Ja nigdy się nie ważyłam tak normalnie podczas dnia, może najpierw oducz się tego??
Wersja do druku
Ja nigdy się nie ważyłam tak normalnie podczas dnia, może najpierw oducz się tego??
o, widzę, że się wagowa dyskusja rozwinęła ;)
nie wyobrażam sobie ważenia się raz na tydzień - ciekawość by mnie zeżarła ;) ważę się codziennie rano na czczo, a czasami też wieczorem - tak z ciekawości, żeby zobaczyć, ile mi przez noc ubędzie ;)
Olinko, jak Ci dzisiaj idzie? miłego dnia!
E tam, moim zdaniem nie jest to szkodliwy nawyk, jeśli podchodzi się do tego ze zdrowym rozsądkiem, bo my kobity mamy ahania wagowe i to nieraz bardzo dramatyczne ;)
mnie ciekawosc zzera :wink: No ale co! Nad tyciem zapanowalam, to nad niewazeniem sie nie moge? To tak naprawde wcale nie chodzi o szkodliwosc nawyku, tylko o silna wole 8) 8) 8) 8) Jesli waze sie codziennie, to moja sprawa i jest ok, ale jesli sobie powiem, ze chowam wage i nie moge wytrzymac..to juz gorzej :wink: :wink: :wink:
To tak jak postanawiam, ze nie jem czekolady i nie moge wytrzymac :wink: (tzn ja moge :lol: :lol: )
Tagottko- doskonale Cię rozumiem, po prostu daj wagę gdzieś z dala od widoku i nie będzie Cię kusić :)
ja też ważę się codziennie rano na czczo jak tofcik :) nie widzę w tym nic złego, ale tickerka i tak zmieniam raz na tydzień najwyżej, bo te codzienne wahania byłyby trudne do zaznaczenia :P nie widzę w tym nic złego, za to jakbym się miała ważyć raz na tydzień lub dwa to naprawdę ciekawość by mnie zjadła :)
buziaki i udanego dietkowania :* :)
Mnie też zżera ciekawość, chociaż kiedyś potrafiłam wazyć się raz w tygodniu, bo waga stala w pokoju siostry a ona lubi długo pospać i tak głupio jej wparowywać do pokoju by się zważyć ;)
Ja się waże raz w tygodniu , czasami to nawet rzadziej.
Tak jakoś od początku diety postanowiłam i tego się trzymam :D
No , ale jak kto lubi :P
Trochę mnie nie było, bo jadłam. Dużo i niepotrzebnie.
Mały cytat z weekendu:
"Nieszczęście zawsze wypełza na wierzch sąsiedzie, to widać. Niespełnione marzenia widać na naszej twarzy, albo w postaci opryszczki, albo na przykład wyprysków. Proszę mi wierzyc, wiele o tym czytałam. Niespełnione marzenia mszczą się na starość, nie pozwalają żyć. Odbijają się nam, w starym piecu diabeł pali, sąsiedzie. Paraliżuje nas to, co niezrobione w młodości. Osoba nieszczęśliwa nie może zmobilizować się do działania, bo zawsze sobie myśli: przecież tak mi smutno, zjem sobie trochę czekoladki, nie będę pracować, w koncu jest mi smutno, należy mi się coś na pociechę, niech pracują szczęśliwi. Dlatego osoby nieszczęśliwe nie odnoszą sukcesów"
(A. Drotkiewicz, Dla mnie to samo)
Pocieszanie sie czekoladą , skąd ja to znam :roll: :roll: :roll: .
Ale dobra droga to to nie jest , z drugiej strony bardzo trudno się z tym walczy :roll: :roll:
Olinko- nie rezygnuj ze swoich marzeń!! Mimo niepowodzeń, kiedyś w końcu uda Ci się dojść do mety...
Czasami mam po prostu dosyć tych wszystkich ograniczeń, które sobie narzuciłam (i nie mam tu na myśli diety). Mam wrażenie jakbym żyła tylko na 1/4 swoich możliwości.
