Cześć Wam wszystkim.
Postanowiłam znów po chwilowej przerwie się odezwac.
Dziewczynki pomóżcie mi.Ja już nie wiem ile jeszcze potrwa ta moja walka.

Mam dziwny sposob tracenia wagi.Chudne mniej wiecej 5 kg w miesiąc i jest wszystko super.Ludzie zaczynaja już zauważać różnicę, chwalą i nie moga się nadziwić.A ja właśnie wtedy zaczynam kryzysować.I to wygląda mniej wiecej tak, że sobie troszkę przytyje i caly ten czas wyrzeczeń i mordęgi na nic.

W zasadzie po jakimś czasie takiego zapomnienia w jedzeniu(bo głównie o to chodzi, że rzucam się na wszystko, jak bym już nigdy w życiu miała nie próbować rożnych rezczy i chciala sie z tym wszyskim pożegnać na czas nieokreślony), opamiętuję sie i mówię sobie,że trezba znów zaczać tak na poważnie odchudzanko...

Włąśnie nadszedł taki moment.We wakacje znów schudłam, a teraz nadrabiam.Już nawet mój organizm się buntuje bo to przecież mocno niezdrowy styl życia.Nie wiem kiedy zacznę znów twardo diete 1000kcal i ćwiczenia, ale mam nadzieję, że juz niedługo.Tymczasem dzis jeszcze ide na impreze do kolegi :]

Z jednego się cieszę naprawdę. Tylko raz w życiu miałam jo-jo i od tamtego czasu tak naprawde zaczely sie moje problemy z nadwaga.Przytyłam 26 kilo, choć chciałam zrzucić tylko 5 o ironio.Dlatego teraz jetam w stanie sie szybko opanowac kiedy waga idzie w górę, bo wiem do czego jestem zdolna się doprowadzic, a juz nie chciałabym zaczynać tego wszystkiego na nowo.
Nie ustalam sobie czasu do jakiego chce schudnać, bo juz wiem,że nie jetsem w stanie tego u siebie przewidziec.Wiem jedno: bedę się odchudzać do skutku.

Proszę Was bądźcie ze mna,bo wasze wsparcie jest bezcenne

Przesyłam buziaki i bardzo Was wszystkie i wszystkich podziwiam, bo wiem, że trzeba być silnym człowiekiem, aby podjać wyzwanie, a Wam już się to udało!!

Do zobaczenia