Wczoraj - kolacja (wasy z warzywami i jajeczko) o 20 a potem nic... oprocz filizanki mleka i herbatki owocowej (woda sie skonczyla). Potem 10 minut pedalowalam na rowerku, ogladalam film List w butelce, kapalam sie w olejkach - uwielbiam waniliowy
...
No i jakos poszlo... moze faktycznie nie-jedzenie wieczorowa pora to kwestia 1. psychiki i nastawienia, 2. przyzwyczajenia... wiec ja teraz przyzwyczajam moj organizm do nie-jedzenia...ewentualnie jak bede umierac z glodu (chyba nie chcemy by to sie skonczylo tragivcznie prawda?)
zapodam sobie inke albo male jabluszko...Plan juz jest...
![]()
pozdrawiam!
Zakładki