Jeszcze w dodatku depresyjne/depresyjnogenne książki do ręki same mi się cisną .
Może na spacer sobie pójdę zaraz, to mi się poprawi :)
Zdecydowanie lepiej na spacer niż depresyjna ksiązka [;
Głowa do góry i uśmiech prosze :D
Olinko- nie wszystko na raz, może te swoje ograniczenia dawkuj powoli?? Przeanalizuj je, niektóre mogą być niepotrzebne i bez sensu.
Ja też zaraz ide na spacerek, piękna pogoda jest ;)
no mi też się tak wydaje, nie wszystko naraz olinko :) na pewno Ci się uda, tylko spróbuj sobie jakoś podzielić te wszystkie ograniczenia... nie przemęczaj się tam wszystkim, na pewno będzie dobrze i niedługo zobaczysz pozytywne efekty nie tylko na wadze :)
No więc sama widzisz. Głowa do góry i pędź naprzód, nie tylko dietowo. Ale na miarę swoich możliwości. Bo wydaje mi się, że możliwości zwiększają się po osiągnięciu kolejnych etapów i wtedy są na pewno większe; tzn jeśli nie patrzy się za daleko w przód ale dąży się do stacji pośrednich. To tak ogólnie i filozoficznie, ale mam nadzieję, że mnie rozumiesz. Sama staram się tak działać. Pozdrowienia :)
Jak leci Olinko??
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie słowa dodające otuchy ;)
Z ograniczeniami jednak jest tak, że hodowane przez kilka lat, nie znikną z dnia na dzień.
No dobrze, a teraz żeby nie odbiegać zbytnio tematycznie, to parę słów o odchudzaniu, którego w moim wykonaniu od czterech dni nie było. Ani trochę. Kto miewał napady kompulsywnego objadania się, ten doskonale zrozumie...Kolejny raz dałam radę wytrzymać dwa tygodnie, ech...
Może sobie zaraz pojadę poszukać płytki ctrl+alt+del (kto oglądał teatr TV w poniedziałek, to pewnie zwrócił uwagę na music), którą niby już można w empiku kupić - Nanku to wrocławski zespół, więc może ich kojarzysz?
Olinko- za dużo chyba od siebie wymagasz, musisz przystopować, bo objadanie się nie sprzyja pozytywnemu myśleniu o sobie :(
Ech, Nan, ja chyba zbyt mało od siebie wymagam, w tym jest problem...
A objadanie się faktycznie nie sprzyja dobremu myśleniu o sobie, ani odbudowywaniu pewności siebie, w ogóle niczemu nie sprzyja. I mimo tego, ze się o tym doskonale wie, to nie zawsze udaje się przestać.
Dziękuję za dobre słowo :!:
I duzo siły i wytrwałości w pokonywaniu własnych słabości życzę :!: :!: :!:
Miłego dnia Olinko :D
olinko, nie przejmuj się tak... objadanie się czasem zdarza, ale zawsze można to nadrobić jakimiś ćwiczonkami i na pewno nie poddawać się od razu! :) zaakceptuj siebie taką, jaką jesteś, poukładaj w główce i wszystko na pewno szybko się ułoży :) miłego dnia!! zdaj relację jak tam dziś u Ciebie :)
ctrl alt del [;
moja koleżanka ich koch :D
największa fanka adama sypuły na świecie [;
to taki off topic [;
mam nadzieje , ze z humorkiem lepiej :D
Pozdrawiam :D
Olinko- wiem coś o tym, człowiek gada mądro a sam jest głupi :oops: , jak czasami czuje, ze musze się nażreć to żadne triki mi nie pomagają...nawet umycie zębów :oops:
Olinka i jak tam z humorem? Oby lepiej! Wiem coś o takim braku opanowania. Ale walczymy dziewczyno, walczymy!
Walczymy!! Ja pokonałam wroga pomidorami :P
A ja nie pokonałam :cry:
Bardzo Wam dziękuję za wsparcie, ale obawiam się, że to jakaś poważniejsza sprawa niż zwykłe objadanie się w czasie diety (wiem to z doswiadczenia i lat "praktyki", z obserwowania swojego organizmu).
Jeszcze jeden cytat z książki A. Drotkiewicz, który to dobrze odzwierciedla (książkę jak najbardziej polecam, choćby dla specyficznej formy narracji):
" Opcja, która zakłada, że świat jest dla wszsytkich, nakłania ludzi do szukania swojego szczęścia. Wszyscy szukam szczęścia. Wszyscy szukam czegoś, żeby tylko zatkać sobie usta. Lubisz smak kremu, lubisz brak tlenu. I to cię tak ssie od środka, czujesz to? Ta wielka samotność, któa domaga się, żebyś bez przerwy jadła, zebyś jej jakoś zamknęła usta, czujesz to? Przełykasz i jeszcze zanim przełkniesz, musisz wziąć do ust coś nowego, to konieczne, to niezbędne. Musisz coś w siebie wchłaniać, skoro już nie masz kogo wchłaniać. Potrzebujesz kontaktu z ciałem obcym."
Nie wiem, co będzie dalej z tą moją dietą. Nie chciałabym tak Wam ciągle tutaj narzekać i marudzić, więc moze będę tylko pałętać się po waszych wątkach. Może za jakiś czas to i owo się ułoży ;)
Aha, płytki nie kupiłam, bo wyobraż sobie Chybatku, że się boom w wawce na ctrl+alt+del po teatrze tv zrobił i wczoraj byłam dziesiątą osobą, która o płytkę pytała i odeszła z kwitkiem. Może sobie na ich stronie zamówię ;)
hej olinka, ty jakieś głębsze doły łapiesz :( .
ja bym też raczej innego gatunku prozę radziła, przynajmniej na razie.bo ja po takich tekstach niestety zajrzałabym do" lodówki", ehhh....
hej olinka, ty jakieś głębsze doły łapiesz :( .
ja bym też raczej innego gatunku prozę radziła, przynajmniej na razie.bo ja po takich tekstach niestety zajrzałabym do" lodówki", ehhh....
Milushka ma rację. Nie powinnaś czytać takie teksty, bo ja też zaczęłam nerwowo się kręcić na krześle, sama wiem po sobie, że jak ktoś pisze, że sie objadł i to tak dokładnie ze wszystkim, to mam ochotę na to samo...
Już ją skończyłam czytać.
Miałam teraz zacząć "Norwegian wood", ale jest obawa, że to mnie może dobić, więc chyba podjadę sobie wypożyczyć Mikołajka, on mi zawsze humor poprawiał ;)
ojoj dziewczyny, nie poddajemy się!!! :) uszka do góry, zmienić książkę, bo po takiej to i największy optymista zajrzałby do lodówki :( Mikołajek stanowczo lepszy :)
olinko nie dołuj się tak bardzo... pomyśl sobie, ile już udało Ci się osiągnąć, poszukaj jakichś plusów u samej siebie, nie wszystko musi być takie czarne... może dzisiaj jest gorzej, może i jutro też, ale w końcu przyjdzie taki dzień, że będzie lepiej i wszystko się samo ułoży...
na zły humor polecam wyładowanie się w ćwiczonkach :) zdrowe i efektywne :D
Ja pożyczyłam rysunki Mleczka ;) to dopiero poprawia humor :P
Trochę mi czasu zabrało przedarcie się przez wszystkie posty w tym wątku..
ale odniosę się do ostatnich postów..
Olinko, ja myślę, że my wszystkie za bardzo myślimy o tym dążeniu do piękna..
