-
schudnę choćby nie wiem co , grunt to nastawienie..
A więc.........ważę 51kg. .......tak tak........51 kilosów ciasno poupychanych w moje
170 cm wzrostu..... Co mam zamiar zrobić..of course schudnąć do 45 kg aby osiągnąć swój ideał.......co prawda to tylko 6 kg......dla mnie natomiast AŻ......Mam cichą nadzieję że uda mi się to zrealizować..Czas najwyższy na SILNĄ WOLĘ...do dzieła !
-
Jezzzuuuuuuu, i ty chcesz schudnąć?? Ty pewnie jak szkielet wyglądasz. Po co ci dieta??
19.08.2009 rusza mój maraton
-
-
Matko marze o takiej wadze moze weź sie poprostu za ćwiczenia:/bo chudnac to ty naprawde nie musisz, a na pewno nie 6 kg
-
Problem z dowartosciowaniem wlasnej osoby? a jasne haha nie ma co jak napisac na forum niech mnie chwala :P
Pozdrawiam
-
Czas wszystko zmienia. Tak mówią, ale to nieprawda. Konieczne są czyny. Gdy nic się nie robi, wszystko zostaje takie jak było.
I just can't wait until tomorrow... because I get better-looking every day!
Mój pamiętnik:Ogarniam jamę chłonącą i przełączam odkurzacz na niższe obroty!
-
-
ejj..no przecież nie robię sobie jaj ludzie..a i dowartościowywać się nie muszę ( bo mnie się NIE DA ) eh.. cokolwiek gdziekolwiek powiem od razu posądzana jestem o jakiś szwindel...ludzie ..ludzie.. prawda jest taka że chcę SCHUDNĄĆ bo mam problem z zaakceptowaniem siebie taką jaka jestem - czy to grzech? a chciałabym schudnąć w "normalny" sposób..bez rzyganki.. to syćko .... tylko to. Ale chyba "no comments" jest najlepszą odpowiedzią dla kogoś takiego jak JA .
-
Myślę ze nawet najbardziej zasuszone modeli nie ważą tyle ile ty chcesz.Może schudniesz
ale Twoje problemy i tak zostaną.......
-
kobitko.....rozumiem cie doskonale......tez jakies 2 lata temu postanowilam z 50 dojechac do 45....wydawalo mi sie ,ze dzieki temu stane sie bardziej pewna siebie,ze wszyscy,na ktorych mi zalezy,zaczna widziec we mnie kogos naprawde wartosciowego....i tak......z kazdym utraconym kilogramem rodzinka naprawde zaczela zwracac na mnie uwage (dodam,ze odchudzalam sie od 65 kg,ale do 50 jeszcze mi kibicowali)...ale nie tak,jak chcialam...zaczeli zastanawiac sie czy aby nie jestem chora...kuzyni wysmieali sie ze mnie...gdziekolwiek nie popatrzylam,tam ludzie wytykali mnie palcami...z odraza.....mowie ci....nic przyjemnego.....gdy osiagnelam 45 odechcialo mi sie kompletnie wszystkiego...balam sie,co bedzie w nowej szkole...az niestety ma waga stanela na 39.....trafilam do szpitala,tam slaczalam przez prawie rok...oczywiscie nie przytylam,bo chociaz karmili mnie dozylnie,gdy nie chcialam otworzyc "dziuba",moj wycienczony organizm niczego nie przyjmowal,a i ja na przekor rodzicom nie dopuszczalam mysli o wydobrzeniu......w koncu po jakis 9 miesiacach "wiezienia",gdy lekarze chcieli zamknac mnie w psychiatryku,moja kochana mamusia wypisala mnie na zadanie....trafilam na leczenie do psychiatry,ktora pozwolila mi odzyskac radosc i chec zycia.....zaczelam tyc...poczatkowo bardzo bylo mi to na reke....gdyz znow wszyscy,dla ktorych stalam na straconej pozycji,byli pelni podziwu....natomiast po jakims czasie waga pokazala 75kg!.......nie wiem jak to sie stalo..ale stalo sie....od tego czasu probowalam juz wszystkich diet.....kilka razy nawet schudlam,ale znow powrocilam do tej wagi....otoczenie uwaza..ze jestem juz drowa...nie wygladam przeciez jak kosciotrup....ale to nieprawda....jedyne,o czym mysle,to kalorie....jedzenie,spalanie,nawet u moich bliskich....nie kusze ich nawet na spacer,bo boje sie,ze schudna...to jest traszne..nie chce mi sie zyc....zatracilam poczucie wlasnej wartosci...obawiam sie ...ze na zawsze
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki