Nie no, Monique, w basenie :) Aż taki chojrak nie jestem :) Jedź w góry. Polecam (muszę, mam obsesję) Międzygórze. Cudne miejsce :)
Wersja do druku
Nie no, Monique, w basenie :) Aż taki chojrak nie jestem :) Jedź w góry. Polecam (muszę, mam obsesję) Międzygórze. Cudne miejsce :)
co za sen :? jak ja się cieszę że nie mam koszmarów... miłego dnia :wink:
weszłam na wątek do monique i przeczytałam o tym co myślisz na temat odchudzania umysłu. trafiłaś w samo sedno. ja już zawsze będę się czuła jak 'ta, która schudła',a nie po prostu szczupła. cały czas będzie wisieć nade mną to poczucie tymczasowości i obawa powrotu do poprzedniego stanu. mam wrażenie, że mimo zadowalających wymiarów nigdy nie zaliczę siebie do kategorii zgrabnych dziewcząt, jakby to, że się taka nie urodziłam, tylko sama na to zapracowałam było dyskwalifikujące. nie wierzę w komplementy i poza domem, w obecnosci innych dziewczyn, nie czuję się atrakcyjna, mimo, że dowody tej atrakcyjności napotykam w pożądliwych spojrzeniach samców (ale spoko.. potrafię to sobie na swoją niekorzysc wytłumaczyć). mój chłopak bardzo stara sie mnie dowartościowywać. wiem, że mu się podobam, ale to jest raczej wiedza niż poczucie (jeżeli wiesz co mam na myśli). to wszystko kompleksy. mój racjonalny, mimo wszystko, umysł potrafi to przeanalizować, a nawet dojść do pocieszających i całkiem rozsądnych wniosków, ale co z tego jak wszystko bierze w łeb gdy tylko zobaczę jakąś ładną dziewczynę i zaraz czuję się jak maszkaron. .. czy ja jestem jakaś nienormalna? (pytanie z gatunku retorycznych ;) )
to sie wygadałam.
dzięki ;)
ech dziewczyny jak sie ciesze :) Naprawde myslalam, ze ja jakas nienormalna jeste, ale widze ze ten problem dotyczy wiecej osob :) Tzn nie ciesze sie ze macie takie kompleksiory jak ja, ale ciesze sie ze nie jestem sama :)
Laski jestesmy, a co tam!! I od dzisiaj ucze sie wierzyc w to :)
Po przeczytaniu Twojego poscika i tym jak sobie na waklacjach słodziliscie az wzielo mnie na rozkminianie o moim mezczyznie :)
Super mialas wakacje - naprawde super ze przyjechalas jak nowo narodzona z pozytyna energia:) oj i te lecace spodnie to powod do dumy :):)
Dzień dobry Misku :) po tym Twoim poscie byłam taka romantycznie nakrecona , że nie moglam sie doczekac kiedy wroce do domu i rzuce sie w ramiona ukochanego :lol: :lol: :lol:
A tu kawusia dla Ciebie :lol: :lol:
http://farm1.static.flickr.com/229/4...9ce289c869.jpg
Dziękuję Ci, Katarynko, za kawusię :) Hehhh, no miło mi, że romantycznie nakręcam :) :) Muszę Wam jednak wyznać, że to miasto działa na mnie tragicznie, widzę po sobie, że się zmieniam jak w kalejdoskopie, wystarczy, że jestem w Warszawie. Z Tomkiem już jest gorzej (tzn. normalnie), nie jesteśmy już słodcy, częściej warczymy, szybciej się irytujemy. Co prawda jesteśmy po tym wyjeździe mądrzejsi, ale nie zawsze wszystko da się opanować.....
Od wczoraj dietka w normie, przekroczyłam limit o 46 kcal, czyli w porządku chyba :) Opanowałam się nawet i nie wychlałam całej butli szampana, jeno jeden kieliszek. Nie zżarłam całej paczki paluszków, tylko grzecznie i skwapliwie schrupałam 10. Nie podejrzewałam, że 10 paluszków można tak długo jeść :) :) :)
Chodzi za mną jakieś coś... w sensie, że napisałabym.... jakiś esej, opowiadanie.... nie wiem, tyle jest teraz fajnych konkursów literackich. Tylko jak zwykle brakuje mi pomysłu, który byłby na tyle opracowany i przemyślany, by mógł wypełnić dziełko... no i jak zwykle zapał mam słomiany wielce... taka jestem zawsze "niedo" .
Dziewczyny, cieszę się, że się rozumiemy co do tego odchudzania umysłu. Wszystkie trzy jesteśmy nienormalne, albo też wszystkie trzy jesteśmy obrzydliwie normalne i pospolite... nie wiem, w każdym razie syndrom mamy ten sam. I nie wiem co na nań poradzić...
Ktoś podeśle linka bo ja nie mogę znaleźć wątku Monique
juz podsylam :D
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=74274
Hiehie, Monique, ale masz wzięcie, ludzie do Ciebie drzwiami i oknami walą :) :)
Chyba wyląduję dziś z kotletem mielonym na obiad, bo mi się kminić nie chce zbytnio nad obiadem, wystarczy, że mnie pożera kwestia dramatu mojej egzystencji w rzeczywiśtości, której nie akceptuję. Może, gdybym nie była aż taką nonkonformistką i umiała pójść na jakiś kompromis, byłoby łatwiej.......
Aj, tak sobie tutaj posmęciłam ironiczno-neurotycznie. Czasem muszę, inaczej się uduszę.
Poza tym chciałam się dowiedzieć, gdzie się podziała Romka..... ?
a co, pewnie ze mam wzieci :DDD
A co do mielonego, to...moze troche fantazji...... Ja propnuje zamiast na patelnie z nim moze po prostu do piekarnika? Moze byc z jajeczkiem gotowanym... Albo klopsiki gotowane w sosie koperkowym?? Duzo pyszniejsze i duzo zdrowsze...
Kurde, ja mam chyba zboczenie... Sama nie lubie smazonego i wszystkim obrzydzam.....
Ale moze jednak zainspirowalam Cie choc odrobine :)
Ja te mielone już gotowe mam, od tak zwanej teściowej :) A smażonego też nie lubię. Dzisiaj po prostu nie mam ochoty zalegać w kuchni, bo się sfrustruję już zupełnie, zamknę się w sobie i nie wyjdę na zewnątrz :) :)
A jak ten sos koperkowy najszybciej zrobić?? Bo nigdy takowego nie robiłam :) A wiem, że dobry, bo jadłam :) Taka kaleka jestem..........
Opcje sa rozne....
Ja robie tak:
gotuje wode z kostka rosolowa, jak sie zagotuje zdejmuje z ognia i wrzucam kuleczki z mielonego (mielone+jajko+bulka tarta+odrobina mleka+cebula). Powoli gotuje (nie doprowadzic do zagotowania bo sie rozwala...). Potem dodaje smietane albo jogurt natualny. przyprawiam jeszcze do smaku sola, pieprzem, jarzynka (co kto lubi) i na koniec posiekany koperek. pysznosci no i w miare niskokaloryczne.
Polecam jeszcze cosik innego - jajka w sosie koperkowym
do garnak troche masla, do tego maki i robimy zasmazke. wlewamy wode i wrzucamy kostke rosolowa (lub dolewamy bulion..) oraz lyzke musztardy. Znowu przyprawiamy jak kto lubi.Na koniec znowu smietana lub jogurt naturalny. Do tegfo wrzucamy ugotowane na twardo jajka i posiekany koperek. z mlodymi ziemniaczkami - pychota
O kurcze lae sie rozpisalam :) Jak ktos chce mam w glowie duuuuuzo wiecej przepisow :DDDD
a ja dziś zjem sobie zmielone(to tak, zeby było w temacie) truskawki, bo wczoraj nie jadłam i już mam objawy odstawienia. zaczęłam nerwowo się rozglądać i trzęsą mi się ręce. trochę też mówię do siebie. ale tylko trochę.
Hiehie, a jak to się leczy? Terapią szokową?? Np. pokazują Ci truskawki wyrzucane do morza, truskawkim deptane przez bose brudne dzieci w błocie, truskawki zgniłe..... ????
Monique, ja to wszystko zrobię, podoba mi się ogromnie. Nie darowałabym sobie, gdybym tych przepisów nie wypróbowała, bo mi smakowicie wyglądają :)
Jakoś mi dzisiaj opornie jedzenie wchodzi. Ja tam się cieszę :)
Misio, to ty lubisz gotowac?
bo u mnie to moja waga tez sie wziela od gotowania w pewnym stopniu. Co widzialam przepis to musialam robic.
Moge smialo powiedziec, ze jestem mistrzynia robienia babeczek (muffiny robie na 300 sposobow hehe). No i pozniej te babeczki to mi powylazily. Na pupie i w udach :P
ja mam ochote wiecie na co? Na tureckie zarcie dzisiaj. Moj znajomy, kurd, za kazdym razem jak go odwiedzialam, robil cos pysznego. Nienawidze jagnieciny i baraniny (smierdzi mi:P) ale jak kiedys zrobil z sosem serowym..bozeeee... jakie to dobre bylo...
Ooooj, uwielbiam sosy serowe i jagnięcinę też uwielbiam, poznaj mnie z tym znajomym :) :) :)
A gotować bardzo lubię, można rzec, że nawet uwielbiam, tylko oczywiście męczy mnie codzienna odpowiedzialność za jedzenie, bo to odbiera całą przyjemność. Lubię sobie pichcić, próbować, eksperymentować, wynajdywać przepisy.... ale sterczeć codziennie w kuchni i ciągle mieć w głowie pytanie (i odpowiedź) "co dziś na obiad" nie znoszę organicznie.
Misio, a ty strzelcem nie jestes moze?
No to Misiu widzę że wyjazd był udany i wielce owocny :lol: Bardz się z tego cieszę i tak samo bardzo zazdroszczę bo ja na jaki kolwiek wyjazd to dopiero pod koniec lipca :cry:
A czemu wy tak o tym żarciu kiedy ja mam taki ogromny apetyt :oops: wszystko bym zjadła o czym tylko piszecie :roll: Kuchnię to ja z daleka muszę omijać, a na obiadek mam barszczyk czerwony własnej roboty z młodych buraczków. Pyszny a tym bardziej że pierwszy raz robiłam :wink:
Misio ja Cię podziwiam normalnie, ja nie umiem i nie lubię gotować :shock: kiedyś jak pizzę robiłam to mi ciasto o grubości 20 cm wyszło :lol: miłego dnia :wink:
a młode ziemniaczki to też bedzoesz miala do kotlecików??? jak nie to ja przyniosłam troszkę :D
http://www.kwestiasmaku.com/zielony_.../page210_3.jpg
Katarynko, przydadzą mi się z pewnością :)
Linkinko, wiesz, to różnie bywa, nie wiem, czy bym umiała pizzę zrobić. Bo ze mną cosik nie tak jest. Umiem zrobić super wyczesane jakieś skomplikowane potrawy i mi wychodzą, a kiedy trzeba posolić ziemniaki, wołam Tomka, bo nigdy w życiu mi się jeszcze nie udało zrobić tego, jak należy.
Harsharani, ja Strzelcem nie jestem, ale Wagą. I to z tego samego dnia, co Linkinka :) Strzelcem jest moja psiapsióła, któa gotować nie lubi i nie umie :P Tzn. przepraszam, umie zrobić kisiel, ale tylko żurawinowy :D :D :D
Rec, miło, że zawitałaś :) Ja w lipcu Ci będę zazdrościć i walić głową w ścianę zadając sobie pytanie: dlaczego moje wakacje są już za mną???? :)
Mam doła, muszę wyjść z domu, bo zaraz chyba coś rozwalę (nie w akcje gniewu, ile bezsilnej potrzeby destrukcji, a lepsza destrukcja mebla niźli siebie). Warszawa mnie zabija. A może to mój mózg sam mnie zabija. A może to ja zabijam swój mózg?
