Pokaż wyniki od 1 do 6 z 6

Wątek: Schudłam! I co dalej?

  1. #1
    Celebrianna jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-07-2004
    Mieszka w
    Oleśnica
    Posty
    0

    Domyślnie Schudłam! I co dalej?

    Jak nie stracić tego , co kosztowało tyle wysiłku i wyrzeczeń?
    Moje odchudzanie stało się stylem życia, ale nie bedę przecież chudła w nieskończoność. Zamierzam zwiększać stopniowo dawkę kalorii o 100 miesięcznie do 1500, a poza tym dalej jeździc na rowerze, ale boję się, że w końcu pójde do sklepu i kupię to wszystko, czego nie mogłam , a tak bardzo chciałam i wchłonę jak odkurzacz. Czuję się jak narkoman po odwyku, który mimo wszystko..., a jednak..., tylko troszeczkę...
    CZy ktoś wie, co zrobić.

  2. #2
    monia123 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    hmmm....zeby nie bylo jojo radza co tydzien zwiekszac sobie dawke pozywienia o jakies 150-200 kcalorii, az dojdziesz do swojego zapotrzebowania. do tego wysilek fizyczny, nie musi byc jakis ogromny ale systematyczny -rower np, tak jak mowisz.
    a kwestia psychiczna? nie wiem za jakis czas bedziesz mogla juz zjesc batonik czekoladowy i nie odbije sie to od razu na Twojej wadze przeciez, ale wazne, zeby z tego stylu zycia wyciagnac to, co najwazniejsze-uwaz, co sie je i wiedziec, ze nie mozna sie opychac a jesc tylko tyle, zeby nie byc glodnym. wiesz, dzis szlam przez miasto i mijalam cukiernie, kebaby, delikatesy ze slodyczami. mialam w kieszeni pare zlotych. dawniej wydalabym je od razu wmawiajac sobie, ze to pysze dobre i wlasnie mam na to ochote. ale dzis tak szlam i patrzylam i nic! myslalam sobie, ze wcale tego nie potrzebuje. i to jest wazne! jak bedziesz miala smaka, to pewnie-zjedz. ale prawdziwego smaka, a nie- jesc bo jest na stole i sie zmarnuje, nie- jesc bo przeciez czestuja, nie -jesc bo wyglada apetycznie. ja sie ciesze, bo wreszcie dziala u mnie glod i sytosc, ktore chyba swoimi zwyczajami zywieniowymi zabilam niemalze. jadlam bo bylo, bo wygladalo, bo ktos jadl i mi zapachnialobo bo, bez zadnych zahamowan. a teraz wreszcie,d zieki diecie widze, ze jedzenie jest fajne, ale gdy sie je z pcozuciem wolnosci. brzmi gornolotnie, ale dla mnie to ogromnie wazne. umiem juz odmowic czekoladki jesli sama nie mam na nia ochoty itp.
    mysle ze to ejst wazne, i wtedy nie ma sie co martwic ze zaprzepasci sie wszystko. trzeba tylko pamietac jak bylo, i do czego to doprowadzilo -ile zbednych kilogramow. pamietac, jak sie walczylo z tymi kilosami...zawsze pamietac!

  3. #3
    Awatar Oskubana
    Oskubana jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    29-06-2004
    Posty
    1,363

    Domyślnie

    A ja z innej beczki!!! Co Celebriannko robiłaś? Ile schudłaś i w jakim czasie!!!!
    Pozdrawiam i trzymam kciuki aby waga stała w miejscu!!!

  4. #4
    Celebrianna jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-07-2004
    Mieszka w
    Oleśnica
    Posty
    0

    Domyślnie

    Schudłam ok.12 kg od 15 kwietnia. Teraz ważę 52 kg. Wcześniej wyglądałam... eh , co tu mówić, każda wie jak. Teraz jest świetnie, tylko mam stracha, że sobie odpuszczę (wkrótce urlop), że stracę (albo raczej przybiorę)to co wywalczyłam. Mój sposób jest prosty i tendencyjny: (ok) 1000 kcal i ruch. Zmieniałam intensywność ćwiczeń zmniejszalam kalorie od 1200. Od czerwca pracuję, więc zmieniłam system jedzenia. Wcześniej jadłam 3 posiłki (8.30, 13.30, 17.00) Teraz 4-5 (6.30, 10.30, 14.30, 18.00) ale mniejsze (pyszne i niskokaloryczne są sucharki Wasa Malt, albo otręby żytnie ze śliwką) Znalazłam sposób na słodycze... zawsze jadlam jakis deser po obiedzie, a teraz czekam ok 10 min. i okazuje się, że tak naprawdę wcale mi się nie chce. A jeśli się chce to zjadam 2 śliwki suszone (błonnik) i jest mi błogo. Wcześniej ćwiczyłam 1h calanetics o 7.00 rano, a teraz wieczorem o 19.00 na zmianę z rowerem. Zimą przerzucę się na stacjonarny. No właśnie, boję się, że zimą nic nie będzie mi się chciało ćwiczyć.
    Ale narazie podnoszę sie na duchu patrząc w lusto. Niedawno wybrałam sie kupić sukienkę na wesele znajomej i odczuwałam niesamowitą przyjemność z przymierzania wszystkiego, co tylko mi sie podobało, bez obaw, że sprzedawczynie pękną ze smiechu. Nigdy do tej pory czegoś takiego nie czułam!
    A teraz parę słów optymizmu dla naśladowczyń!
    Uwierzcie mi, że można schuść, a poza tym jak cudownie się wtedy czuje. I nie wierzcie tym , którzy mówią,że jesteście i tak piękne z nadwagą, bo KAŻDA z nas wie co tak naprawdę czujemy w sercu, gdy wszyscy wokół wydają się lepsi bo chudsi. Chudnijcie dla siebie, swojego samopoczucia, nie dla innych.

  5. #5
    Nantosvelta jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ja mam ten sam problem, jeszcze się odchudzam, ale powoli szykuje się do zakończenia diety...myślałam żeby przez jakiś tydzień jeść 1000 ale już nie ćwiczyć a potem zwiększać...czy tak też może być?? Czy moze ćwiczenia do końca życia muszą być?

  6. #6
    Celebrianna jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-07-2004
    Mieszka w
    Oleśnica
    Posty
    0

    Domyślnie

    Proponuję zwiększanie kalorii ale nie przerywać ćwiczeń. Ja zamierzam robić to co lubię, czyli jeździć na rowerze ok 1h, ale mniej intensywnie, (czyli nie na najwyższych przerzutkach) i raz w tygodniu calanetics. Jak się uda to w sobotę rower 2-3h. W tygodniu niestety zwykle jestem padnięta po pracy, a wracam w miare późno. A jeszcze nie mozna cwiczyć zaraz po obiedzie, więc jeżdżę o 20.00. Co to będzie jesienią?

    A mam jeszcze pytanie? Ile powinno się zjadać kalorii, żeby nie przytyć? Przy załozeniu: 50 kg, praca biurowa. W różnych źródłach podają 2300-2800 kcal. Toż to kosmiczna ilość kalorii. Pewnie znalazłoby sie tam miejsce i dla tortu czekoladowego co dzień. No to jak jest?

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •