cześć wszystkim, dawno sie tu nie pojawialam bo mam ostatnio strasznie dzo roboty. no a z moim odchudzaniem nienajlepiej... muszę się porządnie wziąć za siebie ale jakos nie wiem jak to zrobic. Może ktoś z was mi coś zasugeruje, choc to trudne bo to głównie kwestia umotywowania mnie... no zreszta nie wiem... zacznę może od początku..
otoż od polowy grudnia do marca schudłam 12 kilo. od tamtego czasu wszystko się zatrzymało a moja waga waha się miedzy 68 a 70 kilo przy wzroście 172 cm.
poczatkowo zatrzymanie chudniecia tlumaczylam sobie, ze to sie zdarza, trzeba przetrzymać itp, ale od początku marca zaczelam dodatkową pracę, pojawilo sie tez pare nowych obowiązków i wychodzi na to, ze pracuje 12 godzin na dobę a we wszystkie weekendy jezdze na pare godzin na kurs. z tego wszytskiego odchudzanie zeszlo na drugi plan, jestem ciągle zmęczona, doszedl stres związany z tymi wszytskimi obowiązakmi i nową pracą. to chyba z tego stresu nie umiem juz trzymać takiego rygoru jak na początku, ale jednak licze kalorie i z calą pewnością nie przekrazam 1500 nawet w te gorsze dni. musialam zrezygnować z basenu i aerobiku . chce osiagnąć wagę 63 kilogramow mniej więcej, wiec juz nieduzo zostało, ale co ja mam zrobic zeby spowrotem narzucic sobie rygor, mocne postanowienia kończą się fiaskiem. Caly dzien trzymam się dzielnie ale jak o 20 wracam do domu to nie potrafię opanować przyplywu glodu i zamiast zjesc 150 kalorii na kolacje to zjadam pewnie ze 400 jak nie 500 nie umiem sobie wieczorem odmówić. gdyby wieczory zniknęły to zniknalby chyba moj problem. ehhh no a tak bardzo chcialam schudnac do wakacji... a i moja ciężka sytuacja czasowa potrwa mniej więcej do wakacji , poza tym wpadam w panike na samą myśl, ze teraz waga zacznie rosnać brrrr