Ja mam o tyle problem,ze waga ciagle mi sie waha...ale waha sie w tym duzym rejinie...raz moge wazyc 69 a raz 66...a uporagniona waga...55kg jednak pociesze sie dobra 60...co gorsze nie mam warunkow zeby wziac sie naprawde za odchudzanie.Pracuje jako opiekunka do dzieci w obcym kraju i no coz...siedzenie w domu mi nie sluzy..a na dodatek spotyka mnie duzo pokusy bo dzieciaki co roz jedza cos slodkiego i sama im podjadam czasem...codziennie rano cwicze i wieczorem no i staram sie chodzic na spacery jak tylko mam okazje...Rower zostal w domu a oni tu nie maja. Staram sie jak moge ale czuje sie coraz gorzej...do domu wracam w kwietniu i no moze tam wroce schudne ale dotego czasu jeszcze ze 3 miesiace ...wiem,sila tkwi we mnie,ale kazdy dzien dostarcza mi duzo stresu,a co za tym idzie...opychanie sie jak swinia.Wtedy jestem zla na siebie jeszcze bardziej i jeszcze bardziej tyje...jestem zdana na siebie,bo wszystkich ktorych kocham zostali w Polsce i nie moga mnie wspierac...moze tutaj znajde wsparcie i ratunek...wiem,ze nie jestem sama i to mnie pociesza...zyce powodzenia wszystkim odchudzajacym sie...nie dajmy sie nadwadze...marzenia sie przeciez spelniaja!