Dżem dobry... zwłaszcza w pączku... )))
I tym optymistycznym akcentem... witam serdecznie, acz w przelocie... zajrzałam, bo doszło mnie, że ktoś ploty rozpuszcza, jakobym bywała na -10... nie nie nie... Pinos mały dzięciołek - jak nie pracuje, to kuje... byle do poniedziałku...

GRATULUJĘ wszystkim schudniętym... mam nadzieję, że na mnie poczekacie... i nie znikniecie, tak jak wasze kilogramy...

Pozdrawiam, i lecę dalej pracować, bo u mnie wszyscy, poza mną, prawnicy (czyli 5 sztuk z 6) na urlopach, a szef za tydzien wyjeżdża do meksyku, więc nadrabia tyranizowanie... ))

Kasiullu biedny Ty mój... zdrowiej szybciutko, a zamiast kleiku proponuje kaszkę dla niemowląt na wodzie - malinowa mniam. Ja po moim zatruciu miałam jeszcze pół paczki i jadłam z nieprzymuszonej woli na śniadanka... OOOO! to je pomysł na obiadki do pracy! Miseczka, kaszka (niestety nie Kaszka) i gorąca woda... Dziękuje Kasiull, za pomysł... )

Całuśne całusy od Pinosa...