DZIEKUJEw koncu ktos sie odezwal...ale chyba lekko za pozno bo juz pochlonelam chyba z 3 kawalki agrestowca mojej mamusi...a to dlatego ze z nerwow stanelam na wage(zwykle waze sie z rana) i klapa....tylko pol kilograma...zalamalam sie bo przez 6 dni naprawde meczylam sie..moze to dlatego ze powinnam sie z rana zwazyc sama nie wiem...wiem ze to mnie dobilo no i zjadlam to wstretne ciasto z ktorym walczylam 3 dni..agrestowiec mnie pokonal
chlip chlip...ale nie dam sie stwierdzilam nie zjem juz kolacji tak jak zawsze grunt to chyba sie nie lamac..no i musze sama sie pocieszac..bo jak tylko wspominam komus bliskiemu to zamiast pocieszenia dostaje wyklad...nie powinnas po co i takie tam..tylko ze oni nie wiedza jak smutno jest zyc czujac sie zle w swoim ciele...
nio na sniadanko jem 2 kromki chlebka razowego i do tego codzienne cos innego,jakas szynka,twarozek i do tego pomidorki albo ogorki..potem obiad-malo zupki i drugie zwykle mieso(moi rodzice nie popieraja odchudzania wiec jem co daja)i duzo surowki(zwykle ogorki bez smietany albo inne postaci ogorkow)nio i ten obiad to jest o 15..choc dzis byl o 14.... a pozniej do wieczorka nic..no na kolacje cieple herbatki...i pije duzo wody i czerwona herbatke...to tyle z mojej autorskiej dietki...nie wiem czy to dobse moze powinnam cos zmienic???
Zakładki