Dziś jest dla mnie wielki dzień.
Dokładnie rok temu przestałam pracować w 8 miesiącu ciąży z wagą 90 kg. Dziś znów wracam do pracy. Ważę już 99 kg. Weszłam na wagę pierwszy raz od kilku miesięcy... Tragedia.
No ale nowy rozdział w życiu. Nowe możliwości. Zaczynamy dietę MŻ (co będzie proste) i nie jeść słodyczy (co będzie trudniejsze) oraz nie jeść w nocy (co będzie bardzo trudne z uwagi, że tylko wtedy mam trochę czasu dla siebie).
Zawsze miałam problemy z wagą i musiałam się mocno kontrolować. Zwykle jednak przy wzroście 168 cm ważyłam ok 65 kg i nie było mi z tym źle z uwagi, że spora część tej wagi poszła mi w biust. I jest to niewygodne, ale brzuch wyglądał ok.
Jeszcze 6 lat temu, w dniu ślubu miałam 64 kg.
Małżeństwo i siedząca praca mi nie służą.
Pierwszą ciążę 10.2013 rozpoczęłam z wagą 76 kg.
Drugą ciążę 02.2016 rozpoczęłam już z wagą 80 kg.
Skończyła się w 14 tygodniu.. i przestałam się zupełnie kontrolować. Zajadam stresy...
Trzecia ciąża rozpoczęta 07.2016 z wagą 86 kg. Zakończona wagą 92 kg.
A teraz 99.. Tak naprawdę to 99,7. Nie wiem pomiędzy którym lodem, czekoladą, późną kolacją czy też kolejnym bananem wpadły mi te kg. Prawda jest taka, że karmię piersią i ciągle czuję się głodna. Więc ciągle coś przegryzam. Próbowałam różnych diet, ale odbijało się to na ilości mleka i dziecior się denerwował. Ale teraz jest już dość duży, je też inne rzeczy. A ja potrzebuję w tych dodatkowych kg odnaleźć w końcu siebie.
Także startuję.
Pomiędzy pierwszą, trzecią i siódmą pobudką w nocy zero podjadania. W dzień zero podjadania. Kolacja o 19 najpóźniej. Musi się udać!