-
Od dziś zaczynam ja
Witam Was wszystkich serdecznie. Od dziś ja zaczynam zmagania z kilogramami, tzn skuteczne działania.
Ważę 71 kg (tak plus/minus zależy od dnia - to średnia z ostatnich 3 tygodni), mam 162 cm, ale mieszczę się jeszcze w małe 40 .
Przedstawię moją historię - na początku liceum, raptownie w ciągu miesiąca przytyłam jakieś 12 - 14 kg. Miałam 15 lat to było dawno, więc nikt nie dopatrywał się przyczyn, a ja się odchudzałam, katowałam i nic
Po 10 latach od tego momentu zaczęłam palić papierosy i schudłam bez żadnego wysiłku, diet itp 16 kg; zaczęłam ważyć 58 kg - jadłam i piłam co chciałam i nawet waga mi się nie wahała.
Ale ubiegłej jesieni stwierdziłam, że jednak nie będę palić - minęło 5 lat - dla mnie o 5 za długo.
I tak na początku października miałam małe zaburzenia hormonalne - tak jakbym w ciąży była (jedno dzieciątko już mam - 7 lat chłop ma ) więc czym prędzej się wzięłam za rzucanie świństwa. Świństwo rzuciłam, w ciąży nie byłam, a kilogramy raptownie bez zmiany stylu życia i żywienia skoczyły o 13 kg ;-(
Mimo, iż waga mi wzrosła ja tego nie widziałam i nadal nie widzę - bo w większość moich ciuchów się mieszczę, kupuję nowe w rozmiarze L czy też 40 małe - a było duże 38. moje wymiary też jak dla mnie nie są zabujcze - 96 w biuście, 72 w pasie, 96 w biodrach.
Ale zobaczyła mnie koleżanka po 1,5 miesiącu i powiedziała: DZIEWCZYNO CO TY Z SOBĄ ZROBIŁAŚ.
Nie wierzyłam, że tak się zapuściłam, nie wierzyłam w to co usłyszałam.
Załamałam się i wzięłam się za siebie ostro.
Zaczęłam od ćwiczeń, kupiłam sobie rower stacjonarny jeżdżę na nim ok 30 minut dziennie codziennie, albo 60 min co drugi dzień, do tego ćwiczę 3 - 4 razy w tygodniu po godzinie pilates, i z racji posiadania dochówku codziennie przynajmniej 30 minutowe spacery.
Jem około 800 kalorii dziennie -
rano kawa
około 10 - 11 - jogurty dwa, albo kefir, albo jabłko - bez dodatków
około 14 - 15 kawa z mlekiem
około 17 obiado - kolacja - porcja warzyw z mięsem gotowanym i kaszą lub ryżem
i do rana nic.
Niestety waga ani drgnęła.
Zakupiłam sobie topinulin, jem od tygodnia (chociaż nie wiem po co w sumie, bo apetytu nie mam) wypijam dziennie około 4 - 6 herbat czerwonych i 2 - 3 kawy (dwie czarne, jedna rozpuszczalna z mlekiem). Przed rowerkiem i ćwiczeniami wciągam L-Karnitynę,.
Zatem co jest ze mną nie tak?
Że nawet nie chudnę - a to już miesiąc mija
Pomóżcie proszę, rady, porady, wskazówki
a przede wszystkim wsparcie w wytrwałości.
A może ktoś miał taki problem, że nie chudł?
Już nie chcę słyszeć JAK TY WYGLĄDASZ!!!
-
czesc monia!
ja niestety dobrych rad co do odchudzania nie moge ci udzielic, bo sama sie jeszcze za bardzo na tym nie nzam.. odchudzam sie od 8 stycznia.. na pocztaku szlo mi dobrze, ale ok pomiesiacu zaczelam sobie pozwalac na male "grzeszki"..a potem na coraz wieksze.. teraz codziennie mowie sobie "od jutra" wyóce do mojego rygoru..i jak widac jeszcze nie wrocilam.. wiec specem dobrymnie jestem...ale zycze powodzenia i wytrwałości!!!!!
-
Oj ja też zaczynałam, a le na skali widzę że jesteś już bliżej niż dalej,
Ja dziś stanęłam na wadzę i było 69,5 1,5 kg od poniedziałku - wiem, że to woda ze mnie zeszła
ale nie poddaję się
mam nadzieję, że jednak sie nie złamię
-
Witaj,
ja też specjalista nie jestem, ale może po prostu za mało jesz. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale organizm który dostaje mniej niż 1000kcal zacyna obawiać si e głodówki i gromadzi zapasy.
Moim zdaniem koniecznie zwiększ bilans kalorii.
No i weź pod uwagę jakie to są rzeczy. Najlepiej spisuj codziennie.
Do tego ruch, którego już zazywasz i waga powinna spaść.
Powodzenia
-
No z tym za mało jedzeniem to fakt - też o tym słyszałam, ale generalnie od kilku lat mój organizm został przyzwyczajony do małej dawki kalorii - to bunt przed mamusią. Wiesz, tak się o mnie martwiła, kiedy łapałam doły że jestem gruba, że np nie wypuszczała mnie do szkoły bez obfitego śniadania, nie pozwalała odejść od stołu jeśli nie zjadłam całego obiadu.
I teraz tak się zastanawiam, czy nie jest też to jakiś psychologiczny problem. Bo w sumie nakładają się na to czynniki o których pisałam w pierwszym poście, czyli np. fajki itp. ... ale w tym czasie wyprowadziłam się z domku o jakieś 200 km - nikt mnie nie kontrolował, nikt mi nic nie narzucał ... żyłam jak chciałam i chudłam... i teraz wyobraź sobie, moja matka przeprowadziła się do mnie (nie chciała być sama - co jest zrozumiałe) na szczęście nie mieszkamy razem - ale wystarczająco blisko aby mogła "kontrolować" moje życie... od tego momentu zaczęłam tyć (i tu też nałożyło się np rzucanie fajek) - ale może to jednak tarcza ochronna przed ...
-
ale na reszcie wiem co mi jest mam niedoczynność tarczycy - to dlarego nie mogę schudnąć - ale od jutra biorę pigułki miejmy nadzieję, że się poprawi wszystko
-
Drugi dzień na hormonach i już czuję się lepiej - choć pewnie to tylko efekt podświadomości
jeszcze z tydzień i na nowo się odchudzamy
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki