-
i jeszcze jedno olśnienie - fakt, że na wadze pojawiło się 66,6 oznacza, że dzisiaj na liczniku odchudzania wybiły mi dokładnie 20 kg od kiedy jakiś czas temu zaczęłam walczyć z sadełkiem...
no dobra - trochę oszukałam z tym 20, bo dokładnie zaczynałam z wagi 86,5, więc dzisiaj powinnam świętować 19,9 utraconego kg :D
-
Ojej! To najszczersze GRATULACJE!
Sforra, powiem Ci ze tez same szosteczki u mnie (6 cm mniej w pasoe, 6 cm mniej w biodrach, 6 kg mniej). Kurcze, jakies magiczne te cyferki :D
Wiesz, a glownie to zasluga forumoterapii - bez niej ani rusz :D
Ale teraz juz chyba bedzie latwiej, co? Bo wiemy ze mozemy temu podolac :) !
-
Sforra, gratulacje za wytrwałośc, a u mnie dziś na wadze 65,5 :D Ale tickerek zmienię, na 66 :P Dobrze, że się twardo trzymasz i masz zapał do dietki :D
-
ech jakoś dziwnie się dzisiaj czuję, tzn. od popołudnia, taka ledwie obecna jestem, a poza tym mam wrażanie, że zamiast brzucha mam balon - kochane owoce...
a jutro muszę wstać o 4... ja normalnie o 2 chodzę spać... czyli pewnie bezsenna noc przede mną, wcześniej nie dam rady zasnąć...
Idę jakiś masaży pod prysznicem zrobić, tak ku pokrzepieniu serca :)
-
666? Czyżby jakiś diabeł zaczął grasować na Diecie? ;) :twisted:
-
Tez tak wlasnie sie zastanawialam Sephrena :?
Mnie to wogole szostki zaczely przesladowac. Sa normalnie wszedzie!
Chyba toto lotka puszcze :lol:
-
Sforra, jak Twój piąty dzień?
Nie zazdroszczę wstawania o 4, ale mi też się tak czasami zdarza :)
Ja jestem cała napompowana wodą, bo mam okres i czuję się jak wielki, obleśny babol :)
-
Co za okropnym dzień - wszystko idzie nie tak, jak powinno - wstałam dokładnie o 3.50, jak dla mnie środek nocy, ale nic to - z samego ranka przyjeżdża ekipa montująca drzwi w mieszkaniu i się okazuje, że ktoś wprowadził ich w błąd - i przywieźli drzwi o złych wymiarach... najpierw słowna walka z nimi - czekałam na te obrzydliwe drzwi 5 tygodni, bo są sprowadzane, jak się okazuje z Włoch - nic specjalnego, ale ich podwykonawca ze względu na rzekomą opłacalność tam produkuje. Teraz muszę czekać kolejne 5tygodni!!!!!!!!!! Później wpadła ekipa remontowa - całe 2 sztuki ludzi, z 5 zamówionych - ta święta 2 zrobiła tyle, co nic, przy okazji przypadkiem uszkodziła mi się ścianka działowa - a ja jak na ironię nie mam gdzie mieszkać, bo na gołym betonie, bez wody i światła mieszkać nie będę!!!
To temat rzeka, nie chce zanudzać.
Wchodzę dzisiaj na wagę - i co widzę - 67,5kg!!! - prawie o kilogram więcej, aniżeli wczoraj? Się pytam - co u licha??? Gdybym była przed okresem to ja rozumiem, ale jestem dokładnie 7 dni PO! Więc skąd ten wzrost o 0,9 kg? nie mam pojęcia... no chyba, że to, co dotychczas straciłam to była tylko woda, dzisiaj z jakichś powodów została zatrzymana w organizmie.
Poza tym przy okazji zabrał się z nami wujek, taki sympatyczny, samotny 88 letni staruszek - bardzo chciał jeszcze kiedyś zobaczyć okolice w których się wychował, grób gdzie leży jego zmarła żona - nie był już tutaj przynajmniej kilka lat, od kiedy to dzieci oddały go do czegoś na wzór domu spokojnej starości. No i kiedy wracaliśmy - wujek kupił nam lody - dla niego to coś ważnego - bo praktycznie nie ma swojej kasy, więc fakt, że mógł nam coś kupić był dla niego ważny - no i jak miałam mu odmówić takiego loda - co miałam powiedzieć - sorry jestem na diecie - skoro widziałam jego radość z faktu, że wyrwał się z czterech ścian. Zjadłam przy nim z dwa maleńkie gryzy tego loda i oczywiście powiedziałam, ze bardzo pyszny, resztę ukradkiem oddałam kuzynce - ale tak, czy inaczej to te 2 gryzy mam na liczniku.
Dzisiaj przewidziana była ryba - z braku laku zjadłam pangę, ale raczej taki średniej wielkości filet, a nie całą sztukę. Przyjechałam teraz do domu - i okazuje się, że ktoś już przyrządził moje mięsko i brokuły przeznaczone na kolacje - więc dzisiaj mięsa i zielska nie będzie - będą natomiast całe 4liście sałaty z olejem z pestek... jednym słowem LIPA!
Przepraszam za chaotyczne myśli, ale moja złość na świat i siebie wzięła górę :/
-
jednak te szóstki nic dobrego mi nie wywróżyły...
No gdzie się podziewacie??? Buuu...
-
Jestem jestem, nei martw się. Kontunuuj dalej dietkę albo przejdz na 1000kcal, ale ja tam bym kontynuowała :)
Oj czasami w życiu każdego z nas zdarzają się takie chore dni, ale nic nie zrobimy. Musi tak czasami po prostu byc, ale musisz miec nadzieje, że jutro już będzie wspaniale :)
Ten prawie kg więcej na liczniku nie mam pojęcia skąd się wziął, mam nadzieję, że mnie jutro taka niespodzianka nie spotka.
Napisz mi koniecznie, czy jutro dalej kopenhaska, czy inna dietka :)