mala , staram sie :)
dzis dietowo na plus , bez biegania bo zaspalam i dop wrocilam z pracy , chce sie spakowac bo jutro wyjazd :)
Wersja do druku
mala , staram sie :)
dzis dietowo na plus , bez biegania bo zaspalam i dop wrocilam z pracy , chce sie spakowac bo jutro wyjazd :)
Melduje ze post sie kończy sukcesem. Nawet mi w brzuchu nie burczało, moze żoładek sie troche zmniejszył pod wpływem diety. Chociaz czytałam ze taki jeden czy dwa dni postu czesto nie powoduja uczucia głodu a wrecz odwrotnie euforie i przypływ siły. Dopiero po np 2 dniach nagle pojawia sie wilczy głód. Chociaz oczywiście jedzenie nie było mi obojętnie i jak reszcie rodzinki robiłam wrapy na kolacjie z chrupiacym kurczakiem to było mi ciezko, ale dałam rade. Jutro delikatnie tez bedzie zeby organizm szoku nie doznał. Jeśli chodzi o aktywność to było niezzle jak na post miałam duzo siły ponad 21 tys kroków na liczniku, opaska naliczyła 2900 kcl spalonych zjadłam niecałe 500 więc jest to duzy plusik . Mysle ze raz w tygodniu taki poscik to w miesiac mozna zgubic dodatkowy kilogram, chociaz pewnie bedzie to jedynie woda a nie tkanka tłuszczowa.
No nareszcie piatek. Ja powoli wychodze z postu. Na sniadanie były warzywa na parze a wczesniej 2 szklanki wody z cytryna. ALe nie byłam głodna przesadnie. Zaraz ide na długi spacer bo pogoda przecudna. Moje bluzki w rozmiarze m dopasowane fasony juz swietnie na mnie lezą. Cala nadwaga skupiła się w okolicach ud i bioder. Mam wrazenie ze na kazde 3 kg straconego tłuszczu 2 trace z góry a 1 albo mniejz dolnych partii. Centymetry w biodrach lecą systematycznie ale powoooli po centymetrze. Za to biust mam juz mniejszy niz przed ciażą :( jedynie w tym dobre ze w stare kurtki i bluzki wchodze.
Hej
Mrówek, masz racje, trzeba się motywować i działać. Siedzenie w domu mi nie służy, nie dość, ze zero ruchu to jeszcze człowiek siedzi i żre. Ostatnio mam taki jakiś ciężki czas....sama nie wiem czemu...staram się to zmienić, różnie wychodzi, ale się staram.
Retsina....nie do końca poszło dobrze, tzn tak: karafka wody jest pita, od wczoraj mogę powiedzieć, ze wszystkie postanowienia wypełniłam oprócz kawy.
Generalnie wczorajszy dzień był spoko. Oczywiście to jeszcze nie jest to do czego dążę, ale staram się wprowadzić regularne jedzenie, małe i zdrowe porcje. Uważam, ze na wszystko potrzeba czasu.
Rozważam post alkoholowy do świąt....ale czy to ma sens? :D No i czekam aż otworzą nową siłownie, blisko mnie Icon Fitness, zamierzam się zapisać! :)
Byłam wczoraj w galerii, tyle pięknych rzeczy świątecznych widziałam, choć nic nie kupiłam, bo się zdecydować nie mogłam.... tym bardziej, że rozważam, czy ubierać choinkę czy może w tym roku zrobić inne ozdoby.... poza tym byłam oddać suknie do prania, suknie ślubną....i kobita powiedziała, ze to nie ma sensu. Moja suknia po sesji plenerowej jest tak brudna, że pralnia tego nie dopierze.... no i piorę ją w rękach, ale cały czas są ślady.... :/ a chciałam ją sprzedać.... eh...
Idę gotować obiad, dziś czysty barszcz biały z fasolą białą, ja oczywiście fasolkę w niewielkich ilościach, bo po strączkach fatalnie się czuję :D
Miłego dnia!!
Hej dziewczyny jak tam wasze wazenia. Mnie niestety dopadł efekt plateau, czyli zatrzymanie spadku wagi tzn schudłam ale 300 gramów co przy moim tygodniowym bilansie jest nieadekwatne. Ale kazdy na diecie musi to przejsc wiec działam dalej tym bardziej ze sylwetka wyraznie sie mi zmieniła i gubie centymetry w obwodach i co raz wiecej ubran na mnie pasuje a to cenniejsze niz ubytek wagi gdy w ciuchy sie bym nie miesciła. Także mam zamiar pokonac tego potwora zwanego efektem plateau :) Motywuja mnie tez komentarze innych , ze chudne w oczach , ze połowy mnie nie ma, to jest wazne. Ubyło mi 3 cm w biodrah, po 2 cm w udach , 2 w talii oraz w biuscie przez ostatnie 9 dni. Pełna optymizmu zaczynam dzień. Pozdrawiam was <:)
Mama 29 super wyniki :)
Awersja ja teraz na niemoc znalazłam sobie właśnie ta organizację domu. Nigdy nie byłam jakaś pedantyczna (syfu też nie miałam) ale były rzeczy które nie miały swojego stałego miejsca i czasami akcja typu "poszukiwanie długopisu" chociaż wiem że miałam ich gdzieś pełno:) i po ostatnim takim poszukiwaniu powiedziałam dość. I wiecie co trwa to już u mnie 3 miesiąc i jestem mega zadowolona chociaż muszę czasami"walczyć" z pozostałymi domownikami no ale kto powiedział że będzie łatwo:) i tak to zajmuję głowę popołudniami czymś innym żeby nie nudzić się bo wtedy poprostu jem.
U mnie w tym tygodniu mały spadek bo jest 57,7 kg także pół kg mniej. Może wynik d..u nie urywa ale ważne że jest :)
Dziewczyny a jak u Was ???? Trzymam kciuki za same sukcesy:)
U mnie niestety waga bez zmian :(. Trudno. Szkoda, bo właściwie specjalnie nie grzeszyłam... ale może wodę zatrzymałam, bo tak zawsze miałam przy karmieniu że waga mi schodziła skokowo. Zobaczymy. W zeszłym tygodniu były 2 kilo, w tym nic więc średnia wychodzi kilogram na tydzień czyli super :). I tego się będę trzymać!
Gratuluję spadków nawet tych najmniejszych - niech Was motywują. A Święta coraz bliżej - moje sukienki aż piszczą ze strachu jak zaglądam do szafy więc na razie ich nie mierzę ;).
Dziewczyny jak się teraz ustawia strażnika????l bo szukam i szukam i nic
Czolem .
U mnie wazenie bedzie w poniedzialek :)
W piatek dietowo na plus
Dzis rowniez i wpadlo 6 km biegania
Ja straznika ustawiam przez link z pinem wiec wpisuje aktualbe dane i sam sie zmienia w postach
Milej soboty ;)
U mnie też niestety bez zmian ale może następny tydzień będzie lepszy.. gratuluję wszystkim wytrwałości i spadków:-)
Hej. U mnie ważenie tak jak się spodziewałam 57,4, czyli niecały kilogram spadku. Gratulacje wszystkim wytrwałości i walczymy dalej :-D Też chyba muszę wyznaczyć sobie kolejne wyzwania na przyszły tydzień :smile:
Hej dziewczyny , wczoraj zastosowałam sie do rad , które wyczytałam w poradnikach dla odchudzających się i dałąm organizmowi odpocząć, tzn diete trzymałam natomiast nie cwiczyłam, byłam na spacerze ale w takim wolniejszym tempie które sprawia mi przyjemność. I nie wiem czy to podzialło czy co sie stało ale wczoraj było 300 gr mniej czyli 79,4 a dziś rano poczułam sie jakoś lżej i waga pokazała......78,4 . Wazyłam się kilka razy bo myslałam ze cos z wagą nie tak. Chyba jednak bede ważyc się w niedziele a w sobote dam organizmowi chwile relaksu, bo chyba sie przetrenowałam ostatnio, kolana mnie troche bolą, nie chce kontuzji jakiejs sie nabawić. To razem wyszło 1kg 300 gr mniej czyli dokładnie tyle ile wyliczyłam z tygodniowego bilansu kalorycznego , wyszedł jakoś troche ponad 10000 na minusie , 1 kg mniej to ok 7000 kcl więc powinam schudnąc ponad kilogram ale mniej niz półtora. Zobacze czy w przyszłym tygodniu tez obliczenia sie sprawdzą.
Bernii gratuluje przy tak juz małej wadze to bardzo duzy spadek wagi.
malaalewielka i polarna- moze Wam tez potrzeba po prostu troche relaksu? :)
Witam kochane
Wrocilam do Warszawy wiec moge podsumowac tydzien
Bilans kaloryczny zgodnie z planem
Bieganie w tym tyg 25 km czyli.zgodnie z zalozeniem-dzis dobilam do planu osemka takze jest gitara
Na wadze 1 kg mnie co mnie mega cieszy zwlaszcza ze jestem przed @
Jutro zaplanowana pelna regeneracja :):)
Witam w poniedziałek
Plan na ten tydzien
Bilans 1200 kcal , bieganie min 25 km no i rowne 60 na koniec tyg na wadze :)
Hej dziewczyny ostatni tydzien wypadł dobrze zrobiłam w 7 dni 150,000 kroków średnio ponad 21000 dziennie, przeszłam ponad 91 km srednio 13 dziennie, spalałam srednio dziennie 2777 kcl, aktywna fizycznie byłam przez 26h i 27 min w tym 6,5 h aktywna w sferze bardzo wysokiej ( pewnie aerobik), bardzo fajne to podsumowanie tygodniowe moja opaska robi.
Retsina gratuluje, chyba też sobie wyznacze cele na ten tydzień.
Zatem :
1. Od dzisiaj do niedzieli wieczorem chce zrobić 200,000 kroków- cały tydzien ma byc piękna pogoda wiec jest szansa ze mi sie uda wyspacerowac tyle.
2. Cwiczyć co najmniej pół godziny dziennie na stepie ( zakupiłam sobie) - cwiczyła moze któraś z Was step aerobik?
3. Jeść od 1000 kcl do 1300kcl
4.wybrany dzień przeznaczyc na post oczyszczający (myśle ze jutro)
S. Stracic na wadze tyle ile sie da - jak zobacze 77 z haczykiem będe usatysfakcjonowana :)
Skruszona po weekendzie dziś starałam się wrócić do diety. Nie było źle, ale mogło być lepiej. Spacer z małym 1,5 godz. w trakcie czekania na córkę aż skończy zajęcia w szkole muzycznej. Pogoda super :-). Jutro mam godzinę czekania i też mam zamiar to wykorzystać.
Też muszę się zmobilizować do ćwiczeń, ale mam takie tyły w pracy że nie wiem kiedy i jak się z tych projektów odkopię :-(.
Mama29 - ta Twoja opaska wygląda nieźle. Napisz jaka to, bo w necie jest ich sporo, ale niektóre nie są nic warte.
Dobrego jutrzejszego dnia :-)
Dziewczyny dzień minął wspaniale 3 h spaceru, i 50 minut step aerobik i juz wiem ze moja prygoda z nim sie szybko nie skończy. Jestem zachwycona tymii cwiczeniami, to cos dla mnie. Znalazłam świetne filmy dla początkujacych , super prowadząca, treningi mało skomplikowane ale różnorodne, intensywne (spociłam sie mocno), ale takie , ze potrafiłam je wykonać i nie czułam ze juz nie moge czy ze sie zmuszam no i nie czuje sie nimi znudzona jak zwykłym aerobikiem -jednak przyrzad motywuje i daje szerokie moziwosci. Róznorodność ćwiczen mi odpowiada- na rowerku stacjonarnym czy stepperze nudziło mi sie bo ciagle ten sam ruch a tu czuje ze robie cos co mi sie podoba i moge dazyc do jakichs stopni zaawansowania. Juz nie moge doczekac sie jutrzejszego treningu. Mozna sukcesywnie uczyc sie trudniejszych kroków, a zaczynac tak jak ja dzis od takich które mozna z marszu wykonac. spaliłam dzis 3000 kcl i zrobiłam prawie 27 000 kroków.
Polarna- moja opaska SIGMA ACTIV Z WYSWIETLACZEM- 169 zl dalam natomiast czy taka rewelacyjna? Słyszałąm ze są lepsze. Moja nie ma pulsometru, natomiast na podstawie szybkosci ruchu kwalifikuje aktywnosc do poziomu niskiego, sredniego lub wysokiego. I tak spacer z wozkiem nawet dosc intensywny to srednia aktywnosc, bieg czy aerobik to wysoka( wiecej kaorii spalonych liczy), niska to jakies domowe czynnosci lub spacer w zolwim tempie. Liczy kroki od 20, pojedynczych nie liczy- zawieraja sie w podstawowej przemianie materii bo tak jak pisałam wczesniej ona do wysiłku fizycznego dolicza jeszcze podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne na podstawie danych wpisanych w aplikacji. Moje zapotrzebowanie do wagi, wieku, wzrostu to niecałe 1500kcl ale dodatkowa aktywnosc podnosi liczbe jednak aktywnosc srednia i niska podnosci duzo mniej niz wysoka. Wysoka podkreca metabolizm silniej i to jest juz wkalkulowane. Ale sie rozpisałam masakra.
Dodam ze dzis zjadłam 1300 kcl ( w tym grzeska :) )wiec bilans wyszedł 1700kcl na minusie :)
Hej
A u mnie lipa po całości....
Mrówek, strażnika ustawia się teraz na stronie forum (nie na głównej jak kiedyś) w zakładce ustawienia tam powinno być profil, edytuj profil czy jakoś tak i po lewej stronie będzie w kolumnie gdzieś sygnatura, reszta bez zmian.
Miłego dnia
Witam we wtorek
Mama_29m powiem Ci że szalejesz z tymi krokami. Ja patrząc na niedziele kiedy to bylam biegac - 8 km ,przez cały dzen nastukalam w sumie 15 tys kroków :razz:
Polarna przesyłam mobilizującego kopniaka :)
Gdzie reszta ????
U mnie wczoraj wpadło za duzo jedzenia . Po sukcesie ze spadkiem zawsze "tego dnia" popłynę z jedzeniem . Nie wyszło jakoś dużo bo 1500 kcal ale duża kolacja + wzdęcia przed okresem sprawiły że czułam się w nocy jak wieloryb
Miłego dnia laski
Hej dziewczyny ja Was czytam ciągle a nie pisze bo.. nie mam czym się chwalić :-( Niby chodzę dużo staram się ćwiczyć pół godz dziennie jem zdrowo regularnie mieszcząc się w 1200 kcal, nawet pije wodę minimum 1.5 l a waga nie spada i ciągle waha się w granicach 69 - 70. Ja już nie wiem co robić.. Z jednej strony ciesze się że waga się ustabilizowała i max wynosi 70 kg, z drugiej żałuje że waga mimo starań nie spada..
