Chciałam zapytać czy są tutaj osoby, które borykają się z tą paskudną chorobą i próbują schudnąć? Jakie są wasze sukcesy? Jak radzicie sobie z ćwiczeniem? Szczerze mówiąc ja kiepsko wszystko to godzę... A właściwie odkąd mam straszny wysyp, tj od grudnia, to wogóle sobie nie radzę. Mam deprechę i pocieszam się jedzeniem... Jem i mam jeszcze większego doła. Takie błędne koło... Co do ćwiczeń to też klapa, wszystko swędzi potwornie i piecze...
Jak znajdujecie w sobie motywację w ciężkich chwilach???

Z góry dziękuję za odpowiedzi i serdecznie pozdrawiam!