Napiszę o tym wieczorem, bo teraz zmykam do mojego ukochanego:) A przy okazji będę miała czas zastanowić się jak mi się to udało :lol:
Wersja do druku
Napiszę o tym wieczorem, bo teraz zmykam do mojego ukochanego:) A przy okazji będę miała czas zastanowić się jak mi się to udało :lol:
ok, w takim razie czekam na odpowiedz wieczorem, teraz zabieram sie za nauke bo jutro czeka mnei egzamin...buu :x
giulietta84 ja nie jestem na 1000 ale na 1400, dla mnie to lepsze, bo mój organizm domaga się częstych posiłków (chociaż mogą być bardzo skromne). aktualnie korzystam z "gotowca" http://www.dieta.pl/dietofWeek.asp?id=356
myślę, że będę na nim jeszcze tak z 1,5 tygodnia (wiesz, ja nie mam doświadczenia w dietach, więc pomyślałam, że na początku ktoś może za mnie pomyśleć co mam jeść ;)). potem mam zamiar już sama układać sobie menu tak na 1400 aż do uzyskania ostatecznego celu...tylko ja najbardziej boję się "wychodzenia", no ale to na razie przede mna. przemyślę wtedy jadłospis dokładnie i skorzystam z pomocy bardziej doświadczonych :)
jak na razie to dziś zainwestowałam w centymetr i się załamałam :( po 2 tygodniach diety moje wymiary są sporo gorsze niż "zwykłe" wymiary z wakacji (przed dietą się nie mierzyłam, bo nie miałam centymetra. może to i lepiej ;))
jak przyjrzysz się temu menu w linku, który ci dałam to zobaczysz, że jem po 18... o 19 kolacja a o 22 wieczorna "przegryzka". tylko, że ja zamieniam sobie obiad z kolacją, bo tu w Holandii mieszkam na kampusie i mogę o 13 zjeść coś ciepłego (przerwa na lunch to cudowny wynalazek...szkoda , że w Polsce go nie ma)
ale się rozpisałam :oops: mam nadzieję, że was nie zanudziłam :)
hej, tu we Wloszech jest kult jedzenia i wlasnei tutaj przytylam:(... wieczorkiem przejrze linka, ktorego mi zostawilas...
a ttak w ogole jakie jedzenie w Holondii?? bo tu same pysznosci :? ..
ja mierzylam sie przed dieta i teraz i poprawa jest, mala ale jest..
najbardziej martwi mnie obwod bioder (przed 103 teraz 99)... w dodatku len jestem patentowy i za Chiny nie dam sie namowic na cwiczenia... poza tym nie mam za bardzo czasu...
teraz np, niby jestem w necie, ale tak naprawde to przygotowywuje sie do jutrzejszego egzaminu..
jak u Ciebie ze slodyczami??jak sobie z nimi radzisz??
buzka
zacznę od holenderskiego jedzenia...lepiej nie pytaj :( dużo bym dała za to włoskie... holenderkie nie ma ani smaku ani chyba żadnych wartości odżywczych... wszystko jest sztuczne i tłuste... mówię poważnie...nie ma w ogóle normalnego chleba - sam tostowy itp. z produktów typu light to jest tylko mleko i jogurty (chociaż też trudno stwierdzić ile mają % tłuszczu bo jest napisane "chude" i nic więcej). ostatnio trafiłam na żółty ser w wersji "jogging" i miał mniej tłuszczu, więc od razu kupiłam (ku ogromnej uciesze mojej koleżanki). ale najgorsze w tym wszytkim jest to, że Holendrzy - ten naórd słynący z producji mleka, serów itp nie wie co to biały ser :( a ja go po prostu uwielbiam
to tyle w skrócie jeśli chodzi o jedzenie... a zapomniałam dodać, że warzywa to najlepsze są w dniu zakupu, bo po 2 dniach to już ciężko rozpoznać jakie to warzywo ;) trochę przesadzam, ale rzeczywiście psują się i więdną bardzo szybko - widać że sztuczne ;)
więc dieta w Holandii jest ciężka - trudno o urozmaicone produkty
jeśli chodzi o słodycze, to wliczyłam je do mojej diety. codziennie przeznaczyłam kalorie na podwieczorek (tak ok. 150 kcal). wtedy to jem coś słodkiego. zazwyczaj staram się jeść jakiś "zdrowy" słodycz np. dietetyczne ciasteczka owsiane czy szarlotkę dietetyczną (przepisy z tego serwisu...polecam :)) ale często jest to "wymieszane" z 1 delicją (przysłali mi paczkę z domu :!: ) albo kostką czekolady (nie ma jak "luksusowa" wedla - też z ww paczki :))
stwierdziłam, że nie ma co eliminować słodyczy z diety, bo
- po pierwsze je lubię i czułabym się źle nie jedząc chociaż odrobinki
po drugie łatwiej wtedy o niekontrolowane ataki i zachcianki
a tym samym o przerwanie diety
ja po prostu chcę jeść wszystko, tylko ograniczać ilość. no i chcę nauczyć się znajdować odpowiedniki "light" dla różnych dań :) (taki mój mały dietowy cel na przyszłość: żeby zaczać się zdrowo odżywiać po dietce)
moje drogie :) od slodyczy nie jestem uzalezniona czasem mnie nieci np dzis kawalek sernika od kolezanki lezal i patrzal na mnie zlosliwie :evil: ale mu powiedzialam spadaj i dokarmilam nim ptaszki zeby juz nie patrzal :D choc zauwazylam ze mam inny problem ja uwielbiam slone rzeczy ktore tucza np sery ooooo jak ja kocham sery ale sie trzymam dzielnie jak na razie ale musle moje kochane ze najlepszy sposob na slodycze to unikanie ich nie kupuje ciastek ani slodyczy zeby nie kusily kupuje owoce i warzywa najlepiej marchewe :)
LadyDevil zycze milego popoludnia z ukochanym :)
Popołudnie minęło miło. I kwiatka dostałam - różę:) I tak zastanawiałam się nad tymi słodyczami....Ja od dziecka je żarłam - prawie wszystkie i w dużych ilościach, a szczególnie czekoladę. Przeciętnie (przed dietą) to jadłam 8 kostek czekolady dziennie plus inne słodycze. I miałam często takie napady, że musiałam coś zjeść słodkiego. A wyszłam z tego chyba dzięki diecie South Beach. Bo na I fazie praktycznie zero cukru - i owoców, które także go sporo mają. Myślę, że to jest jak z narkotykami, przeszłam swego rodzaju detoks. Ci nie znaczy, że nie jadłam słodyczy. Np. prawie codziennie po obiadku jadłam galaretkę , tylko że robiłam ją ze słodzikiem. Słodkie, ale bez cukru. Tak samo robiłam słodkie podwieczorki np. jogurt z aromatem do ciasta i słodzikiem. Zdażały się wpadki jak np. urodziny kumpeli - kawałek tortu i 4 kawałki ciasta :oops: Ale mój organizm powoli uczył się radzić sobie bez cukru. A wierzcie mi, że łatwo nie było, bo u mnie zawsze codziennie jest czekolada w kuchni na stole...leży otwarta i czeka...wystarczy sięgnąć po kosteczkę...Ale trzeba być twardym. Wiedziałam, że jeśli pozwolę sobie na słodyczę, to zacznę pozwalać także na inne odstępstwa od diety i wszystko przepadnie. I w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że mnie juz tak nie ciągnie do słodkiego, że potafię powiedzieć NIE:) A słone, szczególnie sery też lubię. Ale np. żółty ser kupuję light 17%, tak samo light serki topione.
A tak na marginesię to się pochwalę, że już trochę "boczk"i mi zmalały:) Boczki sąmoją straszną udręką, ale jakoś z nimi walczę i chyba skutecznie :wink:
WITAM WITAM LadyDevil :!: zgadza sie z tymi slodyczami ja tak jak pisalam bardziej od slonego jestem uzalezniona ale mysle ze to jest wlasnie jak jakis nalog i tak trzeba z tym walczyc a co do serow to ja tez jem te light o obnizonej zawartosci tluszczu dobrze ze ktos cos takiego wymyslil :D
[size=18]GRATULUJE TYCH BOCZKOW[/size] ja tez bym tak chciala no ale ja dopiero zaczynam wiec musze poczekac na wyniki a jak twoj mezczyzna zauwazyl juz zmiany :?:
milego dnia :)
A mój męzczyzna zmiany owszem widzi, mówi, że szczególnie z tyłu widać :D
Miałam dzisiaj straszny sen - na złość bratu (bo to było jego) zjadłam mu czekolady trochę - 20 kostek :shock: I pamiętam, że w tym śnie, zaraz potem, zaczęłam liczyć, ile to kcal i się przeraziłam tym, co zrobiłam :D Ja to już chyba wstrzemięźliwość od słodyczy mam w podświadomości zakodowaną:D
WITAM! WITAM! :D
GRATULUJĘ TYCH BOCZKÓW!!! I w ogóle widzę, że ładnie Ci idzie odchudzanie - oby tak dalej! Będę trzymała kciuki! :P :P :P
Brrrr... sen o objadaniu się... to rzeczywiście nie mogło być przyjemne... :wink:
Pozdrawiam! Papatki! :D
erix dzięki za odwiedziny:) No, jakos mi narazie idzie te odchudzanie:)
Nie myśleć, że jestem chwalipięta - ale muszę się z Wami podzielić moją radością:) Właśnie sobie radośnie ćwiczę (już godzina za mną, jeszcze druga i obiadek potem:) ). I przyszło mi do głowy, że przymierzę sobie moje spodnie z garnituru, bo dawno ich nie nosiłam (moje jedyne wygodne buty na obcasie się zepsuły jesienią, więc nie miałam do nich butów). Mój luby zawsze lubił jak je nosiłam, twierdził, że ładnie mi pupcia w nich wygląda, ale faktycznie, takie krój spodni wyszczupla. Więc zakładam spodnie i co? Za duże :D W pasie luzik i to spory, a na pupci się juz tak łądnie nie opinają. No to stwierdziłam, zobaczymy jak mi lezy spódnica z tego komlpetu (bo to gangol 3-częściowy, czarny, w jasne prążki). Ten komplet kupiłam jakoś w kwietniu w tamtym roku (na maturę :wink: ). Jak kupowałam to wszytko leżało ok, tylko spódnica była ciut przyciasna - za bardzo opięta na udach i pupci. Założyłam spódniece i szok :shock: Na pupci nie napięta, na udach i biodrach też nie, spokojnie sobie leży na mnie. I musiałam ją niżej dać, bo wcześniej to musiałam ją dość wysoko założyć, żeby się dopiąć :x I żałuję, że tych butów jeszcze nie kupiłam, bo w niej naprawdę widać, że schudł mi tyłek, biodra i uda. Potem przymierzyłam marynarkę - i też za duża. Nie wcina się w tali, prawie prosto idzie i nie opia się na biodrach:] Oj, coś czuję, że na tegoroczną maturę (poprawiam sobie histę) będę musiała nowy komplet kupić, ale jakoś specjalnie mnie to nie martwi :wink: A z ciekawości zmierzyłam ile ta kiecka i spodnie mają w pasie - i wyszło 80 cm :shock: Czyli wsumie spadło mi już 7 cm (jak nie więcej, bo jak mówię, dawno tego nie nosiłam). I jeszcze przymierzyłam jedną rzecz - moją ukochaną sukienkę studniówkową. Kupiłam ją rok temu przed moją studniówką, a w tym roku byłam w niej na studniówce mojego chłopaka. Hmmm...i powiem, że miałam mały problem z dopięciem się, ale na chama się jakoś dopięłam, tylko że przez cały wieczór byłam ściśnięta niemożliwie i brzuszek tragicznie mi wystawał. A teraz zmierzyłam i porównałam ze zdjęciem - brzuszek o wiele mnie wystawał, dopięłam się bez problemu, nie opinała mi się na biodrach i pupci tak bardzo :D I tylko żałuję, że nie mogłam tak wyglądać na tej jego studniówce:( Sukienka jest w rozmiarze 40, garnitur w romiarze 42, a w wakacje kupowałam spodnie w romarze 44. Czyli czyżbym przeszła z 44 do 40? :D Ależ się cieszę :D No to idę ćwiczyć dalej :wink:
moje ogromne gratulacje :!:
2 rozmiary to nie przelewki...no i ważniejsze niż gubienie kilogramów jest właśnie to gubienie centymetrów... :)
jeszcze raz gratuluję. powiedz mi co ćwiczysz. bo z tego co pamietam to 8 minutówki i weidera. i tylko po tym takie efekty? bo ja też to ćwiczę, więc dlatego tak z ciekawości pytam ;)
No z czasem ćwiczę coraz więcej, zaczynałam od 5 ósemek, czyli 45 minut około, teraz ćwiczę po 2 godziny :wink: Zaczynam od weidera (dziś 22 powtórzeń - masakra :twisted: ), następnie pare ćwiczeń na dolny brzuch, potem robię ćwiczenia na boczki, które znalazłam w Kulturze fizycznej, później robię właściwie wszystkie ćwiczenia z 8 minutes arms, tyle że po 15 powtórzeń z butelkami z piaskiem po 1 kg ( chcę coś z moimi obwisłymi rączkami zrobić:( ), trochę hula hopem pokręcę. Potem zjadam II śniadanie (dziś np. szklanka soku warzywnego + orzechy) i jadę 8 minute x 5. Chodzę też na basen, ale byłam jak narazie raptem 3 razy (bo w tym tygodniu sobie odpuściłam, bo chora byłam i musiałam się wyleczyć). Chciałabym jeszcze tak przynajmniej z 2 razy w tygodniu jogę z Shape robić, ale póki co, nie ma czasu jakoś :wink:
Biedronka1983, tutaj tez nie ma bialego sera :evil: ..., lady devil, dzieki za odpowiedz, musialabym wyczaic w necie gdzies na czym polega south beach i przemyslec czy to dieta dla mnie..
a tak w ogole to sie chcialam tez pochwalic, niestety nie moimi dietowymi wynikami, a wynikiem egzaminu z literatury wloskiej(tego z dzisiaj rano).. poszedl bardzo dobrze :arrow: 28/30...
a co do dietkowania, to dzis nie zjadlam jeszcze nic slodkiego.. ale pozniej chyba wypije sobie kakao, bo nie wiem czy wytrzymam bez niczego slodkiego..
tez gratuluje ci znikajacych boczkow lady devil
jestem wykonczona, ide sie przespac z 2 godzinki, potem wracam :)
eh.... wlasnie przeczytalam pewnien artykul o anoreksji, pod nim mozna bylo sobie wyliczyc swoja wage doskonala.. i.. wyszlo mi 49 :cry: ale ja w zyciu nie zejde do 49 kg...
giulietta84 gratuluję wyniki z egzaminu :) Hmmm...49? Ja bym sie tym specjalnie nie przejmowała, bo nie ma czegoś takiego jak "waga doskonała". Uważam, że cel jaki sobie założyłaś jest dobry i tego się trzymaj:) A ten artykuł to w gazecie czy w necie? Bo jak w necie, to napisz link. Chiałabym zobaczyć jak to oni wyliczają tą wagę doskonałą :wink:
hej, na stronie glownej onetu jest artykul http://wiadomosci.onet.pl/1317416,2678,kioskart.html
pod artykulem jest napisane:oblicz swoja idealna wage, klikasz, tyle :)
dzieki za gratulacje za egzamin , napocilam sie na nim oj napocilam :)
A mi wyszło, że moja idealna waga to 58:]
czyli ze brakuje nam prawie tyle samo do ''idealnej'' wagi :lol: ...
Między moją idealną wagą a Twoją jest 10 kilo różnicy :D ...a czy te wagi takie idealne? Kiepsko to liczą w tym programie, bo biorą pod uwagę tylko wzrost, wagę i płeć. A przecież można mieć tyle samo wzrostu, ale inne typy budowy.
wiem, iwem... no co ty... to przeciez taki zarcik byl z tymi 10kg :lol: ..
Ale jak się tak zastanowić, to wychodzi 10 kilo różnicy i 10 cm:] Czyli 1 cm więcej, to 1 kilo więcej? Muszę się pobawić tym wyliczaniem wagi, zobaczę, czy moja teoria się sprawdza:]
Ech, ten przelicznik faktycznie tak ma, 1 cm= 1 kg. A według niego BMI mam w normie, taaa...akurat :lol: Przypomniało mi się, że jak byłam jeszcze dzieckiem, to ogólnie się przyjmowało, także lekarze tak robili, że powinno się ważyć: wzrost - 110cm (no chyba, że ktoś ma pona 2 m:]). Czyli np. 170 - 110, wychodzi 60. Ale to są głupie moetody, bo nie uwzględniają np. budowy. Mogą być 2 osoby, o tym samym wzroście i wadze, tyle, że jedna będzie wyglądać grubiutko, a druga ok. Dlatego nalepszym wyznacznikiem jest lustro:)
Powoli finiszuję z Weiderem - kończę całą serię w czwartek. I tak się zastanawiam co bym mogła w zamian ćwiczyć? Bo i tak po góra 2 tygodniach chcę od nowa zaczą 6-stkę, ale chce troche od tego odpocząć. Myślałam może nad pilatesem albo jogą, na coś w każdym razie muszę się zdecydować. Zaraz idę spać, bo coś zmęczona jestem, zresztą ogólnie taki senny dzień mam.
Ha! :D Dziś znowu mierzyłam moje kochane brązowe sztruksy i...tym razem udało mi się dopiąć, wiadomo na chama, obciśnięta i wogóle, ledwo oddychałam, ale już sam fakt, że się dopięłam, jest sukcesem :D
doskonale rozumiem twoja radosc. ja wczoraj wkladalam spodenki, ktore kupilam w wakacje jako takie w sam raz (ani za duze ani za male), ale ostatnio bylo mi w nich ciasno...nie zebym sie dopiac nie mogla, ale taki dyskomfort odczuwalam ;) a wczoraj jak je wlozylam to tak jakby luzniejsze byly :D nie zeby takie jak na poczatku, ale nie bylo tego dyskomfortu ;)
pozdrawiam weekendowo
LadyDevil!! Po raz golejny stwierdzam, że jesteś moim motywatorem!! Gratuluję bardzo tej sukienki na studniówkę i gangu :) A te sztruksy to już hoho :D Podziwiam za wytrwałość!
Fajnie, że kogoś motywuję:) Aż nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła "normalnie" zapiąć te spodnie i je nosić:) Bo moje obecne są już sporo za duże i nawet pasek nie pomaga (za mocno nie mogę ścisnąć, bo takie marszczenie się nieładne robi).
eh.... ja narazie jakis takich roznic na ciuchach nie widze... zwazylam sie rano i - 57 i pol :( lipa... ale jak narazie nei zmieniam tickerka, nie chce mi sie :)...
postanowilam przejsc na diete 1000kcal... ale nei wiem jak dlugo wytrzymam, bo nie mam za bardzo czasu, zeby liczyc kalorie... coz .. zobaczymy...
nastepne wazenie za tydzien
a wam dziewczyny gratuluje takich postepow (ja do spodenek z zeszlego roku jeszcze nie dam sie rady wcisnac).. :evil:
giulietta moze sprobuj skorzystac z jakiegos "gotowca" - wtedy nie musisz liczyc i liczysz dopiero jak ci cos nie pasuje albo nie ma tego w sklepach (wiem jak to jest poza Polska z tymi skladnikami ;)). wydaje mi sie ze w serwisie jest kilka przykladow 1000, nawet w wersji dla pracujacych i zapracowanych...moze cos ci tak podpasuje, ze bedziesz mogla zabierac na uczelnie i tylko cieply obiadek (kolacja) po powrocie. zycze powodzenia w poszukiwaniu :)
hej biedronka1983, dzieki, dobry pomysl, zaraz pozagladam na gotowce, pewnie cos znajde ciekawego :)
a ty co robisz w Holandii?? Bo gdzies cos wyczytalam o jakims obozie..
