Pokaż wyniki od 1 do 8 z 8

Wątek: dziennik kruczydla

  1. #1
    kruczydlo jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    03-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie dziennik kruczydla

    Cześć. Jż tu kiedyś byłam. Efekty były także. Zeszłam wtedy z 78kg do 62kg. Hmm. Jak to ładnie wygląda ;) Ale teraz znowu jest 67, znowu czuję się kiepsko, znowu oponki, znowu fałdki i - co najważniejsze - znowu gorzej się czuję.
    Próbuję znaleźć ten rewelacyjny sposób na życie, ktory wtedy powodował, ze tak fantastycznie się czułam. Nie pamiętam już, jak to zrobiłam. Spróbuję odtworzyć.

    Po pierwsze: codziennie bieganie. Wstawałam około 5 i 40 minut truchtu po okolicznych krzaczorach. To jest najcięższy element tego trybu życia, bo mam, jak wielu, kompleks "okrągłego początku". Muszę wstać dokładnie o tej 5, bo jeśli zaśpię choć chwilę, moja podświadomość już spisuje dzień na straty. Muszę także sama siebie przekonać, że naprawdę CHCĘ wyjśc pobiegać - naprawdę nie jest to łatwe, skoro paskudny chochlik na moim drugim ramieniu krzyczy bardzo głośno "Ależ najbardziej na świecie to ty chcesz teraz przewrócic się na drugi bok i chrapnąć" ...
    Ale kiedy już daję rady wstać, wyjść i pobiegać, dzień zaczyna się pozytywnie... I co dalej? No właśnie cholera nie pamiętam!
    Na śniadanie płatki, ale prawie bez płatków, za to z dużą ilością owoców.
    Na drugie też chyba owoce.
    Na obiad... razowy makaron i brązowy ryż i dużo warzyw.Hmm.
    Na podwieczorek ciaste.... stój! Na podwieczorek jabłuszko (uff)
    na kolację pojęcia zielonego nie mam.

    I najgorsze: nie pić piwa. Nie jeść pizzy. Nie zażerać się batonikami "bo mam chandrę".
    Tylko jak to zrobić, żeby nie MUSIEĆ tego wszystkiego wprowadzać? Nie mieć potrzeby pochłaniać tego paskudztwa? echhh właśnie. Zmienić postrzeganie a) świata b) siebie c) zycia. Echhh. I tutaj leży pogrzebany pies.

    Dobrze. To ja spróbuję. Na razie jestem po porannym bieganiu (udało się wstać, jupii!) i po śniadaniu w postaci brązowego ryżu na mleku z jabłkiem. Wg tabel kalorycznych wprowadziłam ponad 400 kalorii, jakoś misię wierzyć nie chce. Ale uwieżę, trudno.
    Cóż. Idę szukać .. ekhem... sensu diety....

    Pozdrawiam serdecznie
    kra kra

  2. #2
    Maricia jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-12-2005
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3,461

    Domyślnie

    Cze kra kra...wiem coś o tym, też kiedyś ważyłam więcej i schudłam, znowu przytyłam i teraz znowu chudne...mam nadzieje, że tak nie będzie zawsze, prawda jednak jest taka jak raz diete zastosujesz to już zawsze...Dasz rade
    lipiec 2008 84,7 luty 2009 68,8 marzec 72 16 kwiecień 69,9 14 sierpnia 77kg 16 sierpnia 75,4kg

    W poszukiwaniu samej siebie... - Strona 251 - Grupy Wsparcia Dieta.pl

  3. #3
    kruczydlo jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    03-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dzieńdobry!

