jejkuu. juz tyle czasu probuje zrzucic z siebie zbedny balast, a on wraca do mnie jak niechciany bumerang. Nie wiem czy gorsze jest to, ze miem oparcia w nikim, czy to, ze nie mam juz sily dalej probowac. Najsmieszniejsze jest to, ze juz chyba przywyklam do porazek. Staly sie czescia mnie i nie ma co ukrywac nie zbyt pozytywnie wplywaja na moja psychike, a jednak boje sie isc do lekarza... boje sie, ze powie, ze zwariowalam, ze nie mam z czego sie odchudzac. Moze nie do konca widac otylosc moja fizyczna, ale w ciagle w glebi siebie jeste gruba... chocby tylko 5 kg byc do tylu... dlaniektorych niewiele, a dla mniecaly swiat by sie zmienil.. moze tedy bym sie znowu usmiechala, moze wtedy bym na nowu chciala odktrywac swiat