-
No, jeśli twój facet też zrzuca to jesteś w rewelacyjnej sytuacji, bo ja swego czasu tez razem z moim dietowałam i nic mnie bardziej nie mobilizowało :D Powiedz mu zeby cie pilnował, niech na ciebie "krzyczy" jak będziesz chciała zgrzeszyc jakimś słodkościem i niech ci świeci przykładem, co chyba i tak juz robi :]
Co do podjadania to widocznie siedzi ci w główce że za bardzo lubisz jeść. Ja też to miałam jeszcze całkiem niedawno, a i teraz potrafi mnie czasem dopaść. Jak już pisałam, jeśli musisz to spróbuj z surowymi warzywami, śmiem twierdzic że mozesz ich pochałaniać do woli i nic ci się za bardzo nie powinno stać. W miarę możliwości usuń z domu "złe" rzeczy i sama absolutnie nie kupuj (szkoda i kasy i sylwetki; mozesz zrobić tak - za każdym razem jak powstrzymasz się od kupienia sobie czegoś do podjadania wrzucaj te dwa zł, czy tam ile do skerbonki, puszki czy czegokolwiek. I zakładając że powstrzymujesz się codziennie po miesiącu masz na super bluzkę w nagrodę w mniejszym rozmiarze :p - takie to proste - tak tak, wiem teoretycznie :]) poproś domowników żeby swoje podgryzacze przed tobą chowali. Jak cie bierze na słodkie to się najlepiej zasłodź długo ciumkaną łyżeczką miodu, która wg. dietowej tabelki ma tylko 23 kcal ;]
no i przede wszystkim bardzo dobrze że cie te złe i niemotywujące doły opuszczają. Optymizm przede wszystkim :>
-
Hmm....z tym odkładaniem do skarnonki to całkiem fajniutki pomysł, ale tak jak już wspomniałam natchnęła mnie w końcu moytwacja i dziś zjadłąm po podliczeniu równe 1300 kcal, nie chce mi się pisac co, ale wszystko było wzorowe, poza lodami w pracy ( pracuję w lodziarni heh...więc zrozumcie...) I czuję się super, że wytrzymałam. A mojego kochanie już starałam się namówić żeby krzyczał jak jem cos słodkiego, ale On nie potrafi mi tego odmówić :)
-
No, to bardzo dobrze że ci wrócił zapał :] Mam nadzieję że cię nie opuszcza! Ja przez ostatnie dwa dni imprezowałam, dlatego mnie nie bylo - trzeba przecież oblać zdaną maturę :]. Jestem z siebie trochę dumna (a trochę nie :p) bo wypiłam w tym czasie tylko jedno piwo (co i tak zrobilo mi z moich pięknych 1300 kcal 1500 :p). A wczoraj natomiast byłam na lodach - ale takich lodach lodach, puchar z bita smietana, te sprawy.. policzyłam go sobie jako obiad + przekąskę i zmieściłam się całkiem nieźle w 1200. I mam nadzieję że tak to będę trzymać, bo ostatnio zaczynam coś coraz więcej jeść i podgryzać :/ uh. No nic, do następnego :] buziaki :]
(Tak w ogóle - znowu im się coś spieprzyło, bo już trzeci raz usiłuję tego posta wysłać, a cięgle mnie wywala..grrr..)
-
Ja dziś 1300 kcal. Do godz 12:30 zjadłam chyba z 1000 i się wkurzyłam. Powiedziałam sobie, że skoro jestem taki obżarciuch to teraz musze odpokutować...i do końca wieczora zjadłam pół loda truskawkowego, jabłko i 2 łyżki musli. Jestem z siebie dumna..oby to trwało wiecznie :D :D :D Tzn nie moja dioeta :?
-
Brawo :] Jak tak się będziesz dalej trzymać to Twoja dieta pewnie już niedługo się skończy, a wiecznie to bedzie trwać Twoja piękna szczupła sylwetka :> Ja jestem po porannych biegusach - biegam po zalesionej wyspie Bolko z moim byłym :P Moj obecny troche kreci nosem, ale on ze mną nie może bo pracuje, a ja go przekonałam że lepsze bieganie z exem niz obawianie się zboczeńców w krzaczorach, nie?
To okropne, powiem Ci, jak większośc moich znajomych podchodzi do ruchu. Najczęsciej im się nie chce biegać bo nie, kolejny powód to to że bieganie jest nudne, a już najlepsi są ci co twierdzą, że nie pobiegają ze mną bo nie mają kondycji -_- Reczywiście, super argument - kurcze, no przecież ja nie wymagam od razu maratonów! A taki wooolny truchcik jest taka fajna sprawa przecież :]
Robię sobie właśnie poranek piękności - siedzę przed kompem nabalsamowana i z zieloną maseczką na twarzy :P Czego się nie robi dla wyglądu... ahh, słodka próźności.. hyhy :p
Ok, idę z siebie to zmyć, a później sobie poczytam :> Może Ty też byś Optymistko przeczytała Mroczną Wieżę? :P Pierwszy tom jest trochę gorszy, ale reszta...http://juny.koreanblog.com/images/emot/emot_s_03.gif
-
Ojej :? Czytania to ja mam już dosyć tych naukowych książek typu bioichemia Stryera wielkości średniej encyklopedii, albo chemii fizycznej czyli CZarna magia :? Jakoś mnie głowa boli od tych malutkich liter...wole oglądać filmy...to moja oasja...dlatego psrawiłam sobie ostatnio fajny zestawik głośników 5.1 ale nie mam czasu oglądać jak nbarazie, bo praca cały czas :? Dziś z dietą gorzej...
-
I znów deprecha, nawet mój facet sie dziś martwił co się dzieje ze mną :? A ja sama nie wiem...tak mi źle jakoś. Staram się jeść mniej ale jestem potem taka zmarnowana :cry: Nie wiem od czego to. Nie wysypiam się, chce mi się spać, ale nie potrafie, do tego nauka ( nareszcie się dziś zakończyła), ale za to praca...non stop :cry: Nie nawidze jej! Ale musze tam chodziś żeby mieć na wyjazd :cry:
-
Nie poddawaj się. Każdy miewa czasem te gorsze dni, które mogą niestety niepokojąco zwiększyć częstotliwość jeśli się ma za dużo na głowie. Ja pamiętam kwiecień, maj - matury, stres, nauka, stres, nauka.. i tak w kółko. Też nie mogłam spać :/ Masz oparcie w swoim chłopaku na szczęście - przytul się do niego mocno i pomyśl, że już za jakiś czas ten młyn się skończy i trochę odetchniesz.. mi pomagało. Wiem że łatwo mi tak gadać, kiedy nie mam nic do roboty i całymi dniami siedze na tyłku i się opieprzam :/ trzymaj się, dasz radę :> Buziaki :***
-
hello : ) )
3majcie się i nie łamcie się :)
Pgosia, Twój wątek ma dzisiaj fajniutka stronę :)
każdy ma gorsze dni, fakt, coś o tym wie, każda o tym wie... ;) No ale nei można sie poddawać :) Uda się!
ja np. wierzę, że jak schudnę będę się lepiej czuła, wiem o tym i dążę do tego. Bo czuję się czasami fatalnie!
Jak Pgosia wyniki? pewnie do 11.lipca stres, co? ;)
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuziaczki :**********************
-
Wiem wiem...nie poddam się, ale czasem to takie ciężkie. Z diety nie zrezygnuje, ale muszę się wziąć ostro, bo całe żecie mi się nie chce odchudzać :? Dziś na sniadanko pochłonęłam 360kcal...to dużo, ale ponoć śniadanie nie tuczy :) Zobazymy jak będzie dziś pod koniec dnia. A dziewczyny jak sądzicie czy mogę coś jeść o godz 22:30 bo wtedy własnie jestem w domu z pracy...Czy lepiej zabrać coś więcej do pracy i tam zjeść o rozsądnej godzinie?