    Maricia, dziękuję za miłe słowa ;)

    Miałam wczoraj dziwną chandrę. Co prawda wstałam rano i biegałam, ale w ciągu dnia czułam się paskudnie. Pewnie ma to jakiś związek z cieżko rozpoczynającym się okresem, hmm.. ;)
    Pamiętam, że wtedy, 3 lata temu, kiedy schudłam, robiłam sobie co tydzień detoks, takie dni wodnika. Do tego podobne "oczyszczacze" wprowadzałam przy każdej miesiączce. Ponoć to niezdrowe. Ponoć własnie wtedy można, a nawet trzeba sobie pofolgować. A ja właśnie się zawzięłam: NIE będzie mną dyrygowała jakaś macica i inne jajniki! Nie i już! I nie jadłam.
    Wczoraj też tak zrobiłam. Nawet niespecjalnie byłam głodna. Wciągnęłam pomarańczę i banana i tyle. I czułam się naprawdę, nomoże nie syta, ale bynajmniej nie zassana ;-)
    Chciałam zrobić małe zakupy, i w końcu kupiłam jakąś bieliznę, ale wracając do domu strasznie się przeklinałm. Wieczorem stwierdziłam, że pisanie na forum to bezdenna głupota. Jeszcze później wieczorem stwierdziłam, że muszę sobie zapalić, a co tam, zajaram się na śmierć. Jeszcze później włączyły się kłopoty ze snem. No po rpostu, powiadam Wam, fatalny dzień.

    A dzisiaj- dzisiaj nabrałam rozpędu we wczorajszym dołku i znowu jestem na górce. Wstałam rano, o 5, poszłam biegać. Co prawda, był to bardziej marszo- niż bieg, ale zawsze to 40 min intensywnego wypacania. Teraz żałuję strasznie, że nie mam żadnego pięknie pachnącego i obłednie działającego żelu i kremu antylipid, bo normalnie, jak rzadko, mam straszną ochotę na odrobinę takiego komfortu.
    Przed bieganiem wciągnęłam jogurcik z karnityną (moje ulubione Jovi),a teraz popijam czerwoną herbatkę, wcale nie myślę o paleniu ( ;>) i zastanawiam się, co i ile zjeść na śniadanie. Potem czekają mnie długie zajęcia, więc prawdopodobnie kompletnie nie będę miała czasu na jedzenie czegokolwiek innego niż owoce. I dobrze, wiosna w końcu ;)

    Ach, no i najważniejsze: wlazłam dzisiaj na wagę, po wczorajszym "czuję się gruba, stara i brzydka" i... 65kg !! No, 65,5 ;D Ale kurcze, półtora w dół. Jestem zachwycona ;) Wszystkie obwody poszły o 1cm w dół.. a ten kupiony wczoraj stanik jest naprawdę baardzo ładny ;)
    I jak tylko otworzą, wybieram się do drogerii. A co. Nie będzie chandra pluć nam w twarz. Ot co!

    Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie!
    Miłego dnia i wszystkiego dobrego!
    k.

  4. #4
    Maricia jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-12-2005
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3,461

    Domyślnie

    Nie myśl tak be be o sobie
    pomyśl...

    [size=24]"Jestem młoda, jestem piękna, jestem szczupła i ponętna" [/size]
    lipiec 2008 84,7 luty 2009 68,8 marzec 72 16 kwiecień 69,9 14 sierpnia 77kg 16 sierpnia 75,4kg

    W poszukiwaniu samej siebie... - Strona 251 - Grupy Wsparcia Dieta.pl

  5. #5
    kruczydlo jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    03-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    tak, tak właśnie zaczęłam myśleć, a co najbardziej niesamowite, to działa! ;)

    Wczoraj miałam męczący dzień, spałam za krótko, biegania nie było. Jedynie kilka brzuszków i inne takie.
    Nie dociągam do 1000 kalorii. Nie, żebym się starała. Po prostu nie jestem głodna, a nie chcę w siebie wmuszać. Głód napada mnie wtedy, kiedy akurat jeść nie mogę, bo wykład albo coś, a kiedy wreszcie już mogę coś zjeść, to nie mam na to ochoty. Pheh. Nie będę narzekać ;)
    Dzisiaj wstałam elegancko, poszłam biegać. Co prawda trochę za krótko, ale strrrasznie dużo ludzi wywiało na poranne spacery z psami albo z samymi sobą, więc umknęłam po tzw "trasie podstawowej" prosto do domu.
    I teraz siedzę sobie, popijam zieloną herbatkę typu "Wiśniowy sad" (pachnie przeobłędnie), czuję jak emulsja Cellublock wchłania się pięknie, i delektuję się świadomością, że na wadze dzisiaj było NIECO PONIZEJ 65 kg ;) To jeszcze nie jest 64, ani nawet 64,5, ale już już wskazówka wrgnęła w dół. I jestem zachwycona ;)
    Jedyne, co mnie troszkę martwi, to problemy z okresem. Nie dość, że ciągle trwa (w sumie ma prawo, dopiero 3 dni, ale podczas mojego ostatniego spadku wagi trwał dokładnie tyle i ani minuty dłużej), to jeszcze jest strasznie obfity. Baardzo mnie to denerwuje. I pojęcia nie mam, co z tym zrobić. Macie jakiś pomysł?

    Co by tu dzisiaj zjeść na śniadanko?.... Przed bieganiem wypiłam jogurt "Jovi sport", ale to chyba trochę mało, hm?
    Idę spenetrować lodówkę ;)
    Pozdrawiam serdecznie
    k.

  6. #6
    Maricia jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-12-2005
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3,461

    Domyślnie

    Cześć Kruczydło, schudłaś już coś? Kruczydło co najważniejsze nie poddawaj się bo nikt nie pisze u CIEBEI na poście, ja tak kiedyś zrobiłam...to jest najgorsze, jeśli u CIEBIE nie piszą to podłącz się do kogoś....napewno ktoś się ucieszy...
    To fajnie masz, że jesteś głodna na wykładach, co studiujesz?A może palenie tez odstawisz?
    lipiec 2008 84,7 luty 2009 68,8 marzec 72 16 kwiecień 69,9 14 sierpnia 77kg 16 sierpnia 75,4kg

    W poszukiwaniu samej siebie... - Strona 251 - Grupy Wsparcia Dieta.pl

  7. #7
    grubaga jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    17-05-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ha, witam koleżanki i łączę się w diecie. Ja cztery lata temu ważyłam 84 kilogramy. Dobiłam do 68, ale w ciągu tych lat wskocyzłam na 73 kilogramy. Teraz się zawzięłam i postanowiłam schudnąć do 65. Myślę, że to chyba dobra waga dla mnie. Biorąc pod uwagę fakt mojej budowy ciała, grubych kosci i hmm genów, myślę, że jest to założenie realne. Już nie mam do zrzucenia osmiu, ale tylko sześć kilogramów. Myslę, że możemy się chyba wspierać razem, prawda?
    Ja niestety nie mam zbyt wiele czasu na zajęcia typu fitness, pieniędzy tez nie bardzo, więc wymyśliłam sobie, że będę przynajmniej trzy razy w tygodniuy dojeżdżać do pracy rowerkiem. I wiecie co? Udaje mi się!
    A dziś zajdałam na razie fruinę i wypiłam kawkę z mlekiem.
    Cieszę się bardzo, bo waga poszła w dół. Nareszcie...

    Pozdrawiam cieplutko!
    Grubaga

  8. #8
    grubaga jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    17-05-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ha, witam koleżanki i łączę się w diecie. Ja cztery lata temu ważyłam 84 kilogramy. Dobiłam do 68, ale w ciągu tych lat wskocyzłam na 73 kilogramy. Teraz się zawzięłam i postanowiłam schudnąć do 65. Myślę, że to chyba dobra waga dla mnie. Biorąc pod uwagę fakt mojej budowy ciała, grubych kosci i hmm genów, myślę, że jest to założenie realne. Już nie mam do zrzucenia osmiu, ale tylko sześć kilogramów. Myslę, że możemy się chyba wspierać razem, prawda?
    Ja niestety nie mam zbyt wiele czasu na zajęcia typu fitness, pieniędzy tez nie bardzo, więc wymyśliłam sobie, że będę przynajmniej trzy razy w tygodniuy dojeżdżać do pracy rowerkiem. I wiecie co? Udaje mi się!
    A dziś zajdałam na razie fruinę i wypiłam kawkę z mlekiem.
    Cieszę się bardzo, bo waga poszła w dół. Nareszcie...

    Pozdrawiam cieplutko!
    Grubaga

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •