Weszłam wczoraj na wagę. Wskazała 67 kg. Cudownie, zważywszy na to, że latem ważyłam 57. Jestem podłamana, no ale mam tyle ile zjadłam. Do tego jutro idę pierwszy dzien do nowej pracy. Trochę głupio z tymi kg. Ale nie mam zamiaru się poddawać. Będę walczyć, a Wy przyłączcie się do mnie. Idzie wreszcie wiosna, najwyższy czas zrobić coś ze sobą sensownego. No to do dzieła.