Żeby łatwiej przetrwać dietę może by tak sobie motywacyjnie wyznaczac powiedzmy jeden dzień w miesiącu, albo rzadziej, ale nie częściej, w którym można jeść np... wszystko??? Ja odchudzam się od 10 sierpnia, więc we wrześniu to moje urodziny (dwa dni temu) w październiku urodziny koleżanki, listopad można sobie odpuścić, grudzień - boże narodzenie (ale tylko przez jeden dzień) styczeń sobie odpuszczam, luty - tłusty czwartek itd. Można też jakoś zniwelować złe skutki tego jednego dnia, np pić przez cały ten dzień czerwoną herbatę, jeść wszystko, ale tylko przez określone godziny. Myslicie że to bardzo zaszkodzi diecie? Ale przynajmniej zapobiegnie podjadaniu w inne dni, jeśli będziemy czekac na ten konkretny, a następnego można np ćwiczyć dwa razy więcej?