-
Dietka, ćwiczenia, zapał, jak to racjonalnie połączyć?
Witam SPECów od diet i ćwiczeń. Dołącza do was Superlaska (oponiasta troszke) która od ok 10 stycznia wzięła się za siebie. Idzie mi dobrze, ale mam kilka wątpliwości czy wszystko robię dobrze czy rzucam się z motyką na słońce.
Co robię:
Dieta - ok 1000 kcal, zero słodyczy, pieczywa, pyreczków, fryteczków itp, za to serek wiejski i pomidorek, gotowane warzywka i jakies białe miesko.
Ćwiczenia - rowerek i ćwiczenia na mięśnie brzucha lub godzinka z plytą z ćwiczeniami
Brzmi pięknie prawda..... tiaaa
Ale co z tego jesli jem w pracy 2 posilki wlasnie salatkowo jakies tam, jeszcze w domu bo zwijam sie z glodu, cwicze prawie codziennie i ..... idę na piwko
Co z tego jesli nie mam okazji zjesc nic przez caly dzien bo jestem poza domem i jedyne co mam do wyboru to pizza?
Jak to wszystko polaczyc, prace, dom, przyjemnosci, obowiazki, trening, diete, przygotowanie posilkow. Czy wy tez macie takie problemy z przestawieniem sie na inny tryb zycia, dyktowany treningiem i dietą.
Nie chce rezygnowac ale pocieszcie mnie ze to przejdzie i wszystko sie unormuje.
-
Dołaczam się do pytania - jak to wszystko zorganizować? Wychodzę do pracy o 6:30, wracam o 3. Pasowałoby coś zjeść po drodze "normalnego", zdążyć przed czwartą z obiadem i w dodatku nakarmić po ludzku męża z niedowagą :/ On ma 173/55 a ja 175/88 czy wiecie, jak się idzie razem po ulicy? No to help!
-
jeśli chodzi o łączenie pracy z dietą, to mi się bardzo podoba to, co robi moja mama. mama pracuje w warszawie, a tam dostępne są w sklepach obrane czyściutkie malutkie marcheweczki. kupuje sobie worek i może przegryzać w każdej chwili, kiedy poczuje głód. poza tym kupiła sobie plastikowy, zamykany pojemnik i bierze w nim codziennie do pracy sałatkę (zwykle wysokokaloryczną, bo mama uwielbia fetę i oliwki, ale i tak lepsze to niż pizza czy inny obiad w barze szybkiej obsługi).
problem pojawia się kiedy chodzi się jeszcze do szkoły albo studiuje, bo podejrzewam, że znajomi patrzyliby conajmniej dziwnie na osóbkę wyżerającą sałatkę z pojemniczka. chociaż to może kwestia przyzwyczajenia...
do mniejszej ilości jedzenia trzeba się przyzwyczaić, a zamiast iść na piwo polecam aerobik
-
Oj - oliwki i feta? Ja to bym sobie zrobiła wieeeeelki pojemnik ogórkowo-pomidorowej z odrobiną cytrynki i oliwy z oliwek. Tylko że jeszcze nie wiem, jak to pogodzić z moim zachudzonym mężem...
-
czas czas czas........ organizacja....
podobno najbardziej zajeci ludzie zawsze znajdą czas na cos nowego..
bede cwiczyc, kombinowac az się zorganizuje
a dzis teraz wracam juz do domu, by upichcić oblesia schabosia, ziemniaczki i surówe i to nie dla mnie..... dla chlopa co mi pomoze w domu. A ja bede to wąchać i się wściekać...
U
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki