eeh zobaczymy jak to bedzie, w poniedziałek ważenie :(
Laura82,
gratuluję spadku wagi! nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę!
Wersja do druku
eeh zobaczymy jak to bedzie, w poniedziałek ważenie :(
Laura82,
gratuluję spadku wagi! nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę!
Na pewno bedzie na wadze mniej :) 3mam za ciebie kochana kciuki jestes silmna i ja wiem ze dojdziesz do swojej wymarzonej wagi i tego wlasnie ci z calego serca zycze :)
dzięki, naprawdę obawiam się tego ważenia :(
to sie nie obawiaj kochana bedzie dobrze na pewn :)
nie ma się co bać ważenia.. ja to robię codziennie... ;) i ile by nie było na wadze zawsze są z tego jakieś pozytywy.. jeśli będzie mniej to super.. a jeśli nie to człowiek ma jeszcze więcej motywacji by schudnąć przynajmniej ja tak mam bo jestem zawzięta ;)
zobaczysz będzie ok :)
Linkinka bedzie dobrze i z waga i z cwiczeniami. Zgadzam sie ze cwiczenia musza byc odpowiednio dobrane do kondycji,a nie od razu jakies maratony . ja chyba przegielam w tym tygodniu. Bo jak chodze na uczelnie to malo jem czasem wcale jak mam stresa. Dopadl mnie dolek psychiczny, jakies dziwne leki mam i znowu musze pare dni brac Hydroxyzyne na uspokojenie. Do tego od 2 dni jest mi niedobrze i slabo, wiec tylko 4 dni jezdzilam na rowerze, moze od jutra znowu zaczne. Codziennie jem do 1200 kcal, ale w sobote przesadzilam i bylo 1700/1800, jakos nie liczylam (sniadanie 2 wasy i jogurt naturalny, obiad rosół i ryz z jablkami, potem u faceta : pieguski, 300g frytek (czekam na bicie), mazurek, 4 kostki czekolady (fakt ze byl ruch z goła innego rodzaju :oops: to cos sie spalilo), a kolacji nie jadlam ). Pozdrawiam
P.S. Zwaze sie jak bede miec kase na wage elektroniczna, bo teraz zbieram na prezent dla siostry.
hej dziewczyny! co słychać w tym pięknym, słonecznym dniu? póki co pochłonęłam równe 700 kcal, byłam też na 2-godzinnym spacerze, pooddychałam świeżym powietrzem, wygrzałam się na słoneczku i od razu humor lepszy. Po wczorajszych ćwiczeniach strasznie mnie bolą mięśnie (ach te zakwasy) najgorzej jest z tymi na tyłku bo ledwo chodzę :lol: Kumpel mnie podbudował trochę, bo jak mu narzekałam, że nie mogę niektórych durnych ćwiczeń zrobić to wyjaśnił mi dokładnie, dlaczego nie mogę ich zrobić i pokazał takie ćwiczenia jakie powinnam przy obecnej kondycji robić. Oczywiście, jak zakwasy się w końcu odczepią :lol: Jutro ważenie - niestety waga elektroniczna ciągle jest na mojej długiej liście rzeczy do kupienia, także zważę się jak zwykle na takiej byle jakiej :lol: Nie powiem, że się nie boję, ale w sumie dziś uznałam, że i tak za mało ćwiczę więc chudnąć szybko nie będę. No i nie widzę jakoś żeby ciuchy stawały się coraz szersze więc raczej nie schudłam. Ale i tak jestem z siebie dumna bo jutro mija 2 tydzień mojej diety.
asiool,
dzięki :D ja bym się chyba nie mogła codziennie ważyć bo bym oszalała nie widząc zmiany na skali wagi.
calipso,
mam nadzieję że udało Ci się już jakoś wyjść z dołka :( Frytkami się nie przejmuj, nie zjadłaś ich w końcu tak dużo. Ja uważam że lepiej od czasu do czasu sobie na coś pozwolic i zjeść niewielkie ilości niż w chwili słabości rzucić się na to i nażreć się aż do wymiotów. Szczególnie, że, jak napisałaś, ruch był :wink:
No u mnie ważenie to nawyk pierwsze co robię gdy wstanę z łóżka to się waże... to taki wyznacznik na cały dzień ;)
ale wiesz waga to nie wszystko ćwiczysz i wyrabiasz mięśnie a one są cięzsze niż tłuszcz :P dobrze jest się zaprzyjaźnić z centymetrem bo mierzenie też wazne przynajmniej dla mnie ;)
miłego popołudnia :)
Dokładnie - mięśnie są cięższe aniżeli tłuszcz :)
Powtarzam sobie to jak mantrę codziennie i zawsze zanim staję na wadze... staram się ważyć maksymalnie 2 razy w tygodniu, bo po co ma mnie złościć wynik :?
Dziś 9 dzień diety:
I śniadanie - jogurt fantasia + granat (1/3) - 210 kcal
II śniadanie - pomarańcza - 100 kcal
lunch - serek danio + 1/2 nashi - 250 kcal
obiadokolacja - 300g warzyw ugotowanych na parze + 7 g soi :) - 140 kcal
Razem ok. 700 kcal
Ponadto aż 20 minut spaceru :lol: a za chwilę 30 minut rowerek i 30 minut hula.
Pozdrawiam i życzę nam wszystkim powodzenia w codziennych zmaganiach... :wink:
No to co? czas na małe sprawozdanie:
11.02.08
Waga: 92 (tuż przed okresem)
Samopoczucie: beznadziejne
Większość ciuchów: za ciasna
14 dni później: 25.02.08
Waga: 88
Samopoczucie: trochę lepsze
Większość ciuchów: bez zmian :roll:
inne: nadal mam zakwasy po sobocie :?
asiool,
tylko że ja nie wiem w których miejscach powinnam się mierzyć :oops: no i poza tym nigdy nie uda mi się zmierzyć w tym samym miejscu więc tylko sobie nadziei narobię