-
nie chcę być salcesonem!!!!!
Pomocy! Jestem w dole psychicznym! Nie dość że za dwa miesiące stuknie mi 40-tka, to coś dziwnego dzieje się z moim organizmem. Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. mam dość swojego obżarstwa i łakomstwa. Ja nie jem, ja po prostu żrę . Mimo, że staram się nad tym mieć kontrolę nie mogę się opanować, tyję z godziny na godzinę. Nigdy nie byłam szczuplakiem, odchudzam się od urodzenia. Zawsze musiałam uważać na to co jem i ile jem. Nie miałam jednak wyrzutów sumienia, bo spalenie paru kilogramów było dość łatwe. A teraz jakaś blokada. tyję okrutnie. Już nie mieszczę się w ciuchy w których chodziłam z zeszłym roku. Jestem przerażona. nie mam siły, nie mam samozaparcia, nie chce mi się poćwiczyć, nie mam apetytu na życie i na seks. Mam super faceta w łóżku, którego kocham od 16 lat ponad wszystko, a mnie się chce spać. Jeszcze parę lat temu figlowaliśmy w łóżku, a teraz poprostu chcę odwalić numer. Czuje się winna wobec niego, wstydzę się swojego ciała i zwałów tłuszczu. Jestem tego świadoma, a mimo to nie mam dość silnej woli by ograniczyć jedzenie. Chyba jestem nienormalna. Boję się, że mój biedny mąż tego nie wytrzyma i poszuka sobie zastępstwa. Jedzenie jest moim nałogiem. Nie chcę być chuda, chcę się czuć dobrze, i podobać się mojemu mężowi i sobie. Ale jak to zrobić gdy się nie ma silnej woli. Nie wierzę w diety cud, co mam robić, potrzebuję wsparcia czterdziestoletnich tłuścioszków i tych, którym się udało!! acapulco[/list]
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki