życzę,naprawdę,bo wiem jaka to męka.
Szczególnie ,że ja i tak nie mialam duzo do zrzucenia w porównaniu do niektórych dziewczyn,które tu czasem piszą.Maja po 30,40 kg nadwagi.To jest straszne,naprawde.Podziwiam tych,którym sie udało.
Dokładnie,jak alkoholik na odwyku.
Byleby teraz nie popasc w samozachwyt i nie zaczac sie znowu obżerac.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki