chcialabym i boje sie?! nie wcale sie nie boje..to moje najwieksze pragnienie i nieosiagalny cel od 6 lat! chce schudnac! robie wszystko, a jednoczesnie nic! nie chce mi sie zaczynac kolejnej diety...jestem na siebie wsciekla gdy po tygoniu niejedzenia slodyczy uzadzam sobie istna "uczte"! nie. tu bardziej pasuje slowo "wyzerka"! zaczynam sie obawiac czy moje zwykle odchudzanie stopniowo nie zamienia sie w chorobe. potrafie nie jesc caly dzien zas wieczorem doslownie oprozniam lodowke nie patrzac na polaczenie smakow... czy powinnam sie niepokoic? przeciez nie walcze o tak wiele! teoretycznie powinnien wystarczyc mi miesiac..4 tygodnie a bylabym najszczesliwsza dziewczyna na swiecie!! walcze o utrate 3 kg! i to odkad pamietam zawsze mi przeszkadzaja w szczesciu!! mam zaledwie 16 lat a odchudzam sie od czwartej klasy podstawowki! powodem tego byl fakt ze zawsze mowiono o mnie ze jestem "akurat". obawiano sie powiedziec ze jestem szczupla bo taka nie bylam, ale gruba to za duzo, wiec bylam "akurat".
ukrywam to ze sie odchudzam, bo boje sie ze wysmieja mnie gdy zbraknie mi silnej woli.. irytuja mnie pytania typu: "odchudzasz sie? czemu nie jesz ciasta?nie jesz juz kolacji?aha odchudzasz sie.." przy innych na prawde malo jem, ale gdy nikt nie patrzy..
a powinnam byc szczesliwa! mam najcudowniejszego chlopaka na swiecie!! i to chyba dla niego schudne! przede mna ostatnia szansa! 28 dni przede mna! i uda mi sie! to bedzie ostatnie 28 dni odchudzanai a potem basta!!
zyczcie mi powodzenia i trzymajcie za mnie kciuki..prosze! ja w was wierze!!
Zakładki