Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 13

Wątek: może ktos doradzi? ja sobie nie umiem ze sobą teraz poradzić

  1. #1
    Guest

    Domyślnie może ktos doradzi? ja sobie nie umiem ze sobą teraz poradzić

    cześć wszystkim, dawno sie tu nie pojawialam bo mam ostatnio strasznie dzo roboty. no a z moim odchudzaniem nienajlepiej... muszę się porządnie wziąć za siebie ale jakos nie wiem jak to zrobic. Może ktoś z was mi coś zasugeruje, choc to trudne bo to głównie kwestia umotywowania mnie... no zreszta nie wiem... zacznę może od początku..
    otoż od polowy grudnia do marca schudłam 12 kilo. od tamtego czasu wszystko się zatrzymało a moja waga waha się miedzy 68 a 70 kilo przy wzroście 172 cm.
    poczatkowo zatrzymanie chudniecia tlumaczylam sobie, ze to sie zdarza, trzeba przetrzymać itp, ale od początku marca zaczelam dodatkową pracę, pojawilo sie tez pare nowych obowiązków i wychodzi na to, ze pracuje 12 godzin na dobę a we wszystkie weekendy jezdze na pare godzin na kurs. z tego wszytskiego odchudzanie zeszlo na drugi plan, jestem ciągle zmęczona, doszedl stres związany z tymi wszytskimi obowiązakmi i nową pracą. to chyba z tego stresu nie umiem juz trzymać takiego rygoru jak na początku, ale jednak licze kalorie i z calą pewnością nie przekrazam 1500 nawet w te gorsze dni. musialam zrezygnować z basenu i aerobiku . chce osiagnąć wagę 63 kilogramow mniej więcej, wiec juz nieduzo zostało, ale co ja mam zrobic zeby spowrotem narzucic sobie rygor, mocne postanowienia kończą się fiaskiem. Caly dzien trzymam się dzielnie ale jak o 20 wracam do domu to nie potrafię opanować przyplywu glodu i zamiast zjesc 150 kalorii na kolacje to zjadam pewnie ze 400 jak nie 500 nie umiem sobie wieczorem odmówić. gdyby wieczory zniknęły to zniknalby chyba moj problem. ehhh no a tak bardzo chcialam schudnac do wakacji... a i moja ciężka sytuacja czasowa potrwa mniej więcej do wakacji , poza tym wpadam w panike na samą myśl, ze teraz waga zacznie rosnać brrrr

  2. #2
    Guest

    Domyślnie jeszcze cos dodam

    dodam jeszcze, że przypuszczam ze wieczorne obzarstwo moze wynikac z tego, ze po nrwowym dniu jak wreszcie znajde sie w domu to opada cale napięcie , albo i nie opada tylko wlasnie ja chce je zniwelowac i siegam po zarcie..zdarza ie, ze świadoma tego, ze juz jestem syta, sięgam po costam jeszcze. ... no rozpacz..a juz tak dobrze szło a teraz nie moge wygrć z własną psychiką

  3. #3
    destiny21 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-04-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    cleome,wcale nie musisz sie tak nad soba uzalac,wcale nie musisz rygorystycznie przestrzegac diety,masz poprostu zle nawyki zywieniowe i pora to wkoncu zmienic. Liczenie kalori nie jest najlepszym wyjsciem bo musisz poprostu miec zakodowane w glowie co jjesz. Opisz mi jakis swoj dzien np. wczorajszy lub dzisiejszy a sproboje Ci pomoc,troche pozmieniamy,powiem Ci w czym leza Twoje bledy,doradze i pomoge.

