Nie wiem, PO CO wczłapałam się dziś na wagę, pokazuje nadal jakieś 63 - 62, coś pomiędzy... No, ale muszę przyznać, że ten "śmierdzący temat" się jakoś ruszył powoli :mrgreen: Ale teraz postaram się wytrzymać z ważeniem do poniedziałku... Liczę, że max powinno być 62 kg... Zobaczymy :? Tymczasem, obejrzę sobie meczyk siatkówki do końca i wybiorę się poczłapać do miasta, bo muszę sobie jakieś cienie kupić coś do włosków... I tyle będzie mojego ruchu, bo wczoraj troszkę więcej poćwiczyłam na brzuszek i dziś już cierpię na plecki... Pochlastam się chyba :( Jutro idę do tej neurolog :shock:
:!: :idea: :!: Wszamałam dziś...
:arrow: Jogurt pitny 'wiśnia z żeńszeniem' + płateczki kukurydziane + czekoladowe kulki... - ok. 300 kcal.
:arrow: Zupka knorra 'borowa' + 2 wasy... - ok. 250 kcal.
Jak narazie ok. 550 kcal i... Mogłbym już nic dziś nie jeść... :(
Mama kupiła jednak specjalnie mi grahamke więc ją wcisnę z jakąś wędlinką i pomidorkiem, później co da ok. 200 kcal...
Ja nigdy już chyba więcej nie schudnę... Jak się ruszać nie mogę i tak jem... :(