Gratuluję Wam zaparcia siły walki i efektów, a Tym którym jeszcze słabo idzie daje mocnego kopa :twisted:
Do końca roku zostało 40 dni i nie możemy się poddawać - jak teraz nie ma spadku to do końca roku na pewno się pojawi - na to liczę :-)
Hejka. Retsina ja mam tak jak Ty chyba.... po spadku pofolgowalam sobie i teraz odrabiam straty. No trudno ,........ Ja teraz mam ciezki okres w domu i mogę mniej pisać przez to. Mam bardzo chorego teścia i do tego malutki bratanek czeka na kolejną operację tym razem nz otwartym sercu. I tak powiem Wam że czasami myślę o tym jak się przejmuję swoją wagą wyglądem a są naprawdę straszne rzeczy na świecie. Ludzie mają ogromne problemy . mój kłopot z wagą wydaje mi się wręcz nie na miejscu bo to nie jest problem tak naprawdę w moim przypadku :( dziewczyny cieszmy się ze jesteśmy zdrowe że mamy ręce nogi widzimy slyszymy ze mamy dzieci zdrowe ..... a dieta niech będzie zdrowym dodatkiem a nie czymś czym żyjemy bo MUSZĘ schudnąć. Trzymajcie sie.
O matko, zapomniałyście o mnie... :(
A ja ciężko walczę ze sobą w środku.. co wieczór zasiadam przed tv i myślę "no od jutra się biorę!" - rano zaczynam nawet dobrze, bo zielona herbata, 2 kromki chleba żytniego z czymś w miarę 'normalnym', potem się jeszcze trzymam - drugi posiłek, ale trzeciego już nie ma. Mam taką dziurę przed obiadem 5-6 godzinną. Przychodzi popołudniowy wieczór - zjadam za dużo obiadu, potem muszę zagryźć czymś słodkim - i za godzinę poprawiam jakimś chlebem, najlepiej od razu 3 kromkami, A potem to już różnie. Batonik, dwa, kilka kostek czekolady.. czipsy jak są. A jak nie ma - to nic nie szkodzi - idę kupić, albo jeszcze lepiej - męża wysyłam! Nieźle nie? Już nie mówiąc o tym, że się praktycznie w ogóle nie ruszam. I znowu taka rozterka wieczorna, że od jutra się biorę.. i takie koło. Laski, ja miałam mieć chwilę odpoczynku od diety - a tutaj wychodzi na to, że się znowu rozrastam! przeszłam piękną walkę z 73 do 59 i zaczynam to zaprzepaszczać...
Ratunku!
Motywacyjnie się doklejam, może spóźniona - ale wierzę, że dam radę.
A więc postanowienia na końcówkę listopada - tak, aby się "wdrożyć" (nie śmiejcie się, ale jak z opisu powyżej - ja muszę niestety zacząć od podstaw! :( no dramat po prostu...)
- Codziennie rano lub wieczorem - 10 min ćwiczeń (jakichkolwiek!)
- Minimum 4 razy w tygodniu orbitrek (po 30 minut)
- 4-6 posiłków dziennie, co 2-4 godziny
- 2L płynów (w tym zielona / czerwona herbata / woda z cytryną)
- 0 słodyczy, czipsów i innych takich niedozwolonych na diecie..
To na dobry początek. Jaki się uda - to zrobię listę na grudzień. Nie wiem co będzie z orbitrekiem.. żeby dopomóc - właśnie na niego wchodzę. Pozostanie już tylko 3 razy w tym tyg. ;)
Never ja o tobie nie zapomniałam:-) i cieszę się że znów jesteś. I podstawa to zacząć znów od podstaw. Jak czytam co mówisz to u mnie też pierwsze dwa posiłki ok są a później już różnie jedynie tyle że ja słodyczy ani chipsów nie jem. Damy radę dziewczyny razem rośniemy w sile i malejemy w rozmiarach !!!
Dzisiejszy dzien niby ok zjedzone niecałe 1000 kcl - miał byc post a wyszło nie wiadomo co , niedość ,ze zjadlam za mało to 250 kcl z tego przeznaczyłam na wafelka w czekoladzie :)a reszta to warzywa i owoc. Z cwiczeniami poszło lepiej - mój step aerobik tak mi sie spodobał ze dzis zrobiłam 2 sesje po południu 60 minut i wieczorem 45 zmachałam sie i spociłam jak szczur ale przyjemne to było zmeczenie. Wczesniej 2 h spaceru z wózeczkiem. Narazie na liccniku niecałe 26 000 kroków, co daje 16 km i ponad 3000 kcl spalonych.
Co do słodyczy to wiem ze nigdy sie ich nie wyrzekne do konca , moge nie pic alkoholu słodkich sokow, nie jesc fastfoodów i czipsow ale słodycz choc mały musze chocby ze 2 lub 3 razy w tygodniu inaczej przy pierwszej okazji rzucilabym sie na wszystko.
Mrowek82 przede wszystkim ściskam mocno . Mam nadzieje że teść i bratanek wyzdrowieją. Masz rację w tym co piszesz że dieta ma być dodatkiem , dbajmy o siebie , jedzmy zdrowo ale nie katujmy się i nie popadajmy w przesade.
never1give1up1 coż , pewnie każda z Nas przez to przechodziła . Prawda jest taka że nie damy rady przez całe życie sobie wszystkiego odmawiać .
Ja liczę kalorię , utrzymuje bilans ale dzięki bieganiu mogę sobie pozwolić na zjedzenie czegoś "ekstra" :) Chudnę falami , czasem mam miesiąc zastoju ale najważniejsze że nie tyje. A w weekend mogę sobie zjeść ciasto czy czekoladkę :)
Polecam Ci nie popadanie w skrajności . Odstaw słodycze w tygodniu ale w weekend sobie pozwól na ciastko czy batona - skoro tak lubisz słodkie . Cwicz 4 razy w tym a w pozostale sie regeneruj
Taka moja rada :))
mama_29 Ty zjadasz 1000 kcal dziennie czy bilans wychodzi Ci 1000 kcal ???
mała spokojnie, waga ruszy, ale proponuje więcej aktywnosci. Podkręcisz sobie metabolizm :)
U mnie wczoraj bilans 1250 kcal - bieganie 8 km takze elegancko :) Oby tak dalej :)
Witajcie
Never, ja również nie zapomniałam, po prostu jestem w podobnym punkcie jak TY :) i w sumie nawet jak na mnie to mało tu piszę... Podziwiam Cię, ze tak szczerze opisałaś co się dzieje, niby takie nic, a jednak dla wielu bardzo trudne, bo nie jest łatwo przyznać się do porażki, a co dopiero o niej opowiedzieć. Mnie było jedynie stać na to, żeby napisać, ze u mnie lipa :) Potraktuj to jako pierwszy krok oczyszczenia, zrzuciłaś pierwszy swój ciężar, taki bardziej psychologiczny, wyrzutów sumienia. Wychyliłaś się mocno z tego błędnego koła, teraz trzeba tylko zrobić krok do przodu. A masz cele postanowienia i sukcesy na swoim koncie, faktycznie szkoda to zaprzepaścić. Trzymam kciuki, żeby Ci się udało wrócić na dobre tory i wytrwać w postanowieniach. :)
Jeśli mogę Ci coś doradzić....to herbatę zieloną, czerwoną, mocną czarną czy też kawę, nie wliczaj do spożytych płynów. Te herbaty i kawa wypłukują nadmiar wody. Oczywiście można je pić, są zdrowe, ale jeśli w założeniu masz wypijać 1,5 l płynów, to ich nie wliczaj. Mie kiedyś lekarz zalecił pić 2-3 l wody, a za każdą kawę doliczyć dodatkowo szklankę wody. Byłam niedotleniona. Woda dostarcza tlenu do organizmu, a do procesu spalania (każdego, choć w tym przypadku tłuszczu :P) jest on niezbędny. Więc świeże powietrze plus woda, na pewno zadziałają na naszą korzyść :)
Mała.... przypadkiem się nie poddawaj :) czekaj, waga spadnie, Twój organizm nie jest przyzwyczajony do takiej wagi, z tego co pamiętam chyba dość dawno tyle nie ważyłaś...co się dziwisz, broni się, zima idzie ;) daj sobie czas....spadnie....lub wprowadź zmiany do diety, więcej ruchu, bądź jakieś zmiany w odżywianiu, np obetnij węgle, albo daj sobie dwa dni luzu, takiego z głową. Poczytaj jak można podkręcić metabolizm. Pamiętaj, że im mniej ważysz, tym organizm ma mniejsze zapotrzebowanie na energię i mniej jej spala (mniejsze obciążenie) dlatego dietę trzeba stale modyfikować. Walcz!!! :)
Bernii.....gdzie się ukrywasz? Wyłaź... ;)
Miłego dnia!
Retsina - Ty mistrzu!! Jak ja patrzę na twoją aktywność to jestem pełna podziwu...i zazdroszczę :-)
Jeśli chodzi o ruch to staram się minimum 10 tyś kroków i z pół godz ćwiczeń dziennie robić. I trochę mi żal że kg nie spadają ale tak jak Ty ciesze się że nie tyje moja waga max to 70 kg. Spokojnie i bez nerwów podchodzę do diety i czekam na efekty w końcu.
Dziś jak na razie ok 20 min step aerobik (lubię:smile:) zielona herbata, bułka ze szpinakiem sałatą i wędliną a teraz będzie surówka jabłko - marchew - 100 kcal. Niby nie czuje głodu na razie ale trzeba dbać o regularność..
Awersja - poniżej 70 kg to ważyłam (poza teraz oczywiście) w 2013 roku... To sporo czasu temu faktycznie :-) Dzięki za słowa otuchy
Mała dzięki :)) Kurcze no polubiłam to bieganie .. i nawet jak mi sie nie chce wyjsc to ide i jak już zaczne to chce wiecej i wiecej .. Muszę się wręcz powstrzymywać zeby się nie przetrenować :)
Cały dzień się próbowałam zalogować, aby móc odpisać i podziękować Wam za wsparcie! Bo zdążyłam przeczytać - ale już odpisać niestety nie - bo serwer odrzucał taką możliwość... co się z nim dzieje?
Mała - tak jak mówisz - od początku, od podstaw. I zazdroszczę Ci braku pociągu do słodyczy... to jest jakiś koszmar czasami :)
Retsina - tak rygorystycznie do mnie podeszłaś - ale masz rację. Jak chcę zobaczyć efekty to muszę się wziąć za siebie i trochę potów wycisnąć. Postaram się dostosować do rady - słodkości w weekend. To chyba takie skandynawskie, nie? ;) I inspirujesz mnie tym bieganiem - Ja kiedyś dużo biegałam.. kochałam to, ale jakoś tak przestałam.. z powodu sporego namiaru KG i moich stawów, które nie są w najlepszym stanie.. Wyznaczę sobie cel - i jak zobaczę 5 z przodu, to zacznę biegać - co dodatkowo przyspieszy spadek wagi :)
Awersja - właśnie widzę Twój suwaczek.. ale najważniejsze tak jak piszesz - to wyjść z tego koła. Dziękuję za informację o herbatach - nie miałam pojęcia, serio - już tyle się "dietuję" - na samym forum tutaj siedzę od ponad 10 lat, a nigdy nic mi się nie nasunęło o tym, żeby wypłukiwały wodę? Skąd takie info udało Ci się uzyskać? Aż się zagłębię w lekturę :) - Dzisiaj na biurku obok kubka zielonej herbaty - wylądowała butelka 1,5L niegazowanej mineralnej :) (- nie źrodlanej - bo ta też podobno nie jest wskazana).
never mam nadzieje ze Cie nie urazilam :) kibicuje Ci mocno i wiem w glownej mierze po sobie ze im bardziwj rygorystycznie podchodze do zrzucania wagi tym gorzej mi to wychodzi i po czasie rzucam sie na jedzenie bo jestem umeczona ciaglymi wyrzeczeniami.. Trzeba we wszystkim miec umiar :):) Trzymam kciuki kochana
U mnie dzis regeneracja , w ramach tego ide do kina :)
Jeśli chodzi o wodę to ja czytałam że najlepiej patrzeć nie na całkowitą ilość minerałów a głównie na wapń (ok. 150 mg/l) i magnez (ok. 50 mg/l) w nich zawarty. I z ilością wody i z ilością minerałów w niej zawartych też nie można przesadzać.
U mnie dziś ok na obiad był kartacz z kapustką kiszoną, na podwieczorek drożdżówka z jagodami. Woda 1.5 l wypita i zielona herbata rano. Dziś byłam aktywna tak nawet dobrze jak na mnie - 15 tyś kroków, łącznie godzinka step aerobiku i pół godz ćwiczeń na nogi.. Ale czuje się jakoś ociężale - jutro na pewno będzie lepiej ;-)
Hej dziewczyny dziś u mnie ok , zjadłam 1500 kcl (uzupelniłam wczorajszy niedobór) ale same zdrowe rzeczy: 2 jajka, 2 kromki chleba razowego, troche łososia, ser biały chudy, jablko sok marchwiowy, kapusta kiszona, jogurt z ziarnami. Zrbiłam 24 500 kroków spacer ponad 3h oraz 60 minut step aerobik który pokochałam.
Retsina -zjadłam 1000 kcl bilans przy takim spozyciu niewielkim kalorii z jedzenia w zestawieniu z intensywnym wysikiem fizycznym (jak na mnie) przy mojej wadze i wzroscie daje mi bilans nawet - 2000 kcl . Ale wole jesc przy wysiłku 1300/1500 kcl ale czasem tak po prostu wychodzi. Czytałam juz w kilku żródłach ze dobrze jest nie jesc codziennie tyle samo kalorii bo organizm sie przyzwyczaja i zwalnia i lepiej jesc np raz 1200 na drugi dzien 1400 potem 1300 itd bo to nie przyzwyczaja organizmu do stałej dawki kalorii i potem jak bedzie 200 wiecej to nie odłozy tego od razu.
Co do wody słyszałam ze za wypicie kawy lub czarnej herbaty trzeba wypic dodatkowa szklanke wody, natomiast herbata zielona i owocowa tak nie działają podobno. Mówili w jakims programie o dietach duzo sie tego naogladałam , chyba K. Bosacka( lubiejej programy) o tym mówiła. Mam nadzieje ze tak jest bo ja wypijam kilka zielonych herbat i z litr wody.
Ponizej wam wklejam co znalazłam na temat herbaty i odwodnienia rzekomego. Ztym odwodnieniem to chyba starodawne przekonania. Znalazłam ten artykuł na portalu o zdrowiu. Cały artykuł jest ciekawy i dotyczy wszystkiego co powinnysmy wiedziec o herbacie. Wkleje wam linka
13. Herbata ma działanie odwadniające
FAŁSZ. Praca opublikowana na łamach European Journal of Clinical Nutrition obala mit, że herbata odwadnia. Okazuje się, że nie tylko nawadnia tak samo dobrze jak H2O, ale także zabezpiecza przed chorobami serca i niektórymi nowotworami. Za najważniejsze składniki herbaty eksperci uznają flawonoidy (przeciwutleniacze). Badania nad kofeiną wykazały, że bardzo wysokie jej dawki odwadniają i każdy zakłada, iż napoje zawierające ten alkaloid są odwadniające. Jeśli nawet zaparzymy sobie naprawdę bardzo mocną herbatę, a jest to dość trudne, nadal przybędzie nam płynów.
Prawdy i mity na temat herbaty. Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!
Witam
Ja uważam, ze herbata odwadnia, choćby dlatego, że ma działanie moczopędne, tak samo jak kawa czy piwo. Ato, ze herbata posiada tez inne dobre dla zdrowia substancje i właściwości, różne w zależności od herbaty to inna sprawa. Czerwona herbata jest uważana za odchudzająca m.in. dlatego, że wypłukuje wodę, czyli jej nie zatrzymuje w organizmie.
Mi to wszystko powiedział lekarz endokrynolog, dr hab. i naprawdę mi pomógł, u mnie odwodnienie objawiało się m.in. potwornymi bólami głowy. Pijać napoje, które odwadniają i które wymieniałam wcześniej, nasza krew jest gęsta a tym samym wolniej dostarcza tlen do mózgu i komórek ciała, stąd były u mnie silne bóle głowy. Łaziłam po neurologach, brałam różne leki, robiłam rezonanse tomografie, różne badania, było podejrzenie, ze to stres, że tarczyca, unormowałam tarczyce i dalej dzień w dzień bóle głowy, rano wieczorem w nocy, straszny dyskomfort. Endokrynolog powiedział, żebym pokazała język. Język był cały biały. Lekarz powiedział "pani dziś nic nie piła" ja mu na to, ze "piłam 3 kawy". I wtedy wyjaśnił mi o co kaman,czyli to co napisałam wcześniej. Dał mi nawet tabletki delikatnie rozrzedzające krew, na wypadek dnia, kiedy nie wypiłam wystarczająco dużej ilości wody. Bóle minęły jak ręką odjął. No i schudłam do 60 kg.
Ja oczywiście nikogo do swoich przekonań nie zmuszam, ani żadnych nie podważam. Natomiast mam w życiu tak , ze w artykuły na internecie nie za bardzo wierzę, szczególnie jeśli nie wiadomo kto je pisał, i skąd czerpał swoją wiedzę. Bo można znaleźć mnóstwo ciekawych i mądrych rzeczy na sprawdzonych, specjalistycznych stronach, ale również mnóstwo głupot. Producenci będą zachwalać swoje produkty choćby nie wiem co. I obalać albo tworzyć nowe teorie. Tak jest ze wszystkim. A prawda jest taka, ze to wszystko zależy choćby od tego jaka mocna jest herbata. Jak ktoś pije słomkę, to nie dajmy się zwariować, ale jak ktoś robi siekierę, to też już inaczej na nas wpływa.
Co do samej wody, ja osobiście to piję kranówkę przefiltrowaną, najczęściej. W smaku wolę wodę źródlaną, ale też słyszałam, ze mineralna lepsza. Z kolei słyszałam, ze w wodzie ważny jest sód. Bo pocąc się na treningu czy też latem to właśnie sód wypłukujemy, woda ma go uzupełnić. Ilu ludzi tyle teorii. Ja robię po swojemu i nie narzekam. Uważam, ze woda w tych plastikowych butelkach nie należy do najzdrowszych, ale wiadomo, nie można dać się zwariować. Ja pamiętam, że na zajęciach kiedyś badaliśmy wodę, wszystkie te składniki z tabelek na opakowaniu, nie każda pokrywała się z tym co jest napisane. U nas w Częstochowie, miasto promuje picie wody z kranu. Zagłębiałam się nawet kiedyś w wyniki badań, składników i analizy, porównania do wody butelkowej. U nas woda z kranu jest bardzo dobra, w niektórych parametrach nawet lepsza. Ja ją dodatkowo filtruję i taką pijam :)
Miłego dnia kobietki :)
Witam
Melduje wczorajszy dzien na plus a dzisiaj 5 km biegu zaliczone. Nie jest zle :)
Hej dziewczyny cieszę się że nas tu tak dużo znów :-)
Awersja - zgadzam się z tobą co do aspektu artykułów - różne wersje różne opinie i nie wiadomo w co wierzyć. Ja uwielbiam wodę z kranu ale w mieście to jednak wole jej nie ryzykować - czasem nawet jak się kąpie wydaje mi się tłusta więc stawiam jednak na butelkę.
A jeśli chodzi o te herbatki - ja sądzę że jeżeli ktoś pije te 2 litry wody i te 4 herbaty to nie jest jeszcze tak źle.
U mnie dziś już dwa posiłki były: płatki z mlekiem na 2) marchewka z jabłkiem i pół szklanki jogurtu naturalnego. Spacer już 10 tyś kroków był więc jestem zadowolona, oby tak dalej dziś :-)
Mama_29 czy na początku jak zaczynałaś ćwiczyć step aerobik to miałaś zakwasy? Ja od kilku dni ćwiczę i codziennie mam zakwasy w łydkach :/
Retsina - kiedy Ty masz czas biegać? Wariatka. Z dnia na dzień bardziej Cię podziwiam, jak Ty masz chęć biegać codziennie? Zdradź ten sekret - skąd bierzesz siłę?
Retsina - nawet by mi nie przyszło do głowy, że byś mnie miała urazić czy coś w tym guście ;) Jesteśmy tutaj przecież własnie po to, żeby się wspierać i motywować wzajemnie - do osiągnięcia jakby nie patrzeć - jednego celu - wymarzonej wagi :) I właśnie tak się poczułam - jak pod "paluchem" starszej dobrej siostry :) A z Tobą czuję też małą (ale zdrową!) rywalizację - bo cały czas się mijamy z wagą :) - oczywiście aktualnie to Ty prowadzisz.. :D Mam nadzieję, że wspólnie uda nam się osiągnąć cel.
Dziewczyny - widzę, że dyskusja się niezła rozwinęła o wodzie. Ja myślę, że tak jak Pisze Awersja - ile portali / specjalistów tyle opinii - i w tym nie każda warta uwagi. Na pewno każdy powinien dostosować się do swojego organizmu. Najlepiej zgodnie ze starą receptą: "wszystko - ale z umiarem" :)
A ja u siebie kranówą - to bym mogła się zabić :P sam kamień :D:D Zazdraszczam wszystkim, którzy mają lepszą wodę... Mi ona nawet na cerę nie służy - Jak gdzieś wyjadę, gdzie lepsza woda - to od razu moja cera promienieje, przestaje być szara i niedoskonałości znikają. Kiedyś nawet wpadłam na pomysł - żeby buzię myć mineralką, albo chociaż przegotowaną wodą - niestety pomysł przetrwał 2 dni.. :P
U mnie od rana do popołudniowego wieczora dobrze - potem źle - zjadłam 3 batoniki milkiway, kilka kostek mamby, lizaka czekoladowego z mikołajem, mikołaja z takim nadzieniem dobrym i kilka żelków haribo - poprawiłam dwoma kromkami chleba z żółtym serem i więcej grzechów nie pamiętam, - potem umyłam zęby i poszłam spać (24.00)
Może jak się oficjalnie będę przyznawać co wyczyniałam to mi się odechce ze wstydu. W sumie to nawet do sklepu się już trochę wstydzę wchodzić jak idę tylko po słodycze. Ale jest progres - nie kupiłam czipsów (czyli zaoszczędziłam jakieś 400kcal?)
Jeszcze się tłumaczę @ - od 3 dni.
Dziś się postaram jeszcze bardziej.
PS. Jeszcze na orbitrek ani razu nie weszłam... :( Postaram się zrobić to dzisiaj..
Dziewczyny, dzięki za kopniaki - baaardzo się przydadzą :).
Mama - w porównianiu z trzema opaskami, które już `przerobiła` moja kuzynka Twoja wygląda na fajną.
Mrowek - dużo zdrowia dla teścia i dzieciątka... takie sytuacje mocno zmieniają nam optykę i dają do myślenia.
Never - pytanie kto o kim zapomniał... chyba Ty o nas bo my tu prawie wszystkie i na resztę czakałyśmy właśnie ;)
Dziewczyny, ja od kilku dni różnie z dieta nawet OK, ale nie mogę przesadzic bo kryzys laktacyjny przechodzę. Spacerowaliśmy dużo do dzis, bo mały coś przeziębiony jest a takiemu niespełna 2-miesięcznemu dziecku jeszcze właściwie nic nie można podać, więc od dziś siedzimy w domu :(.
Obawiam się, że w sobotę waga okaże się bez zmian, ale staram się myśleć pozytywnie.
Trzymajcie się! - a te 40 dni do końca roku mną wstrząsnęły ...
Oczywiście każdy ma prawo do swoich przekonań ja kilka lat temu tez sie odchudzałam i lekarz polecał herbatę ale nie wiem czy był habilitowany :) ntomiast pije duzo tej herbaty i bardzoo dobrze sie po niej czuje a ostatnie wyniki badań rewelacyjne i prawie w ogóle cellulitu nie mam, wiec moze kazdy organizm inaczej reaguje na pewne substancje. Trzeba sie wsłuchac w głos swojego organizmu bo on najlepiej podpowie co mu pasuje a co szkodzi. Jedni zyją na mleku bo im dobrze robi a inni beda mieli bóle brzucha po nim kazdy z nas inny . Nie chciałam nikogo przekonywać tylko zwrócic uwagę na inny punkt widzenia niz ten który został przedstawiony. Tez nie przyjmuje bezkrytycznie wszystkiego co czytam. Po prostu przetestowałam chocby na sobie i jest ok i tez na powaznie kiedys sie interesowałam zdrowym odzywianiem i poszerzałam wiedze na ten temat.
U mnie jak na godzine 14 .25 17 000 kroków za mna. Rano step aerobik wypociłam sie strasznie ale dało mi to kopa na cały dzień i potem ponad 2h spaceru. Teraz obiadek warzywa na patelne bez tłuszczu. Dzis mały sukce zmieściłam sie w spodnie w ktore 3 dni temu sie nie dopinałam :)
Co do stepu nie miałam jakis zakwasów , natomiast to podobno zalezy na jakim stopniu cwiczysz ja na niskim 10 cm bo wiksze podobno mięśnie wyrabiają ( nie wyczytałam tylko pani mgr od wychowania fizycznego mi powiedziała zeby nie było :)Ja chce byc szczuplejsza a nie umięśniona. To tez zalezy mysle od ogólnej aktywnosci ja duzo chodze więc moze dlatego nie miałam zakwasów.
Mama ja też dużo chodzę a schodek mam 15 cm i nie wiem czemu mam te zakwasy - ogólnie wam powiem że jak ćwiczę dłużej niż pół godz to zawsze mam zakwasy :-) nie wiem czy to dobre ale dla mnie to motywacja i więcej endorfin że tak organizm wyczerpalam.. albo za szybko daje na tym stepie bo ok 8 km/h. W każdym bądź razie zadowolona jestem :) Muszę tylko powrócić do ćwiczeń na brzuszek bo dół prawie idealny (dla mnie) a boczki i brzuch gorzej