Wczoraj był mój pierwszy dzięń mojej głodówki.Nigdy czegoś takiego nie stosowałam, ale czas najwyższy doświadczyć TEGO na własnej skórce. Przez pierwszy dzień wypiłam ok.5 litrów płynów.Rano potwornie bolała mnie głowa, podejrzewam że z głodu ale migrena to u mnie normalka miewam ją co drugi dzień.Do 15 zajmowałam się wszystkim żeby tylko nie mysleć o tym że chce mi się jeść:siedziałam przy kompie,sprzątałam itp.Po 15 wrócił mój narzeczony z pracy który domagał się obiadu, a jemy trzeba w tej kwestii naprawdę dogadzać.Byłam załamana.Ale powiedziałam sobie będę twarda.Tyle godzin forsowania i jeden obiadek ma zaniechać mojemu postanowieni??NIE.usmarzyłam kotlety schabowe i ugotowałam ziemniaczki.Na nie masełko, surówka i mleczko do picia.Ahh...wtedy pożerałam jego talerz wzrokiem.Ale udało mi się. Łyk gorzkiej czerwonej cherbaty( bez cukru) ztłumił mój apetyt. Wieczorem razem z koleżanką poszłyśmy na siłownię tam mi uciekł kilogram.Nie forsowałam się zabardzo bo wiedziałam że jestem trochę osłabiona. Zapodałam sobie L-Karniktynkę i spokojnie pojeździłam na rowerku.Jak przyszałam do domu namówiłam narzeczonego by też zaczą chodzić na siłownię.Ukochany zgodził się. :D
Zakładki