Mnie tak Rzeszów zabija ---- :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:także rozumiem Misio co przeżywasz!!!
a też jestem waga :) z 22 października :) :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
mi nic w kuchni nie wychodzi :lol: za to mój brat takie cudeńka potrafi wyczarować w kuchni że szok.
a co do doła to mam nadzieję że wyjście z domu poprawi samopoczucie :*
ech, dziewczyny! nic tylko wynosic sie do mniejszych miasteczek :) Ja tam bym nigdy w zyciu nie chciala mieszkac takiej warszawie, poznaniu, krakowie..... Mi tu jest dobrze, wszedzie w miare blisko, ludzie jacys bardziej zyczliwi......
Ech, ja to bym chciała na wsi, w miasteczku i metropolii jednocześnie, bo mam nieskonkretyzowane ego, id i superego, wszystko "rozpiździaj" i "niedo". O matko. Wybaczcie. Mam dzisiaj taki dzień....
Jeść mi się nie chce, za to chce mi się pić. Mam ochotę się schlać do lustra i słodko w kącie ululać, co uczynię, bo mi tego trzeba. Mam likier karmelowy, szampan, amaretto, ciekawe, co będzie, jak wymieszam. Nie jestem dzisiaj słodka i radosna. Jestem dziś ponura, smutna, depresyjna i rozmyta. Dlatego potrzebuję pieczęci owego stanu w postaci spicia.
Niniejszym żegnam i do jutra.
cóż, czasem trzeba. mam tylko nadzieję że kac nie będzie Cię męczył :*:*:* tego Ci życzę :*:*:*
Dziś mam dzień wolności, upicia, uwalniania kłębów wewnętrznych w konwulsyjnych rzucaniach się ducha i niemych krzyków ciała. Mam dzień dekadencji, która tak długo nie wychodziła na zewnątrz we mnie, że dziś czyni mnie wolną po pierwsze, a nieszczęśliwą dopiero gdzieś daleko, za winklem. Jestem dziś jak wilk i jak wiatr. W formie zamknięty ale z poluzowanymi zamkami, suwakami porozwieranymi, z jawnym bóloszaleństwem, bez min i masek, bez sukien pierzastych. Jak kiedyś gdzieś w Tychach przy Riedlowym grobie, tak teraz przebłyskiem podobam się sobie. O!
Ucapiają mnie dzisiaj rym z rytmem w szaleństwie
W tym tańcu bohemy, w tym błogosławieństwie
Tjaaaaaak właśnie.
A żeby dotknąć ziemi kawałkiem stopy dodam, że wszystko w limicie....
:shock: :shock: :shock:
jestem naprawdę pod wrażeniem. pięęęęęknie piszesz...
Ja dziś tryskałam energią i humorem. Na filozofii tak wymiotłam, że Tatarkiewicz mógłby mi buty czyścić, ale wystarczyła sprzeczka z Tomkiem i już jestem jak zbity pies. Pocieszyłabym się czymś słodkim, ale się wstydzę z rozmazanym makijażem pójść do kuchni.
Jutro będzie lepiej, nie?
A w ogóle to piszę to siedząc z nim w jednym pokoju. W metrowej odległości. Powietrze można kroić na plasterki.
Potrzebuję własnego pokoju.
Mam to samo dokładnie.... czasem chciałoby się wyjść, ale nie z domu, bo niby czemu z domu... i co? Do łazienki mam leźć, do kuchni malutkiej??
Dzisiaj njuż zdążyłam rzucać przedmiotami, a Tomcio już się straszliwie darł, taki słodki poraneczek. Wyszedł do pracy, ja wracam do wierszy Miłosza, bo przychodzi dziewczynka na korepetycje niedługo. Nie mogę, po prostu nie mogę siebie znieść i Tomka i wszystkiego.... życie znieść nie mogę i widoku za oknem.
Ile ma kalorii koktajl z jogurtu i owocków? Bo sobie wypiłam i nie wiem ile to mieć może. Użyłam jogurtu bałkańskiego niestety (jest najbardziej kaloryczny), ale to pychota wielka.... kilka truskawek, kawałek melona, pomarańczy...
My na dodatek nie możemy się za głośno kłócić, bo mamy trzech współlokatorów..
co do koktajlu.. hmm.. jak było około 100g. jogurtu, i tak na oko 200-300g. owoców, to ja bym policzyła 150-170 kcal.
Miełgo dnia, kochana. Mam nadzieję, że poranna kłótnia zrekompensowana będzie popołudniowym pogodzeniem. My sie już chyba pogodziliśmy. To chyba nie pozwala mi sie na razie cieszyć dniem. :?
Misio mam nadzieję że dzień chociaż się kiepsko zaczął, skończy się cudownie :wink:
Oj te nieszczęsne kłótnie :roll: Ja po 8 latach małżeństwa umiem już się jakoś wyluzować. Kiedyś były awantury że aż się ściany trzęsły i sąsiedzi słyszeli (a mieszkam w domu jednorodzinnym i sąsiadów mam parę metrów dalej). A teraz jest super są małe sprzeczki i cięte słowa ale tak musi być bo przecież każdy jest inny. Nie tracę czasu na kłótnie bo i po co do niczego one nie prowadzą tylko zostawiają niemiłe uczucia bo niektóre gorzkie słowa mimo że powiedziane w nerwach pamięta się bardzo bardzo długo......
Tak więc Misiu głowa do góry i więcej optymizmu po tych superowych wakacjach, szkoda ich marnować. :wink:
Misio Dziubek do góry:)):):):)
U mnie też zdarzają się kłótnie... na szczęście mój luby wyciąga rękę i zawsze próbuje dojść do porozumienia- dzięki temu wszystko jest ok ... mam nadzieje, ze zasoby cierpliwości nigdy mu się nie skończą.
a ze mnie nerwus jest paskudny i nawet nie mowie nic o klotniach z moim udzialem, ale Misiu masz sliczny awatar, tak hipisowsko wyglada :) Jesli to ty, to juz w ogole fajno.
Ja tez zauwazylam nowy avatarek. I oczywiscie ze to Misio :P Sliczny :)
dla mnie mieszkanie w bloku to istna kladka ! przez okno wodze kolekny blok i szczedajacych sie ludzi - jedyne na czym oko warto zawiesic to na samochody na parkingu, mam niby park obok ale nie chodze ! z rana o 6 jak ide na autobus do pracy juz siedza faceci z nalewkami :shock: wieczorem sama lazic nie bede ...
trzykolory - ja mieszkalam od wrzesnia z totatlnym balaganiarzem z Iranu i poprostu teraz jak sie wyprowadzila i mam cale mieszkanie dla siebie i Rafala to moge odetchnac :wink: :wink: :wink:
Misio podziel sie koktajlem :) heheh
http://www.wiha.com/var/wiha/storage...crewdriver.jpg
Nie traćmy dni na gorzkie słowa
Nie wyliczajmy sobie drobnych wad
Z miłością lepiej nie żartować ,
bo tylko ona uzasadnia świat
Nie traćmy czasu na żal i ciche wojny...
skoro żyjemy tylko raz...
Bądźmy dla siebie
ziemią i niebem na zimę, wiosnę, lato, jesień...
to nie moje niestety...piosenka Eleni, ale to sama prawda Misio...Mam nadzieję ,ze juz jest lepiej.
I nie martw sie ...po burzy zawsze wychodzi słońce...
buziaki
witaj Misio :) mam nadzieje ze humorek juz lepiej :)
w taki razie przyszlam z herbata zyczyc milego poniedzisalku :wink: http://www.abcgospodyni.pl/herbata.jpg