-
Ciało tłuściocha...dusza bulimiczki...
No wlasnie. Waga ok 70 kg i teoretyczne dietkowanie od ladnych kilku miesiecy...Przerabialam juz chyba wszystko od glodowek, kapuscianki, po kopenhaska...Ale dieta idzie mi ladnie zaledwie przez pierwsze 3 a w porywach do 5 dni...Potem dzieja sie ze mna rzeczy nieprawdopodobne...
W piatek zaczelam znow dietke, trzymalam sie niezle jednak w sobote po poludniu sama nie wiem kiedy znalazlam sie przy lodowce...zarlam co popadnie. Wyladowalam przy kiblu ze szczoteczka do zebow w gardle ale nie moglam zwymiotowac...Wiecie co sie wtedy czuje?? Totalny brak szacunku do siebie, takie zeszmacenie...masakra.
Przed chwila wrocilam ze sklepu, zjadlam drozdzowke, eklera a teraz jem wlasnie drugiebo KitKata..Rycze i mysle...OD JUTRA...
Ja wiem, ze to normalne nie jest, czuje, ze dzieje sie ze mna cos bardzo zlego...Ale jestem bezsilna...Na moje problemy z jedzeniem sklada sie dom, szkola no i przede wszystkim problemy z sama soba...Gigantyczne komleksy. Slaba psychika w polaczeniu poczuciem, ze musze im wszystkim udowodnic...
Wstydze sie jesc przy kims. Skradam sie po domu jak zlodziej ladujac do kieszeni jedzenie i zamykajac sie w pokoju. I pozeram, pozeram, jednoczesnie ogladajac szczuple dziewczyny w TV. I mysle, ze przeciez juz niedlugo tez taka bede...
Nie wiem czy to dobre miejsce na ten watek, ale lepszego na tym forum nie znalazlam. Nie bierzcie tego posta za cos reklamujacego niezdrowy styl odzywiania czy bulimie, nie...
Napisalam go, bo jest mi zle i nie potrafie sobie poradzic, stalam sie wiezniem zarcia, choc przeciez naprawde bardzo chce w koncu schudnac...Rozumie mnie ktos??? Nie piszcie prosze, zebym poszla do psychologa, bo to bez sesu...Wychodze z zalozenia, ze to moj problem i sama musze sobie z nim poradzic..Z wyjatkiem Was. Ale Wam nie musze patrzec w oczy...
-
Re: Ciało tłuściocha...dusza bulimiczki...
Rozumiem. Obrzydzenie, zalzawione oczy, kolejne obietnice, wstretny smak w ustach, wymiociny lecace przez nos. Obzarstwo nie dla smaku tylko dla napchania zoladka. opuchnieta wiecznie twarz, bolace slinianki, bolacy brzuch, wieczne tlumaczenie "od jutra".
Juz to pisalam jednaj dziewczynie. Na pozatek przestan wymiotowac. Ja wiem ze to nie jest latwe. Ale jak sie najesz i nie zwymiotujesz to bedziesz zalowala tego jedzenia, bedziesz myslala ze przytyjesz. Zapisz sobie mysli przed obzarstwem, po nim (jak sie czujesz, jak Ci niedobrze, ciezko, jaka sie gruba czujesz), potem po wymiotowaniu (obrzydzenie do siebie, dziwny zapach etc) i za kazdym razem jak bedziesz miala ochote sie napchac to przeczytaj to co napisalas. Im bardziej barwne i szczegolowe to bedzie, tym lepiej.
-
i skończ głupimi dietami!
zacznij jeść 15oo kcal na dzień, trochę się ruszaj
u mnie kompulsy skończyły się wtedy, kiedy nastawiłam się na długie i zdrowe odchudzanie
powodzenia!
a jak nie wyjdzie, niestety nalezy iść do psychologa
w momencie, kiedy nie radzisz sobie sama, pomocy tzreba szukać na zewnątrz
-
zgadzam sie z Agassi. Myśle że jest to problem z którym niestety nie jestes w stanie sobie sama poradzić. Dobry sposób na poczatek walki z tym podała rudakotka. Pomyśl nad tym .
Wiem jakie to wstretne uczucie kiedy sie napychasz na zapas ale i tak wiesz że to zwymiotujesz. Przerabiałam to. Skończyło sie na tym że dałam spokój z dietami i przytyłam. Aż keidys doszło do mnie że tak dłużej nie mozna i zaczęła zdrową diete, racjonalne odżywianie. Bolało okropnie, ale zrozumiałam w końcu, że żeby schudnąć paradoksalnie musze jeść. Mam nadzieje, że ty takze to zrozumiesz .
-
Mam D-O-K-Ł-A-D-N-I-E to samo.. jeśli chcesz pogadac napisz: 2314236
-
i ja też
-
Bulimia.... Czyzby???
Niestety alke rowniez musze stwierdzic ze mam podobny problem do Twojego A moze powinnam razcej napisac identyczny Tylko ze w moim przypadku trwa to juz od dluzszego czasu
Problem polega na tym ze w ciagu trzech lat przytylam 15 kilogramow Na razie sie trzymam i waga nie podskakuje ale rzecz w tym ze cokolwiek schudne przytyje to spowrotem i to w zaskakujaco szybkim tempie Tylko ze glowny problem polega na tym ze schudniecie kosztuje mnie bardzo wiele wysilku i wyzeczen natomiast przytycie trwa bardzooo krotko Czasami mam takie motywy ze potrafie schudnac 2 kg dziennie zeby je przytyc w ciagu nastepnego dnia Ostatnio wogole zauwazylam ze mam manie wagowa Na wage wchodze czasami 5 razy dziennie a to nie nalezy raczej do normalnosci
Jesli chodzi o zwracanie to mi juz raczej przeszlo bo jakos mi to nie wychodzi ale bardzo czesto zajadam smutki A najczesciej te smutki sa zwiazane z moja zbyt wysoka waga a wiec magiczne kolo wagowe sie ponownie zamyka, ale to juz jest koniec Mam dosyc tego ze mysle o sobie jako o kupie zbednego tluszczu Moje kompleksy sa glownie zwiazane z moim wygladem zewnetrznym
Wiesz co od jutra zaczynam walke ze swoim tluszczem zycz mi powodzenia W tej walce ktos zginie i czuje ze to nie bede ja
-
a ja powiem tak, prawie nigdy nie zwracam jedzenia, bo wiem, czym to grozi. I już nie użalam się nad sobą, jeśli przejadam się, to wiem doskonale, jakie będą skutki (i są ). niestety, na razie brak mi motywacji i silnejwoli, by zacząć normalne odchudzanie. przytyłam, ale zaczynam znów akceptować swoje ciało takim jakie jest nawet teraz. bo jest MOJE nie zamierzam katować go dietami, nie będę na diecie za karę, nie chcę walczyc przeciwko, ale w zgodzie ze swoim ciałem, bo ono jest moje, kocham je, jakie by nie było...im więcej go mam, tym więcej musiałabym je kochać paradoks, ale dieta ma byc PRZYJEMNOŚCIĄ a za tym idzie pozbywanie się kilogramów
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki