Co na waszą dietę mówią rodzice? Mój tata generalnie się nie wtrąca, tylko marudzi, że kasa itd. Za to mama...to już odrębna historia. Najpierw była strasznie przeciw - od dzieciństwa słyszałam, że jak będę dorastać, to urosnę i się wyciągne i to zniknie, że wiele osób tak ma. Ale oczywiście tak się nie stało. A jak dorastałam, to nie, bo nie można się odchudzać, bo rosnę. Potem mama marudziła, że ja wcale się nie muszę odchudzać, że dobrze wyglądam (akurat:/). Potem zaczęła wymyślać, że w anoreksję popadnę albo dostanę anemii. Ale chyba w końcu dała za wygraną, bo już nie marudzi. Chyba sama zrozumiała, że faktycznie powinnam schudnąć, że mam już swoje lata i wiem, co robie. I jak narazie mam względny spokój, tylko czasem jeszcze pomarudzi, żebym rozsądnie się odchudzała, coś tam jeszcze o anemii albo coś:] A wogóle ogólnie moja mama ma taką tendencję, że np. jak jestem po śniadaniu, minie godzina, to słyszę np. "zjedz sobie banana", a jak odpowiadam, że "nie, bo głodna nie jestem", to ona swoje, żebym zjadła, bo to owoc i nie tuczy. Tylko, że jak się co chwile coś będzie we mnie wpychać, to nawet owoc utuczy, ale mamy nie przekonasz. Ale ogólnie już jest ok :] Bo to ważne, by rodzina wspierała w diecie, a przynajmniej nie przeszkadzała.