Oczywiście nie ma w tym nic złego - dopóki nas to nie zaczyna stresować, zjadać.. sama siebie znasz najlepiej i jeśli wiesz dlaczego tak reagujesz - to ja nic nie jestem w stanie nowego powiedzieć.. Z podanego cytatu wnioskuję, że to wszystko z powodu samotności.. a z tym się nie da walczyć.. ja dobrze znam rekompensowanie sobie nieszczęścia jedzeniem, sama to przećwiczyłam (+alkohol)
Jedyne co mogę doradzić.. to nie wprowadzaj się w niepotrzebny stres - bo tak naprawdę to jest nasz największy wróg.. (a nie nasza waga..) a szczęście.. no cóż, jeśli chcemy - znajdziemy je - ja w to wierzę :)
Nie wiem na ile ten post jest relatywny - proszę nie gniewaj się jeśli źle Ciebie zrozumiałam.. ja też przeważnie używam skrótów myślowych.. więc może moje 'przesłanie' nie jest czytelne.
pozdrawiam
Olinko, spróbuj się zdystansować do problemów. Nie myśl o nich przez jeden dzień. "Norwegian Wood" polecam, ale może nie w tym momencie. Jest stanowczo za dziwną książką w czasie chandry. "Szklanego klosza" też raczej teraz nie zaczynaj. "Mikołajek" rządzi :) Pozdrawiam
kiedys przeczytałam, może gdzieś na tym forum, że jedzenie ma charakter społeczny. człowiek pierwotny jadał w gronie rodziny, współplemieńców. świętowano z nieodłącznym rytuałem wielkiej uczty. równanie zawsze wygladało tak :
ja + ktoś + jedzenie
a dzis częściej jest:
ja + jedzenie + jedzenie
brakuje ludzi, jedzenia przybywa. staje się ono substytutem drugiego człowieka. jest materialne, dotyklane, wypełnia czas.poza tym jedzenie ma rzeczywiscie charakter intymny - tylko ja i 'ono'. daje poczucie bliskości, przyległości..
...itd. teori jest całe mnóstwo, może nawet bardzo trafnych. trzeba tylko znaleźć taką, która przekona. ja takiej nie znalazłam, ale zapragnęłam zmienić swoje podejście w ogóle. i teraz kiedy to piszę, mimo zbędnych kilogramów, tego czy owego, jestem uśmiechnięta. czasem żeby dokonać wielkiej zmiany( ->siebie) trzeba wychodzić od szczegółów(np.dieta). ale czasem zmiana jednej wielkiej rzeczy(nastawienie) może pomóc zmienić każdy najdrobniejszy szczegół(obwód ramienia :wink: )
nie chcę się bawić w dawanie rad. chcę pokazać, że może się udawać na wiele sposobów. raz schudniesz, innym razem staniesz się bardziej wrażliwa na problemy innych, a kiedy indziej przeczytasz coś niezwykłego. życie udaje się na wiele sposobów. ciagle coś się udaje.
żeby nie być gołosłwną, uśmiech :)
hej ja tez jestem tu od niedawna.wierze w ciebie i siebie.musi sie nam udac nie przyjmuje innej opcji do wiadomosci.TYLKO MUSIMY SIE WSPIERAC!!!!!!!!!!!!!!! :D
A ja czytam właśnie książkę o zaburzeniach odżywiania i w niej jest też to co pisze aire- czyli intymność spotkania z jedzeniem. Bo wkładasz jedzenie do ust i ono jest w Tobie w środku, nikt nie jest tak z Tobą integralnie związany i nie jest w Tobie w śroku.
Trochę pogmatwane, ale jeszcze się ucze ;)
no dobrze! wszystko pieknie i teoretycznie. Jedzenie jest intymne, bo blisko we mnie, bezposrednio i tak dalej, ale dlaczego musi to byc jedzenie niezdrowe?????
Ja sie zgodze, ze zajadamy smutki, stresy, ze szukamy szczescia, ze z powodu samotnosci, ale dlaczego ja z powodu samotnosci nie moge sobie pakowac do buzi truskawek naprzyklad??? :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol:
Olinka! gdzie lazisz????
No i co tam u ciebie :?: :?: :?: :D