Troche wparcia, trochę wiary, troche uporu... Zapraszam - tak sie nazywał mój poprzedni wątek. Bardzo możliwe, że do niego wrócę. Na czas wakacji postanowiłam założyć jednak cos nowego.
Potrzebuje odświeżenia, czegoś fresh . Potrzebuję odmiany bo jestem osobą, na która nuda działa negatywnie.

Przede wszystkim ćwiczenia. Co tydzien podliczam czas jaki spedziłam ćwicząc. W ubiegłym tygodniu było to ponad 5godzin. W tym tygodniu postaram sie aby było wiecej. Z drugiej strony nie chce sie forsować i będe słuchac organizmu. Nie chce go przeciążyć - narazie mi to nie grozi Aby tego uniknac nie bedę tez narzucac sobie wszystkiego naraz a bede stopniowo zwikaszac dawki - tak jak czuje sie na siłach. Pozwoli mi to tez uniknąc zniechęcenia. No i jeszcz coś istotnego - SYSTEMATYKA.
Ostatnio dużo radości sprawiają mi ćwiczenia.

Przez jakis czas byłam na diecie 1200kcal. Polecam. Narazie jednak zawieszam dietkę - w sensie liczenia kcal. Jakos mnie to osacza... Mam wstręt do tego liczenia... Miałam tak już kiedyś i zrobiłam przerwe i wszystko wróciło do normy Kazdy kto liczył kalorie i tak potem sie już orientuje - tak "na oko" - czy "dobrze" czy "źle" jadł.
Narazie nie czuje sie na siłach na dietę - tak psychicznie. A psychika jest niezmiernie wazna w diecie, jesli nie najwazniejsza. To proces zachodzacy w ogromnym stopniu w głowie. Nauczyłam sie tego i nie mam zamiaru o tym zapominac bo to OGROMNIE ważne.
Mam zamiar jeść zdrowo, różnorodnie, nie jeść na wieczór - to moja główna zmora ostatnio i bardzo możliwe, że wyeliminowanie kolacji i tak bardzo duzo da. Generalnie nie sądze abym jadła wiecej jak 1600kcal.
Jesli coś sie zmieni - poczuje dopływ sił na diete itd, postanowie wprowadzic jakieś zmiany, na pewno to tu napiszę.

Wakacje to dla moich kg czas specyficzny - przez ostatnie 5 lat bywało własnie tak, że najweksze wagi uzyskiwałam w lecie. NIe wiem czemu. Mówi sie, że najłatwiej schudnąc w lecie. Mówi sie...bo dla mnie wcale tak nie jest Mi w lecie idzie własnie najgorzej. Dopadają mnie ataki obżarstwa i zmaiast chudnąć to tyje Mam wiec nadzieje ze choć do tego drugiego nie dojdzie. Jak narazie dobrze mi idzie - pewnie przez te cwiczenia. Sprawiają mi radośc poza tym czuje, ze poprawia mi sie kondycja

Postaram sie pisać w uporzadkowany sposób - co ćwiczyłam, jak sie czuję itd.

Bardzo mile będa tu widzini goscie,żeby wesprzec kiedy bedzie gorzej i bede miala ochote sie najjeść do bólu brzucha albo nie bedzie mi sie chciało ćwiczyć. Licze też na pochwałe jeśli bedzie mi szło jak należy ZAPRASZAM

Proszę też o towarzystwo te osoby, które śledziły mój wczesniejszy wątek. Buziaki dla was :*