w Holandii studiuje sobie...wyjechalam na rok, do domku wracam w lipcu (tak okolo polowy), wiec jeszcze troszke mi zostalo. ale od poniedzialku zaczynam praktyki (staz) - 12 tygodni z czego druga polowa w Sudetach :D ciesze sie, ze chociaz do Polski troszke pojade (najbardziej cieszy mnie polski chleb i bialy serek :))
zapraszam do mnie na topic...tam cos wiecej o mnie chyba jest ;)
Dziś ciut nagrzeszyłam :oops: Limit 1000 kcal przekroczyłam o ok. 150 kcal, bo zjadłam kawałek szarlotki (to było zaplanowane) i serce pierniczek ( u chłopaka i tego nie planowałam :oops: ) i mały paseczek szarlotki przed chwilą :oops: Ale myslę, że chyba jakoś specjalnie mi to nie pójdzie w boczki :wink:
Jednao szaleństwo na pewno nie :) Z resztą, przy Twoich ćwiczeniach... O boczki nie masz się co martwić!!
witam LadyDevil ostatnio nie wpadalam na " wirtualna kawcie" ale wrocilam do domciu z uczelni no i lekko zalatana jestem no bo tu basen tu cwiczenia a tu jeszcze rodzinka cos coagle chce no i oczywiscie nadrabiam zaleglosci z ukochanym :) szrlotka sie na przejmuj czytalm gdzie na forum ze powinno sie jest 1000 - 1200 bo organizm sie nie przyzwyczaja wtedy do dietki i polecam pilates ja cwicze od tygodnia razen z 8min i musze przyznac ze jest ciezko na poczatku ale z kazdym cwiczeniem jest juz lepiej :) no i pocieszam sie ze jak boli to znaczy ze dobrze cwicze i tluszczyk ucieka :lol: oki lece jezdzic na rowerku stacjonarnym i zycze milej niedzieli :)
agata1001 wiem, jak to jest z brakiem czasu. Ale cieszę się, że znów wpadłaś do mnie. Nad pilatesem się zastanawiam - za 4 dni koniec weidera. W sumie mam pilates na kompie i książkę mam (tylko kumpeli pożyczyłam). I chyba się za niego wezmę, tak dla odmiany:) A dziś pyszny obiadek miałam gołąbki (ale bez ryzu i na mięśie z indyka) i na deser maleńki kawałek szarlotki :oops: Mam nadzieję, że zmieszczę się w 1000 albo niewiele go przekrocze. Pocieszam się, że szarlotka była bez ciasta na górze (bo mamie na końcu brakło) i bez cukru pudru, czyli taka wersja light. No i już się kończy i bardzo dobrze :wink:
LadyDevil na pewno sie zmiescisz :) zreszta jak sama piszesz to byla szarlotka w wersji light no i wydaje mi sie ze przy Twoim dietkowaniu to nawet ta szarlotka nie zaszkodzi :) no a golai maja malo kcla no bo to kapusta sam miesko chude z ryzem no a co do cwiczen to pilates to moj sposob na posladki w 8min bo jak mnie juz tak bardzo boli pupa po pilatesie to 8min wydaja sie takie latwe :lol: ja mam w sumie 2 filmiki pilatsu i oba sa bardzo fajne znalazlam je tu na forum i szczerze polecam :)
milego dnia :)
ja wczoraj i dzisiaj to dopiero nagrzeszylam... :oops:
wczoraj, to lepiej przemilczec - tyle tego bylo... :( , dzisiaj natomiast bylam na polskim obiedzie u mojej kolezanki mamy :( ...
ledwo co oddycham z przejedzenia...
Nic, od jutra scisla dieta 1000kcal...