  4. #4
    Guest

    Domyślnie

    Okej, dzieki
    Ja niestety zwykle mam bardzo malo czasu na przygotowywanie sobie posilkow, wiec wieczorem jak wracam to mama mi cos podstawia co jest bardziej lub mniej kaloryczne, alesuper-bomb kalorycznych nie jem raczej.
    niech będzie przyklad z wczorajszego dnia bo jeszcze pamietam:
    o 6:30 rano: dwie kromki razowego chleba z jakims twarożkiem tartare czy cos w tym stylu i plasterkami pomidora.
    0 11:30 - 250g gotowana kapusta kiszona na wodzie i kawalkach jakies starej wędliny, nie bardzo tlustej.pare malutkich kosteczek znalazlo sie w tej kapuscie, dodatkowo twaróg chudy jakies 70g. z odrobiną dzemu.
    w pracy okolo 14 jajko, i kromka wasy żytniej, potem za jakis czas banan (wiem wiem..ale rzadko jem banany
    o 17:00 - serek wiejski light (caly) z kromką wasy
    o 20 wracam do domu i sie zaczelo...
    ta kapusta co poprzednio ze 300g, potem jakies 50g ryzu z wody bez dodatkow i jakies 40 g wolowiny z pieczarkami (resztka) potem rodzice wyciągneli jakies chrupki i tez nie moglam sie powstrzymac, takie dmuchane (chrupki mi sie w zasadzie nie zdarzaja, to wyjatek) kawalek czekolady bo nisamowity napad apetytu na cos slodkiego a na koniec dwa kieliszki wina.aha i jeszcze jakies 80 g sera chudego wyżarlam
    przed marcem wieczoem jadlam malutko naprawde, dopiero niedawno zaczelo sie to wieczorne i nie tylko obżarstwo nad ktorym nie umiem zapanować... chlip
    od razu powiem - wczorajszy dzien to ekstremum, zwykle jednak jem mniej.

  5. #5
    kaczus jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    cleome trzymam za ciebie kciuki !! mialam podobny problem, uwielbialam jesc wieczorem po pracy i na efekty nie czekalam dlugo. jako studentka wazylam 53kg bez specjalnych diet ateraz zaledwie rok po skonczeniu nauki mam 64kg.
    zeby nie jesc tyle poznym wieczorem staram sie zawsze zjesc cos w pracy przed samym wyjscie, wypijam jeszcze sporo wody i przychodze do domu z pelnym brzuchem. w domku mam mala kolacje i nadal duzo pije.staram sie wymyslac sobie zajecie i nie myslec o jedzeniu. jak na razie pomaga.
    napisz jak ci idzie, jestem z toba

  6. #6
    dziubusia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-09-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dolaczam sie niestety mam tak samo... od jakiegos czasu - pol roku - bezskutecznie probuje schudnac ale niestaty moje tygodniowe zmagania gubi jeden wieczor objadania no coz... probuje dalej...

  7. #7
    Guest

    Domyślnie

    dzieki za wsparcie, sprobuje tak sobie rozlożyc jedzenie w pracy, zeby zjesc cos tuz przed wyjściem i wypic i wrocic do domu najedzona (na ile to mozliwe oczywiscie zaczne jutro, zobaczymy dzis niejedzeniu sprzyja to, ze po pracy bylam u dentysty, niestety kanał i teraz mnie boli, przynajmniej jeść nie mogę .. hi hi
    pozdrawiam i życzę Wam również przelamywania własnych barier, oby nam wszytskim sie udało!

  8. #8
    kaczus jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    cleome,
    napisz koniecznie czy ci pomaga to jedzenie i picie przed wyjsciem z pracy. ja koncze o 16.30 i o 16.00 jem kanapeczke albo cos innego, wypijam nawet 2 kubki herbaty i uwierz mi jak ide do domu to mam pelen brzuszek w domu nie jem od razu. troche sprzatam,albo robie cos innego i potem bez pospiechu przygotowuje kolacje. u mnie jest wazne zeby nie jesc szybko i nie rzucac sie na talerz ale jesc spokojnie bo wtedy jem duzo mniej.
    staram sie nie przekraczac 1000kcal dziennie,ale sama nie wiem ile z nich przeznaczyc na ostatni posilek.staram sie zeby to bylo 200-300kcal, chyba dobrze,jak sadzicie? (jem go ok.18
    pozdrowionka

  9. #9
    Guest

    Domyślnie

    Może jeśli cały dzień trzymasz się dzielnie, a wieczorami rzucasz się na jedzenie, to jesz za mało w ciągu dnia?
    Zamiast lekkiego posiłku o 17, jadłabym większy między 15-16...
    Zwiększ może troszkę ilość obiadu, bo ja mam tak, że jeśli nie cjem sporego posiłku po południu, to wieczorem jestem zabójczo głodna. Natomiast jeśli zjem porządny obiad, to mogę wogóle nie ruszać kolacji

  10. #10
    kaczus jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    sella
    masz racje, solidny obiad to najlepsze rozwiazanie. nie mam w pracy mikrofali ani bufetu, moge liczyc tylko na to co przyniose z domu wiec obiady odpadaja. w weekendy jednak zjadam spory obiad i wtedy jest to moj ostatni posilek bo nie jestem glodna do konca dnia.szkoda ze nie da rady tak robic codziennie

Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •