(Dobra, trochę dziwinie się czuję, uzewnętrzniając się tak przez neta, bo to w końcu takie płytkie i nastoletnie, ale co tam, kij z tym. Potraktuję to jako ćwiczenie psychologiczne, czy coś.)
No więc. Ekhem. Mikrofon jest już włączony? Wszyscy sluchają? Pomidory zostały w domu i nie ma w czym we mnie rzucić? No, to dobrze. Więc. Nazywam się Kasia, mam 15 lat, krótkie, ciemne włosy, małe, kaprawe, brązowe oczka i drugie plecy z przodu. Lubię jeździć z ojcem samochodem, czytać książki Pratchetta, rzucać kąśliwymi uwagami w stronę uśmiechających się lubieżnie z telewizora czołowych działaczy PiSu. Lubię słuchać muzyki, wąchać kwiaty, przytulać drzewa, robić zdjęcia lustrzankami sprzed 20. lat. Lubię dużo rzeczy. Niestety, w ostatnich czasach coraz mniej mnie one cieszą i tu właśnie,używajc finezyjnem metafory, jest pies pogrzebany.
Dwa lata temu temu zaczęłam się maniakalnie odchudzać. Fakt faktem,zawsze byłam tłuścioszkiem, ale nigdy mi to nie przeszkadzało, dopiero w gimnazjum zauważyłam, że ludzie śmieją sie ze mnie, i to chyba właśnie skłoniło mnie do takich, a nie innych działań. Przestałam jeść, zaczęłam ćwiczyć, tańczyć, kupować czytadła w stylu "Superlinii". I udało mi się- chudłam, a wraz z tym chudnięciem wzrastało poczucie własnej wartości.
Tyle, że kiedy rodzina i znajomi zaczęli mi mówić, że powinnam już skończyć z tym liczeniem kalorii, to ja nie chciałam. Cały czas się odchudzałam, ba, myślałam tylko o mojej wadze.Teraz ważę 57 kilo, mój wzrost to 170cm. Grubasek ze mnie, prawda?
Do dziś czułam i czuję się koszmarnie. Głodzę się dniami, aż w końcu przychodzi jakiś kulminacyjny punkt i nażeram się jak świnia, po prostu czuję, że jeśli nie zjem, to stanie się coś strasznego, okropnego. A potem znowu czuję się parszywie, zamęczam wszystkich ględzeniem, jaka jestem gruba i do dupy, znów się za siebie biorę, ćwiczę, znowu jem, po czym kółko się zamyka.
Wiem, wiem, brzmi to jak jakiś banał rodem z Brawo Girla czy innego Twista, ale naprawdę, nie staram się być ani dramatyczna, ani wzbudzać w kimkolwiek współczucie. Założyłam to konto, żeby móc zrobić sobie od czasu do czasu taką sesję terapeutyczną z innymi, w internecie to w końcu ławiejsze, mówi o swoich problemach, nie pokazując jednocześnie twarzy, jeśli wiecie, o co mi chodz, posłuchać o ich problemach i, być może, otrzymać jakąś radę, co mam zrobić z własnym życiem. Dziękuję, forum serwisu Dieta.pl, że tu jesteś. Od razu czuję się lepiej.