Witam...
Chcialam opowiedziec moja historie dzisiejsza oczywiscie zwiazana z dieta.Wczoraj bylam na imprezie gdzie bylo duzo pysznego jedzonka i zal bylo nie sprobowac a poza tym nie wypadalo odmowic bo to byly zareczyny mojej siostry.
No i tak jadlam i jadlam i jak wrocilam do domku to wpadllam w panike.I przed snem sobie mowie...koniec tego dobrego czas na diete od jutra rana.Rano wstalam 15 minut wczesniej zeby troszke pocwiczyc.Wszystko bylo pieknie ładnie.Na sniadanko zjadlam krewetki(wedlug diety plaz poludnia sa dozwolone)i bylam pelna sil i zapalu do odchudzania.Ale za jakis czas przyjechal moj niedoszly szwagier z buleczkami ale to nie takimi zwyklymi.Tylko z buleczkami z budyniem w srodku i obsypanymi nieziemska iloscia wiorek kokosowych(omine fakt ze dla wiorek moge zabic).No i bach po diecie a teraz jestem zla na sibie ze tak łatwo sie poddałam.Glupia jestem....;(
Ide sie utpoic w zlewie....
Zakładki