hej.
Zastanawiam się nad jedną rzeczą- dlaczego organizm tak dziwnie momentami reaguje?
Przed studniówką, bezpośrednio po maksymalnym prawie dwutygodniowym obżarstwie zaczęłam sę odchudzać. Miałam czas na schudnięcie TYLKO 10 dni. Jadłam codziennie ok. 3-4 paczek (przeważnie 4) LU Petitków, słodkich ciasteczek mających 250 kcl przypadających na opakowanie. Do tego piłam jeden soczek tymbark wiśniowo-jabłkowy, podejżewam że conajmniej 50 kcl. Czyli każdego dnia zjadałam jak nic te 100 kcl. A przy tym zero, naprawdę zero ruchu, ostatnie trzy dni przed imprezą dosłownie przeleżałam, jako, że powiedzmy "zachorowałam". I wiecie co??? Schudłam. Bardzo schudłam. Z Baryłki przkształciłam się w dziewczynę niemal kościstą. Dotykałam swoich ramion i nie było takm żadnego tłuszczu, tylko mocne kości. Brzuch wklęsły, wcięcie w tali, uda po prostu super, twarz szczuplutka, policzki zapadnięte. Niesamowite, prawda? Kupiłam sobie fantastyczną sukienkę i też tak w niej wyglądałam. Słuchajcie- to było po prostu coś niesamowitego, sama w to bym nie uwierzyła gdybym nie spotkało to właśnie mnie! Bo Przecież to tylko 10 dni, dieta byle jaka , brak ruchu. Fakt-po studniówce wręcz rzucłam się na jedzenie- jak dobrze wiecie wróciło mi się wszystko z nadmiarem NIgdy już w życiu coś takiego mi się nie udało. Potrafię jeść naprawdę fantastycznie przez o wiele dłużzsy okres, opijać się wodą, wykonywać forsowne ćwiczenia i nic. Aha, jeszcze jedna ważna rzecz- myślę, że gdybym miała wagę ( a nie mam jej 0d 5 lat) to wówczas wskazała by ona 10 kg mniej. A więc ja zawsze oceniam jak wyglądam po tym jak "czuję" własne ciało gdy je dotykam i czy mieszczę się w dane ciuchy. No, a teraz takie własne wytłumaczenie tego nieziemskiego zjawiska- przed ta studniówka to było dla mnie wrecz pewne że ja będę na niej szczplejsza, przecież "musiałam"- dla niego, miałam wówczas ak ogromną potzrebe schudnięcia i wydaje mi się, że to właśnie tą konieczność wykorzystała moja wola. No nie wiem- może moja podświadomość tak odchudziła moje fizyczne "ja". Jedno jest pewne- nigdy w życiu tak bardzo nie chciałam schudnąć. Wówczas się to udało.
Chciałam się z tym z wami podzielić, bo sama często się nad tym zastanawiam z kołaczącym się w głowie pytaniem: jak?!!!
Oczywiście takiego odchudzania nie polecam, a raczej zdecydowanie odradzam, ale wiem, że każdy rozsądny człowiek zdaje sobie sprawę, że opychanie się ciastkami i słodkimi napojami nie odchudza. U mnie to były po prostu czary
CZeść!