Wróciłam i już mogę opowiedzieć.
Warto na pewno na takie wczasy pojechać. Jest to wstęp do odchudzania, duszo się ruszaliśmy, jedliśmy niewiele 1000-1200 kcal.
Tylko jeśli jechać to nie do tego ośrodka. Dziewczyny które były ze mną na turnusie polecały Balt-tur w Jastrzębiej Górze. Nadaje się do remontu, pokoje niby wyremontowane, ale grzyb na suficie jest, okna nie można było zamknąć.
Mała grupa ok. 10 osób i jak ktoś nie mógł chodzić po górach to nic w zamian nie było. Siłownia tak beznadziejna, że lepszą mam chyba w domu. Jedzenie ciągle podobne i 3 razy dziennie zamiast przynajmniej 5. Po 2 tygodniach miałam dosyć marchewki, jabłek i cebuli, oszczędzają na jedzeniu strasznie.
I jeszcze właściciel - cham, prostak i burak. Chodził tylko, nieszczerze się uśmiechał i mówił, że jest właścicielem. Jak chciałam powiedzieć, że np. jedzenie monotonne to się głupio cieszył i zmieniał temat. Na pomoc od niego nie było co liczyć.
Schudłam 1kg (z tym, że ważę ok 60 kg więc cudów się nie spodziewałam), 2 cm w biodrach, 3 w tali, po 2 w udzie. Więc jak dla mnie ok.
Pojechałam niezbyt ciężka i trochę wysportowana (chodzę na siłownię, basen i dużo chodzę). Powinnam jeść ok. 1200 kcal dziennie przy odchudzaniu ( 60kg * 0,9 * 24 =1296 to spalam jak tylko leżę + 400kcal na codzienne czynności typu mycie, dojście do pracy itp. - ok 500kcal to daje 1196 kcal.
Natomiast przy cięższych osobach podejrzewam, że będzie jojo. Ale wg mnie warto, w innym ośrodku oczywiście.


--
Poranki byłyby o wiele przyjemniejsze, gdyby zaczynały się później.
GARFIELD